Jestem pewien, że każdy używa, a na pewno chociaż raz miał w rękach jakiś nośnik na dane. Nieważne czy był to kilkugigabajtowy pendrive z trzema plikami czy wielki dysk z całą filmoteką, wliczając w to nagranie ze swojej komunii i imieniny babci. Przez ostatnie lata trochę się pozmieniało i choć klasyczne, „talerzowe” dyski zewnętrzne nadal są w sprzedaży to powoli użytkownicy patrzą w kierunku przenośnych dysków SSD. Ja sam od ponad roku używam jednego z nich i nie zamieniłbym na nic innego (no chyba, że większy). Jakiś czas temu wpadł na testy dysk Transcend ESD220C o pojemności 240 GB i muszę przyznać, że spisał się dobrze.
Klasyczne dyski twarde ciągle mają znacznie korzystniejszy stosunek ceny do ilości gigabajtów jaką możemy w tej cenie kupić, ale w zasadzie to jedyna ich przewaga nad dyskami SSD, czy to tymi w środku komputera czy powszechnie uznawanymi za przenośne. W tym przypadku, gdy mamy do czynienia z zewnętrznym SSD zalet mamy przynajmniej kilka. Taki nośnik w porównaniu z typowym 2,5-calowcem jest przede wszystkim od niego dużo lżejszy i mniejszy, mniej łasy na energię podczas pracy, bezpieczniejszy dla danych czy w końcu znacznie, znacznie szybszy. I wszystkie te cechy się zgadzają, gdy spojrzymy na testowaną sztukę od firmy Transcend.
Transcend ESD220C to dysk, który raczej nie wyróżnia się z tłumu jakimś wyrafinowanym designem. I dobrze, bo przeciwnym razie na pewno nie wyglądałby tak dobrze jak teraz. Obudowę wykonano z tworzywa sztucznego, podobno odpornego na upadki i wstrząsy. Na całe szczęście nie dane było mi sprawdzić, czy dysk będzie działa po upadku. Wicie, testówka, więc rzucać nie wypada. Konstrukcja jest prosta i zaokrąglona na bokach. Nie przesadzono tutaj z kolorystyką, bo dysk, podobnie jak Ford T jest w jednym słusznym kolorze – czarnym. Przez połączenie tego koloru z dobrze spasowaną obudową i chropowatą powierzchnią daje nie tylko elegancki, ale też praktyczny nośnik. Ładnie się prezentuje, ale też po chwili nie zarysuje, gdy wrzucimy go do torby z innymi akcesoriami.
Dysk jest niewiele mniejszy od karty kredytowej, ma jakieś 9,6 mm grubości i waży tyle co kilka paczek zapałek – 52 gramy.
I to właśnie w tym dysku jest najlepsze. Możemy go zmieścić dosłownie wszędzie, w kieszonce spodni, gdzieś w torbie od laptopa, a jeśli ktoś będzie miał na tyle szczęścia to i między piersiami koleżanki znajdzie się miejsce. Dochodzi nawet do tego, że czasami zapominamy, gdzie ów dysk wpakowaliśmy i przynajmniej u mnie często było tak, że zajęło mi dłuższą chwilę zanim znalazłem go w torbie. Ale może to też wynikało z tego, że torba w miarę świeża i jeszcze nie ogarnąłem wszystkich przegródek.
Zanim testy prędkości to jeszcze kilka technikaliów. Trzeba napisać o tym, że dysk oparty jest na kościach typu TLC NAND. Jest to zatem najtańsza pamięć (Triple Level Cell, mieści 3 bity danych), może mniej trwała niż MLC czy SLC, ale z drugiej strony nie odbiło się to negatywnie na cenie dysku. Cenowo raczej klasyfikuje się podobnie jak inne tego typu dyski o zbliżonych parametrach – około 500 złotych. Wersja, którą testowałem miała 240 GB, ale dysk występuje też w wariancie z 128 GB i 480 GB przestrzeni na dane. Dysk ma złącze USB Type C i wsperia interfejs USB 3.1 Gen. 1 (USB 3.0), który według specyfikacji zapewnia prędkość danych do 5 Gbit/s.
