W rejestratorach samochodowych zawsze cel jest jeden – mają nagrywać tak, by nawet w gorszych warunkach dało się odczytać numery rejestracyjne pojazdów znajdujących się w polu widzenia kamery. W przypadku testowanego Xblitz V3 Magnetic 4K stoi to na bardzo dobrym, choć nie najlepszym poziomie. Testuję ten wideorejestrator już na tyle długo, by wiedzieć jakie są jego mocne i słabe strony. Jak to zatem z nim jest?
Jaki jest Xblitz V3 Magnetic 4K?
Spoglądając na ten rejestrator raczej nie dostrzeżemy nic nadzwyczajnego. Napisałbym, że mamy tu wideorejestratorową klasykę, co oznacza prostokątną obudowę z mocno wystającym obiektywem, przyciskami po boku i ekranem od strony kierowcy. Swoją drogą, całkiem sporym ekranem. Z jakością wykonania jest bardzo dobrze, urządzenie jest przyzwoicie spasowane. Całą obudowę pokrywa coś lekko gumowego i matowego, a na ekranie jest szkło z zaokrąglonymi krawędziami. Fachowo nazywa się to 2.5D i poza wizualnym aspektem to nic innego nie wprowadza.
Z nazwy urządzenia możemy wyczytać dwie funkcje.
Patrząc od końca wiemy, że nagrywa w 4K. A co oznacza Magnetic? A to, że rejestrator przyczepia się do uchwytu na magnes. I jak to zazwyczaj bywa, nowe rozwiązania mają swoje dobre i złe strony. Z tych dobrych na pewno trzeba wymienić to, że urządzenie można szybko „zdjąć z szyby”, jeśli mamy taki nawyk, by chować je do schowka. Co jak dla mnie jest skrajnie głupie, bo to właśnie widoczny rejestrator skutecznie odstraszy delikwenta, a tryb parkingowy pomoże przy ewentualnej szkodzie. Druga sprawa, sam uchwyt został zrobiony tak, by zajmował jak najmniej miejsca, a rejestrator był jak najbliżej szyby. I to akurat zrobiono wyjątkowo dobrze. Problem w tym, że regulacja w uchwycie działa niezwykle topornie przez co ciężko jest ustawić rejestrator tak jak chcemy. Nawet jeśli stwierdzimy, że to już, to i tak uchwyt minimalnie się odchyli. Przyklejamy go fabryczną i mocną taśmą, a drugą, zapasową mamy w pudełku.
Kolejna rzecz to miejsce połączenia rejestratora z uchwytem. Magnes jest na tyle silny, że nie za bardzo możemy coś zrobić. Cyk i już jest na miejscu. Z jednej strony w porządku, bo prędzej uchwyt nam się odklei od szyby niż kamera odpadnie od uchwytu, ale z drugiej, nie zawsze ząbki idealnie trafią na swoje miejsca. I tu widzę problem. Już po kilku razach widać wyszczerbienia, więc aż strach pomyśleć, co będzie dalej. To kolejny powód na to, by rejestratora zbyt często nie odczepiać.
Xblitz V3 Magnetic możemy ładować na dwa sposoby – bezpośrednio przez rejestrator oraz przez port w uchwycie. Lepszą opcją jest ta przez uchwyt, bo kabel po prostu mniej się zagina.
Przez pewien czas miałem problem z ładowaniem.
Od razu napiszę to, że nie korzystałem z oryginalnej ładowarki, bo w gnieździe 12 V w samochodzie używam ładowarki Green Cell PowerRide. Trzy porty USB o łącznej mocy 54 W. Zatem z palcem w d… gnieździe powinno rejestrator uciągnąć i to przynajmniej z jednym podpiętym telefonem. Okazało się, że problematyczny był mój przewód mini USB, który pewnie pamiętał jeszcze czasy Nokii z Symbianem. Rejestrator włączał się na chwilę i od razu wyłączał, wpadał w pętlę albo wyłączał podczas nagrywania. Kupiłem lepszej jakości kabel za całe 15 złotych i problem jak ręką odjął. Dlatego jeśli u was występuje podobny problem nawet z innym rejestratorem niż ten testowany tutaj, to najpierw sprawdźcie ładowarkę. A jeśli jesteście pewni swojej ładowarki, to sprawdźcie kabel.
