Ostatnimi czasy Xiaomi ma u mnie trochę przechlapane. Wszystko przez to ich agresywne zalewanie rynku milionem różnych smartfonów, w których łatwo się pogubić i praktycznie zerowy kontakt, by ich smartfony potestować. Ale jak widzę takie cudeńka jak Xiaomi 12S Ultra, to jak najszybciej chcę dorwać jakąś testową sztukę. Serio, żaden Xiaomi nie zrobił na mnie większego wrażenia jak ten. I to od czasu Xiaomi Mi 6.
Xiaomi zaczyna z Leicą
Wiedziałem, że Xiaomi chce zacząć współpracę z Leicą, ale nie sądziłem, że efekt tego będzie aż tak dobry. Xiaomi 12S Ultra wygląda genialnie. Tak jakby ktoś przykleił z tyłu obudowy profesjonalny aparat. Fakt, „wyspa” zajmuje mnóstwo miejsca, ale trzeba przyznać, że wszystko tam pasuje, a całość dopełnia faktura obudowy z czymś co w dotyku przypomina skórę. To trochę tak jakby Xiaomi robiło smartfony, a potem pojawia się taki 12S Ultra, który wszystko pozostawia w tyle i definiuje smartfon na nowo. Wiem, że ekscytacja wzięła tutaj górę, ale mocno wierzę, że Xiaomi wreszcie zrobiło coś co zapamiętamy na długo. A takim przedsmakiem był Xiaomi Mi 11 Ultra, który przecież należał do tych najbardziej udanych modeli. I nadal jest.
Najważniejszy jest tutaj aparat i żadne komentarze tego nie zmienią. Xiaomi nie dość, że zastosowało 1-calowy sensor Sony IMX989, to jeszcze dogadało się z firmą Leica, która podkręciła to i owo, by zdjęcia były jeszcze lepsze. Ogólnie Xiaomi 12S Ultra ma trzy aparaty z tyłu, a do tego głównego dołączył jeszcze szerokokątny i telefoto z 5-krotnym przybliżeniem. Główny i tele mają optyczną stabilizację obrazu. Powyższa specyfikacja robi wrażenie, tym bardziej, że do tej pory 1-calowy sensor można było mieć w Xperii PRO-I, która jest znacznie droższa niż Xiaomi 12S Ultra.
Specyfikacja wygląda imponująco i widać, że Xiaomi przyszykowało naprawdę porządnego flagowca. Taki model, który – przynajmniej na papierze – ma wszystko, co w 2022 roku powinien mieć. Na czele ze Snapdragonem 8+ Gen 1, przepięknym AMOLED-em o przekątnej przekraczającej 6,7 cala i odświeżaniem 120 Hz, pojemną baterią i wszystkimi typami ładowania. W tym po kablu, które w 15 minut napełni akumulator do połowy. Jest też IP68 czy głośniki stereo „podkręcone” przez firmę harman/kardon.
Jak dla mnie, Xiaomi ogarnęło współpracę z Lecią lepiej niż Huawei. Przede wszystkim patrząc na design smartfonu i to jakie robi pierwsze wrażenie. U mnie od razu było „Chcę!”, gdy tylko zobaczyłem ten smartfon na pierwszej grafice. Ale z drugiej strony pierwszy smartfon z optyką Leica od Huawei, czyli Huawei P9 pojawił się w 2016 roku, więc załóżmy, że wtedy wszystko było inne i niedostępne jak teraz.
Teraz o Xiaomi 12S Ultra możemy pomarzyć
Xiaomi 12S Ultra jest dostępny w trzech wariantach pamięciowo-pojemnościowych, ale niestety żaden z nich nie trafi do globalnej dystrybucji. A przynajmniej na razie nie ma takich planów. Będą też dwa kolory obudowy – czarny i zielony. Jeśli jednak komuś nie przeszkadza chińskie oprogramowanie, to można zerknąć do Trading Shenzhen, bo tam pojawiła się cała nowa seria. Xiaomi 12S Ultra zaczyna się od 1077 euro za wersję 8/256 GB. Ale obawiam się, że gdyby kiedyś stał się cud i smartfon zawitałby do Polski, to dostalibyśmy cenę, która wyrwałaby nas z butów, a szóstka z przodu byłaby stawiana jako pewniak.
No Comments