W poprzednim Pingu tygodniowym było między innymi o starszych urządzeniach Samsunga, które dostaną funkcje Galaxy AI z najnowszych modeli. Okazuje się, że starsze tak, ale te jeszcze starsze to już niekoniecznie. W nowym Pingu pojawiła się jeszcze Tesla i robo-pies, co nie bez powodu nazywa się Thermonator.
#1. Samsung Galaxy S21 i Z Flip 3 bez wszystkich funkcji Galaxy AI
Tak jak można było się spodziewać tego, że ubiegłoroczne flagowce Samsunga dostaną nowe funkcje z serii Galaxy S24, tak można było też zakładać, że im dalej w kalendarz, tym tych urządzeń będzie mniej. O ile te najlepsze smartfony z 2022 roku jeszcze się łapią na Galaxy AI (raczej prędzej niż później), to już te z roku 2021 niekoniecznie. Mowa tu przede wszystkim o serii Samsung Galaxy S21 (Galaxy S21, Galaxy S21+, Galaxy S21 Ultra) czy składanym Galaxy Z Flip 3. Oczywiście dostaną one aktualizację do One UI 6.1, ale bez tych wszystkich (albo większości) funkcji AI jak reszta. Jedyne co może skapnąć to Circle to search, do wyszukiwania zaznaczonych rzeczy na ekranie, ale tu zaskoczenia nie ma, bo to w sumie funkcja wymyślona bardziej przez Google’a niż Samsunga.
Co jest przyczyną? Konkretów nie ma, ale można się domyślać. Może chodzi o procesor (w końcu Snapdragon 888 to najbardziej udanych układów nie należał), może o zbyt małą pamięć RAM. Jedno jest pewne, jeśli rzeczywiście Galaxy AI ominie wspomniane smartfony szerokim łukiem, z pewnością dowiemy się w jednym z jakże dyplomatycznych komunikatów, że „urządzenia mają zbyt małą moc obliczeniową, by zapewnić najwyższy komfort i najlepsze doznania z korzystania z nowych funkcji”. Czy coś w ten deseń, wiecie o co chodzi.
Sprawdzałem. Na Samsungu Galaxy S21+ mojej żony aktualizacji do OneUI 6.1 jeszcze nie ma. Będę sprawdzał dalej.
#2. Procesory Intela z automatu
Japonia to „inny świat”. Zjesz kwadratowego arbuza, bez problemu zamówisz sobie usługę przyjaciela do przytulania, usiądziesz na najbardziej zaawansowanym kiblu w tej części galaktyki, kawę zrobi ci humanoidalny robot, a w maszynach vendingowych znajdziesz dosłownie wszystko. I o tych ostatnich teraz będzie.
Są sobie automaty Gatcha, niezwykle popularne w Japonii, które w przeliczeniu za kilka dolarów, wypluwają nie tylko puszki z colą czy batony o smaku rozjechanej żaby z karmelem. Można z nich też mieć… procesory. Tak, losowe procesory Intela, które mogą mieć jakieś niedoskonałości, ale na pewno są sprawne i działają. Tak jak w tym przypadku, gdzie za 500 jenów, czyli jakieś 3 amerykańskie dolary z hakiem, wypadł z maszyny Intel Core i7-8700. Sześciordzeniowy procesor z rodziny Coffee Lake o maksymalnym taktowaniu 4,6 GHz, który miał swoją premierę w 2017 roku. Ma swoje lata, ale ej, przecież kosztował tyle, co puszka coli.
#3. Tesla przejedzie więcej, ale jak zapłacisz
Pamiętacie jak Apple spowalniało swoje iPhone’y oprogramowaniem i dostało za to bęcki? Żyjemy w takich czasach, że nie tylko producenci smartfonów tak robią, ale też ci, którzy robią poważniejsze rzeczy jak samochody. Tak, chodzi o Teslę i ich Model Y.
Tesla odświeżyła swój tylnonapędowy Model Y z podwyższonym zasięgiem, który od teraz, mocno teoretycznie, może na jednym rozładowaniu przejechać 320 mil (jakieś 514 km). Model przed liftem mógł tych mil przejechać sporo mniej, bo 260. Jaśnie wielmożny i miłościwie nam panujący pan Elon poinformował, że wcześniejsze modele Y to w sumie też tyle mogą przejechać, no ale z tą drobną różnicą, że nie za darmo. Wiecie, do tej pory (czyt. do czasu wprowadzenia nowej wersji) nie mogły, ale magicznie teraz już mogą. Są zdolne do tego, mają odpowiednie akumulatory i w ogóle, ale oprogramowanie to cwana bestia i poblokowane to jest, że hej. Ale wystarczy na stół wyłożyć od półtora do dwóch tysięcy zielonych pachnących amerykańskich żeby z 260 mil zrobiło się 300, a i nawet 320 mil.
Co ciekawe to nie pierwsza taka „aktualizacja” i to nie tylko u Tesli. Za dodatkowe pieniądze to można sobie trochę mocy dodać albo i dodatkowe funkcje odblokować. Nie masz haka do przyczepy? Cyk, dajesz tysiaka i hak już jest. Nie masz grzania pupy? Płacisz pińcet miesięcznie i już komfort w poślady większy. O ile to jeszcze nie dotyczy elementów stricte dotyczących bezpieczeństwa to ok, ale jeśli ktoś wymyśli, że poduszka to tylko w subskrypcji się odpali, to nie będzie już tak kolorowo.
#4. Możesz sobie kupić robo-psa z miotaczem ognia
Nazywa się Thermonator. I nie, nie jest maszyną z przyszłości, która jest zaprogramowania, by zniszczyć ludzkość, ale ma problemy z przegrzewaniem. To maszyna jak najbardziej współczesna i co lepsze, dostępna do kupienia. Jeśli masz wolne 10 tysięcy zielonych, możesz sobie kupić robo-psa z zamontowanym na robo-grzebiecie miotaczem ognia. Zasilanym benzyną albo – co gorsza – napalmem, który jest w stanie pierdyknąć płomieniem na prawie 10 metrów. A do tego ma oświetlenie i celownik laserowy.
Robotyczny pies, który ewidentnie napatrzył się na Charizarda kosztuje dokładnie 9420 dolarów i jest dostępny na stronie producenta. Ma w sumie wszystko, co te robo-psy, ale bez ognia, czyli czujnik LIDAR, wykrywanie przeszkód i kolizji, sterowanie ze smartfona, wbudowaną kamerę.
Szczerze? Nie mam pojęcia do czego to można wykorzystać. Jeśli bliżej byłoby mu do Blastoise’a, to rozumiem. Można by ugasić jakiś śmietnik czy dogorywającą Teslę. Ale tak? Do grilla w majówkę to raczej niepotrzebne.
2 replies on “Tesla przejedzie więcej, ale jak za to zapłacisz – Ping tygodniowy #15”
Wypuścić stado tych Thermonatorów w Australii i już niedługo będzie się nadawała do życia.
Aaaaa! Czyli to jest to jedno zastosowanie 😀