Dysku używałem przeważnie do szybkiego przenoszenia danych z jednego komputera na drugi, a dokładniej ze stacjonarki na laptopa. Kończyłem pracę na stacjonarnym w domu i musiałem zabrać ze sobą trochę danych, by potem pracować z nimi na laptopie. Dysk do tego sprawdzał się idealnie, bo nie dość, że szybko kopiował nawet duże pliki, więc można było to zrobić wiążąc drugiego buta, to jeszcze zajmował mniej miejsca niż klasyczny, zewnętrzny HDD. Co więcej, taki dysk umożliwiał nawet pracę podczas podróży, bo jak wiadomo, SSD nie ma ruchomych elementów, więc podczas upadku czy jakichś wstrząsów nie musimy martwić się o utratę danych.
Dysk testowałem podłączając go do USB 3.1 Gen. 1 (USB 3.0) w płycie głównej Asus B150 PRO GAMING za pomocą dołączonego Wyniki są więcej niż zadowalające i utrzymują się na poziomie innych zewnętrznych SSD’ów w podobnej cenie. Jak widać na screenie poniżej, test został przeprowadzony w programie AS SSD Benchmark, a dysk osiągnął ponad 425 MB/s w przypadku odczytu sekwencyjnego i prawie 370 MB/s przy sekwencyjnym zapisie danych (w porównaniu do Samsunga T1, którego używam prywatnie było to odpowiednio 426 MB/s i 373 MB/s).
Dysk z powodzeniem może służyć też jako nośnik podłączony do komputera, w którym mamy zbyt mało pamięci, np. w przypadku pracy na plikach wideo. Wiadomo, że te sporo zajmują, jeszcze jak obrabiamy coś w 4K, ale dysk i z takimi sobie radzi bez problemu. Miałem taką sytuację raz, kilkanaście gigabajtów plików z aparatu na dysku zewnętrznym, przeciągnięte do programu Magix i na nich obróbka, a potem jeszcze zapis pliku wynikowego na ten sam dysk. Nie muszę pisać, że wszystko się udało i cały proces przygotowania, a potem renderingu trwał znacznie krócej niż na zwykłym dysku.
Szkoda tylko, że zestaw jest trochę ubogi. Nie wymagam cudów, w końcu to tylko dysk SSD, ale przydałoby się jakieś etui do przenoszenia (są też tacy jak ja, którzy nieco bardziej dbają o sprzęt) czy przewód z wtyczką USB Type C z obu stron. Wszystko dlatego, że dysk można podłączyć do smartfoów lub tabletów z Androidem, które wspierają tryb USB OTG. W pudełku jest tylko taki kabel, który umożliwi podłączenie dysku do komputera, no chyba, że załatwimy sobie przejściówkę z USB Type C na „pełne USB” i wtedy problem z głowy. Wspomniany kabel dostałem w ramach testu, ale nie znajdziecie go w pudełku.
Dysk Transcend ESD220C znajdziecie obecnie w dwóch wersjach pojemnościowych: 240 GB za około 330 złotych i 120 GB za około 230 złotych.
Dysk jak najbardziej polecam, bo jednym, krótkim zdaniem – jest mały, lekki, bezpieczny i szybki. Jedyny problem jest taki, że obecnie ciężko go znaleźć w sklepach, a ja w chwili publikacji tej recenzji widziałem go w aż jednym. Jest co prawda wersja 480-gigabajtowa, ale w niezbyt atrakcyjnej cenie, bo nie dość, że droższa o stówkę od swojego bliskiego konkurenta, czyli Samsunga T3 (500 GB), to jeszcze o ciut mniejszej pojemności.
Pros
Plusy
- Dobra jakość wykonania i praktyczna obudowa
- Mały i lekki (tylko 52 g)
- Wysokie, zadowalające prędkości zapisu i odczytu danych
- Przycisk do szybkiego tworzenia backupu
- Wsparcie dla USB OTG
- Dobra cena
Cons
Minusy
- Brak przewodu USB Type C w zestawie
- Przydałoby się jakieś etui
No Comments