Pomimo 3-calowego ekranu nadal do sterowania mamy fizyczne przyciski. W dodatku, po prawej stronie, więc są niewidoczne dla kierowcy podczas jazdy. A jeden z tych przycisków jest niezwykle istotny, drugi od góry, bo jego naciśnięcie podczas nagrywania zabezpiecza film przed usunięciem (nadpisaniem). Nie możemy tego zrobić głosowo czy w żaden inny sposób.
Interfejs i obsługa jest gdzieś pomiędzy archaicznym, a nowoczesnym.
Czytelność tego wszystkiego oceniam dobrze. Cały interfejs użytkownika, rozmieszczenie elementów, duże ikony są w porządku i aż tu prosi się o to, by obsługiwać je palcem. By ekran był dotykowy. Na pewno jest dużo lepiej to przemyślane i wykonane niż w poprzedniej kamerce Xblitz S10 Duo, którą testowałem. Najbardziej tutaj przeszkadza jedna rzecz – odbicie na szkle tego co się wyświetla na ekranie. Doskonale to widać na powyższym zdjęciu.
Obok popularnych funkcji jak G-Sensor, nagrywanie w pętli, tryb parkingowy czy detekcja ruchu są też takie, które widzę pierwszy raz. Tak jak alarm, który przypomina o odpoczynku w trakcie dłuższej jazdy czy tryb WDR. Ten drugi wyrównuje jasne i ciemne obszary zarejestrowane przez kamerę i krótko mówiąc sprawia, że obraz jest czytelniejszy i bardziej szczegółowy, bez „prześwietlenia”. Idealnym przykładem niech będzie tu wyjazd z galerii czy parkingu podziemnego w słoneczny dzień.
GPS i Wi-Fi w rejestratorze
Xblitz V3 Magnetic ma wbudowany moduł GPS i Wi-Fi. Nigdy nie zwracałem na to uwagi w rejestratorach, ale jeśli miałbym wybierać przydatniejszą funkcję to byłby to GPS. I na przykładzie tego rejestratora to wyjaśnię. Kamera od razu zapisuje współrzędne GPS i prędkość przy każdym nagraniu. Chyba, że to wyłączymy w opcjach. Nagrane materiały można odtworzyć w specjalnej aplikacji GPS Player, którą pobieramy ze strony producenta. Aplikacja może nie zachwyca wyglądem, ale za to pokazuje to co najważniejsze – mapę z trasą na nagraniu, wykres prędkości, współrzędne i kierunek.
Wybaczcie, ale funkcje związane z Wi-Fi po prostu przemilczę. Szkoda waszego czasu, poważnie. Xblitz nie ma swojej aplikacji (co akurat przy GPS mi nie przeszkadza) i bazuje na jakimś chińskim wytworze zwanym Ucam. Aplikacja, która ma ocenę na poziomie 1,7 w Google Play kompletnie nie zachęca do instalowania. Opis po chińsku, niezbyt przychylne recenzje, brak wsparcia i złożony proces łączenia z rejestratorem.
Rejestrator z nagrywaniem w 4K. Co potrafi?
Xblitz V3 nagrywa w rozdzielczości 3840 x 2160 pikseli przy 30 klatkach na sekundę. Szybkość danych to 26,5 Mbps, więc bardzo przyzwoicie jeśli chodzi o wideorejestrator. Dwuminutowe nagranie zajmuje niecałe 400 MB.
Nagranie w dzień:
Nagranie w nocy:
Rozdzielczość nagrywania jest bardzo na plus, podobnie jak ogólna jakość nagrania, ale nie na kamerę za prawie 700 złotych.
W dzień nie mamy problemów z odczytem numeru tablicy rejestracyjnej, no chyba, że samochód znajduje się na skrajach kadru lub stoi pod kątem, np. zaparkowany przy ulicy. Albo prędkość jest znaczna. W nocy jest wyraźnie gorzej, ale nie aż tak, by cokolwiek przekreślać. Ok, tu tablice widać tylko przy niskiej prędkości i gdy poprzedzający nas samochód jest blisko przed maską.
