Kolejny szybki poradnik, który powstał tylko dlatego, że coś mi się przytrafiło i musiałem z tego jakoś wybrnąć. Chodzi o dysk SSD M.2 PCIe do starszego laptopa, by kto trochę przyspieszyć. Znalazłem, kupiłem i okazało się, że przyszedł za krótki. Na całe szczęście chińska myśl technologiczna jest o krok przede mną i na taki problem znalazła rozwiązanie. Jest adapter do dysku SSD M.2, który tanim kosztem może nas uratować. A raczej dysk i laptopa.
Dlaczego w ogóle ten adapter?
Kupiłem dysk do laptopa, by staruszka trochę przyspieszyć. Spoiler: Uruchamianie z 3 minut spadło do 8 sekund, więc się udało. Było dodatkowe miejsce na SSD M.2, więc trzeba było je wykorzystać. Dysk typowo systemowo-przyspieszająco-programowy. Znalazłem Samsunga PM991 o pojemności 256 GB, choć wiem, że i 128 GB w zupełności by wystarczyło. Cena więcej niż znośna, bo nośnik nówka sztuka, ale z demontażu. Okazało się, że zamiast w rozmiarze 2242 przyszedł 2230, czyli za krótki. Za krótki, by go bezpiecznie przykręcić na swoim miejscu. Okazało się, że był błąd w opisie, ale cena na tyle dobra, że nie było sensu bawić się w zwroty. Tym bardziej, że byłem na to już przygotowany, bo zanim odebrałem SSD’ka sprawdziłem czy można go jakoś… wydłużyć. I okazało się, że jest to możliwe.
Jest coś takiego jak adapter do dysku SSD M.2 niezależnie czy korzysta on z SATA czy PCIe NVMe. Nie ma to żadnego związku z rodzajem złącza, a długością dysku. Rozszerzenie jest w formie odpowiednio ponacinanej płytki z kilkoma otworami na przykręcenie dysku. Adapter jest szalenie uniwersalny, bo z najmniejszego dysku M.2 2230 możemy zrobić najdłuższy, czyli 2280, ale też te pośrednie (2242, 2260). Wystarczy tylko odpowiednio dopasować i odłamać niepotrzebną część, o ile to jest koniecznie (a nie jest, o czym za chwilę).
Jak rozszerzyć dysk M.2?
Sprawa jest banalnie prosta. Po pierwsze… trzeba zakupić ów adapter. Drogie to nie jest, bo nawet na Allegro udało się go znaleźć za kilkanaście złotych. Wiadomo, że w Chinach to i nawet za kilka złotych się takie coś dostanie, ale przedłużenie było potrzebne „na wczoraj”, więc innego wyjścia nie było. Cyk, do koszyka, potem do Paczkomatu i jest.
W zestawie z adapterem jest też jedna śrubka do przykręcenia dysku. Druga była na całe szczęście w płycie głównej w laptopie. Jeśli jednak, z jakichś przyczyn, nie byłoby śrubek to trzeba wiedzieć o tym, by załatwić sobie minimum dwie sztuki. Jedna do skręcenia dysku z adapterem, a druga do przykręcenia całości w złączu na płycie.
Pierwsza ważna sprawa – dysk przykręcamy od „tylnej” strony adaptera (tak jak na zdjęciu powyżej), czyli od tej gdzie nie ma żadnych oznaczeń. Kolejna ważna kwestia – wcale nie musimy wyłamywać adaptera na odpowiednią długość, bo większość komputerów (czy to pecetów czy laptopów) obsługuje nośniki o maksymalnej długości 2280 i tam też ma otwór montażowy. Jeśli oczywiście z 2230 chcemy zrobić 2280. W każdym innym przypadku odłamujemy i przykręcamy. Możemy dostosować pięć długości dysku.
Jak to dobrze skręcimy to trzyma się tak jakby był to zwykły, długi dysk M.2. Jest wystarczająco sztywno i bezpiecznie, by z nośnikiem nic się nie stało podczas przenoszenia laptopa. U mnie się sprawdził i nie przewiduję, by u kogoś było inaczej.
To jest tego typu element, jak myślisz, że to czego potrzebujesz nie istnieje, a potem okazuje się, że jakiś sprytny Chińczyk to wymyślił. A ten poradnik jest pewnie jedynym w sieci o fizycznym rozszerzeniu dysku M.2.
No Comments