Natec Lori Plus to kamerka internetowa z autofocusem i rozdzielczością Full HD, którą moim zdaniem ma jedynie na papierze. Mimo wszystko jest to ten typ urządzenia, który w obecnych, pandemicznych czasach jest dość przydatny. Ale nie tylko dlatego.
To jak z tym Full HD?
Zgodnie z nazwą jak i opisem w instrukcji, nagrania i zdjęcia z kamerki powinny być w jakości 1080p. Właśnie, powinny – to słowo klucz. W sumie nie ma się co spodziewać po sprzęcie za niecałe 100 złotych. Kamerka do profesjonalnych nie należy, ale do codziennego użytku nadaje się w sam raz. Mam na myśli rozmowy konferencyjne czy zdalne nauczanie. W takich sytuacjach jakość nie musi być ponadprzeciętna. Gorzej sprawa się ma przy vlogach lub streamowaniu. W momencie, gdy tworzymy taką formę treści, jakość nagrań wiedzie prym. I raczej nikt nie będzie się kłócił ze mną w tej kwestii. Dla porównania, wrzucam poniżej zdjęcie z kamerki i zdjęcie z telefonu (Moto Z Play). Oba zrobione w 1080p. Miecz świetlny dla dodatkowej uwagi.
Zdjęcie z kamerki:
Zdjęcie z telefonu:
Mając przed oczami przykładowe zdjęcia już rozumiecie o co mi chodzi. Jakość kamerki może nie jest najgorsza, ale jeśli chciałbym puszczać stream z gry ze swoją facjatą, albo nagrywać podcast z wideo (tak jak Krzysiek i Adam) to musiałbym poszukać czegoś innego. Dla ucznia na zdalnym nauczaniu, czy rozmowy konferencyjnej powinno wystarczyć. Chociaż mogę się też za bardzo czepiać i ktoś jednak uzna, że do nagrywania na YouTube jest wystarczająca. Co kto woli, prawda? Ja jednak wolę kłaść nacisk na jakość. I nie zrozumcie mnie źle – wysoka cena, nie zawsze idzie w parze z równie wysoką jakością.
Nie taka kamerka zła, jak ją pakują
Zacząłem dość nietypowo jak na mnie, bo z reguły zaczynam od zawartości opakowania, a dopiero potem od plusów i minusów. No, ale czasami powiew świeżości (że tak to nazwę) wychodzi na dobre. Pomijając tą wątpliwą pełną rozdzielczość HD, kamerka ma kilka zalet. I to takich, które mi naprawdę przypadły do gustu!
Zacznę od tego co naprawdę uważam za spory plus. Chodzi o technologię Plug&Play. Ten, kto pierwszy wpadł na coś takiego, powinien dostać Nobla. Poważnie. Pamiętacie te czasy, kiedy trzeba była instalować masę sterowników z płyt, żeby jakieś urządzenie mogło działać? Albo odpowiednie oprogramowanie, żeby móc z niego korzystać? Nie wspominam tego jako coś przyjemnego. A dziś? Wystarczy wpiąć kabel USB, odczekać chwilę i voila! Działa. No to jest naprawdę coś super. Po pierwsze zaoszczędza nam czas, po drugie nie musimy nigdzie przechowywać płyt, a potem się zastanawiać, która była od czego. No chyba, że je podpisaliśmy. Ja tego niestety nie robiłem.
Kolejną rzeczą, która mi przypadła do gustu to regulacja kamerki. Możemy śmiało ją przypiąć do dowolnego monitora, czy nawet czegoś innego. Osobiście używam telewizora od LG o przekątnej 32 cali. Kamerka jest umieszczona na środku i schylona lekko ku dołowi. Na wcześniejszym zdjęciu widać jak się prezentuje taki obraz. No i kąt widzenia o szerokości 65 stopni też wbrew pozorom robi swoje.
I ostatnim aspektem, który sprawia, że kamerka zasługuję na wyższą ocenę niż początkowo myślałem, to przewód o długości 1,5 m. Zakończony standardowym USB 2.0. Tak, jest to coś na plus, przynajmniej przy moim użytkowaniu. Dzięki takiej długości, na spokojnie mogę podpiąć kamerkę pod PC. Nawet jeśli jest ona umieszczona na czubku telewizora, a stacja pod biurkiem. Drobnostka, ale jednak cieszy.
Pozostałe aspekty, o których nie wspomniałem (do teraz)
Muszę wrócić do jakości nagrań. Na szczęście nie chodzi o rozdzielczość, a frame rate. Ilość klatek na sekundę wynosi 30, więc jest to swego rodzaju norma. Chociaż uważam, że we współczesnych kamerkach (zwłaszcza, że powoli standardem obrazu robi się 4K) przy 1080p powinno być 60 fps, ale zacytuję tu Krzyśka:
Określenie moim zdaniem bardzo trafne. No chyba, że vlogerzy uważają inaczej. Ale to ich zdanie, a recenzja jest moja. Tyle.
Konstrukcja kamerki jest w pełni wykonana z czarnego plastiku. Sprawia to, że sprzęt jest lekki, ale niestety jednocześnie bardziej podatny na uszkodzenia. No a dzięki takiemu kolorowi, fajnie wtapia się w telewizor. Jakby była jego stałym elementem. Jak to mówią: piękno tkwi w prostocie (lub diabeł w szczegółach).
Nie wspomniałem o mikrofonie. Taaaak, Natec Lori Plus ma go wbudowanego. Sam używam namiętnie sprzętu firmy Trust, dokładnie GXT 258 Fyru, którego recenzję możecie przeczytać tutaj. Mikrofon wbudowany w kamerę nie ma do niego startu, ale to raczej jest normalne i nie ma się co czepiać. Uważam to bardziej za taką wartość dodaną, niż coś co ma być super-mega-ultra wypieszczone. Jeśli nie mamy nic lepszego pod ręką, a mamy zdalną lekcję do odbębnienia lub wideokonferencję, to się nada. Nie polecam używać go do nagrywania podcastów, czy innych dźwięków. Zwłaszcza jeśli zależy nam na dobrej jakości. Ale jako dodatek? Nie ma się co czepiać. Ważne, że jest, bo mogli go nie dać w ogóle.
To Natec Lori Plus jest warta inwestycji, czy nie?
Jeśli kamerka nie jest nam potrzebna do czegoś bardzo ambitnego, to można śmiało wydać tę stówkę. W przypadku, gdy myślimy o vlogowaniu lub zastanawiamy się nad rozpoczęciem przygody ze streamowaniem na Twitchu czy YouTubie to… lepiej wydać pieniądze na coś innego. Coś lepszego. Coś co faktycznie będzie miało tę rozdzielczość 1080p.
Pomijając ten aspekt, kamerka sprawdza się wyśmienicie. Obraz jest płynny, nie zacina się, nie klatkuje. Chociaż to też może zależeć od naszego PC! Do discorda jest cacy, do OBS-a (na którym nagrywam gameplaye i streamuje) już mniej. Może na jakość wpływa też światło, ale mimo wszystko – nie jestem z tego aż tak zadowolony jakbym chciał.
No Comments