Przyznam, że Xblitz mocno przesadził z ceną, która widnieje na ich stronie przy tym produkcie. Na szczęście można ją kupić za sporo mniej i dziwi mnie aż taki rozstrzał cenowy. Widziałem ją najtaniej za 435 złotych, trafiłem na taką za 528 złotych, a to przecież jedna i ta sama kamera. Mamy zadowalającą jakość nagrania w 4K, wbudowany GPS i duży ekran, ale jak dla mnie ten rejestrator ma więcej słabych stron. Nie przekreślają go, ale dają do zrozumienia, by nie brać tego za pewniaka i rozejrzeć się też za czymś innym. Dlatego jest… znośnie.
Mocne strony
- Bardzo dobra jakość nagrywania w 4K
- Klasyczny, sprawdzony wygląd
- Duży i czytelny wyświetlacz
- Wbudowany GPS i Wi-Fi
- Nagrywanie z GPS i aplikacja GPS Player
Słabe strony
- „Rozstrzelona” cena w sklepach
- Magnetyczny uchwyt podatny na „wyrobienie”
- Problemy z zasilaniem
- Ładowanie przez mini USB
- Regulacja uchwytu powinna być lepsza
- Podejrzana i słaba aplikacja Ucam
One reply on “Dobra jakość nagrania to nie wszystko. Xblitz V3 Magnetic 4K – recenzja”
Chowanie rejestratora nie jest skrajnie głupie jak mówisz ponieważ:
– jeśli by ktoś chciał się włamać do twojego auta to rejestrator też zabierze
– jeśli złodziej obrabia inne auto i zorientuje się że twoja kamerka mogła to zarejestrować to wywali ci szybę i zabierze rejestrator by nie było dowodów
to samo jeśli ktoś zrobi szkodę na jakimś drogim aucie a będzie na bakier z prawem też możesz stracić szybę i rejestrator.
Rejestrator służy głównie do rejestrowania w ruchu, na postoju to ryzykowna sprawa bo mając nóż na gardle niektórzy nie cofną się przed zniszczeniem dowodów. Jedynym bezpiecznym rozwiązaniem jest posiadanie rejestratora który zapisuje nagrania online w chmurze i ma zablokowaną obsługę chmury poziomu rejestratora. Bezpiecznym ponieważ jest szansa że będzie można namierzyć z nagrania sprawcę.
Rejestrator może odstraszyć sprawcę przed czynem włamania ale zauważony po fakcie to inna sprawa.
Nie łapię też narzekania na mini usb. Co ci daje Usb C w rejestratorze? Niewiele. Kabel zasilający montuje się w aucie na stałe
wiec nie ma znaczenia jaka wtyczka jest. No chyba że lubisz dyndające kable na środku auta to ok. Tego rejestratora nie przenosisz między autami bo mocowanie jest klejone do szyby. A jeśli by był na przyssawkę to kupujesz drugi kabelek i tez nie ma znaczenia jaka wtyczka bo i tak musisz dokupić by leżał w aucie bo przecież nie będziesz żonglował jednym kablem z usbC do ładowania fona. Nie bierzesz też pod uwagę jeszcze jednego aspektu który omówię na moim przykładzie. Mianowicie mam obecny rejestrator i jest on na i tu niespodzianka mini USB. I ma fajny płaski 1mm grubości kabel zamontowany w podsufitce i słupku. I zgadnij co będzie gdy założę nowy rejestrator. Po prostu stary zdejmę zamontuję nowy i podepnę zasilanie, koniec. Nie trzeba się bawić w wymianę kabla, a już taki okrągły dużo grubszy powoduje problemy z montażem. I teraz mi powiedz po kiego mi USB C mimo roku 2022? Nic kompletnie to nie daje, a wręcz dodaje pracy, utrudnia życie i został by mi kolejny kabel z demontażu. Więc proszę zrewiduj pogląd bo kabel mini USB w rejestratorach to nie wada a cecha. Zbyt wiele jest sprzętów z takim gniazdem by to miało realny wpływ na cokolwiek. Do tego w zestawie tak samo może się trafić trefny kabel usbC.