No i się w Game Passie zadziało i szczerze tak mocnego rozpoczęcia roku, to się nie spodziewałem. Mass Effect Legendary Edition pojawił się w usłudze Microsoftu.
Mass Effect Legendary Edition w Game Pass
Nie od dzisiaj wiadomo, że ulubiona seria gier niżej/wyżej podpisanego, to Mass Effect. Seria, której pozycja absolutnego lidera na mojej liście najlepszych serii wszechczasów nie jest kontestowana od praktycznie dnia premiery właśnie zawitała w szeregi tytułów dostępnych w Game Passie. Nie jest to jakoś przesadnym zaskoczeniem, zważywszy na to, że (szalenie nie lubiane przeze mnie EA) ma przecież własną usługę EA Play, która jest dołączona do Game Passa już od jakiegoś czasu, a Legendarna Edycja przygód Sheparda i Ekipy, (nie, nie tej od lodów) to tytuł, który się po prostu musiał tam znaleźć.
Co to ten Mass Effect?
Dla niewtajemniczonych, bo niestety są tacy cała historia opowiada o przygodach niezwykłego gieroja, komandora Sheparda, w niezwykłym przyszłościowym świecie pełnym obcych i niekoniecznie obcych zagrożeń, półtorakilometrowych kosmicznych kałamarnic z piekła, magii ubranej w technologię i romansów maści wszelkiej. Pełnoprawny erpeg z tej samej stajni, która wypuściła spod swych skrzydeł i klawiatur takie mało znane tytuły jak Knights of the Old Republic czy Baldur’s Gate.
Pakiet zawiera trzy części serii, uzbrojonej w solidnie trzymającą się kupy fabułę, ciekawe strzelanie, mające realny wpływ na rozgrywkę decyzje, kosmiczne kałamarnice z piekła i romanse. Rzecz jasna w odnowionej, uwspółcześnionej wersji, z kompletem DLC, a tych wliczając dodatki fabularne, postaci Kasumi, Zaeeda i Javika, oraz pakiety kostiumów i broni wyjdzie ze czterdzieści. Pełna obsługa 4K, nawet w jedynce, która swoje lata już ma.
Ja wiem, że na samo hasło erpeg, czy fabuła ci co bardziej szybkostrzelni to się mocno skrzywią, ale poważnie polecam. Mało który tytuł, przynajmniej w czasach kiedy to wyszło, oferował faktyczną kontrolę nad fabułą (na tyle na ile to potrzebne) oraz ciągłość decyzji podjętych w grze, dzięki temu, że zapis gry można prowadzić przez wszystkie części. Jak nas w części pierwszej ułańska fantazja poniosła i zastrzeliliśmy niemilucha, bo odpyskował, to może się okazać, że w trójce nam nie pomoże, bo, no cóż, nie żyje. A to tylko jeden ze smaczków, jakie Mass Effect oferuje. Mnogość możliwości i sposobów interakcji z enpecami sprawia, że można tę serię przechodzić kilka, do kilkunastu razy i za każdym podejściem znaleźć coś innego.
Coś jeszcze?
Oczywiście nie samym Mass Effectem Game Pass stoi. Do listy gier dostępnych w tej usłudze dołączyły jeszcze Gorogoa, Olija, The Pedestrian, Embr, fantastyczne Outer Wilds, The Anacrusis i Spelunky 2.
No Comments