W życiu każdego człowieka zawsze przychodzi ten pierwszy raz. Tak też było u mnie, choć Netatmo to wcale nie jest imię jakiejś mocno napalonej dziewczyny z Dalekiego Wschodu. Netatmo to francuski producent, który próbuje swoich sił w kategorii Smart Home. To mój pierwszy kontakt z tą firmą, a wszystko za sprawą Netatmo Welcome – kamery bezpieczeństwa z wbudowaną funkcją rozpoznawania twarzy.
Muszę się wam do czegoś przyznać. Do Netatmo podchodziłem jak przysłowiowy pies do jeża. Nigdy wcześniej nie słyszałem o tej firmie i nie miałem styczności z ich produktami. W efekcie, kilka dni kamera przeleżała w pudełku aż „przyszedł na nią w końcu czas”. I tutaj idealnie pasuje określenie, by nie oceniać książki po okładce. Muszę szczerze powiedzieć, że znowu mam to uczucie, że mogłem jednak sprawdzić ją wcześniej, bo Netatmo Welcome okazała się zaskakująco ciekawą kamerką z naprawdę rozbudowanymi funkcjami.
Ale zanim o samej kamerce…
Wspomniałem na początku, że Netatmo weszło w świat inteligentnego domu i w ich ofercie można znaleźć znacznie więcej niż tylko kamery do monitoringu. Jest też między innymi stacja pogodowa, urządzenie do monitorowania jakości powietrza w pomieszczeniu, inteligentny termostat, syrena alarmowa, czujnik dymu, kilka przełączników czy nawet coś takiego jak deszczomierz. Wszystko spójne, zachowane w podobnym, prostym stylu.
Kamera jest inna niż wszystkie i to jest w niej piękne
Netatmo Welcome na pierwszy rzut oka nie wygląda jak każda kamera do monitoringu. Mam wrażenie, że zadziałała tutaj francuska myśl designerska i spod deski kreślarskiej wyszedł taki, a nie inny wynalazek. Bryłę w formie walca można od razu polubić albo w chwilę znienawidzić. Mnie się podoba, bo kocham proste i ładne rzeczy, ale też praktyczne i w przypadku praktyczności muszę postawić mały znak zapytania. Wszystko przez to, że kamera będzie rejestrować taki obszar jak ją ustawimy. Nie ma tutaj ruchomej obudowy czy obiektywu z możliwością regulacji. Sytuację ratuje fakt, że kamera „widzi” w obrębie 130 stopni, co zupełnie wystarcza, by objąć nadzorem przeciętny pokój w domu czy średniej wielkości biuro. Jedno jest pewne – kamera z takim wyglądem będzie pasować do każdego wnętrza, a ktoś mało interesujący się technologią powie z zachwytem „a co to takiego fajnego?”.
Welcome jest wykonana bardzo solidnie i z dbałością o każdy szczegół. A trzeba przyznać, że wcale nie jest to takie oczywiste, gdy pierwszy raz spotykamy się z egzotycznie brzmiącą marką. Obudowa w większości jest wykonana z aluminium w złotym, ładnie mieniącym się w oświetleniu kolorze. Kawałek plastiku jest na górze i w szczelinie, gdzie znajduje się „oczko” kamery i mikrofon. I tutaj zaskoczyła mnie jedna rzecz. Na tym czarnym elemencie od razu miałem solidne zarysowanie, choć wierzę w to, że to tylko jednostkowy przypadek i wina testowego sampla.
Kamera ma lekko gumowaną podstawę przez co dobrze trzyma się powierzchni, o ile ta jest wystarczająco prosta. Nie jest przesadnie ciężka, ale waży na tyle dużo, by stała w miejscu, nawet, gdy przypadkowo szturchniemy ją ręką. Wszystkie złącza umieszczono z tyłu – slot na kartę microSD, złącze microUSB do ładowania i port LAN (RJ-45), gdybyśmy chcieli podłączyć kamerę przewodowo do Internetu. Tutaj warto zaznaczyć, że w zestawie oprócz obowiązkowego zasilacza jest też karta pamięci o pojemności 8 GB, dokładnie SanDisk Industrial z 10 klasą prędkości.
Kamerę podłączamy do prądu zasilaczem, ale brakuje mi tutaj choćby niewielkiego akumulatora w środku, który podtrzymałby kamerę przy życiu w awaryjnych sytuacjach. Czysto hipotetycznie, do domu wpada złodziej, zauważył kamerę i od razu odłączył ją od prądu. Kamera rozpoznała obcego, ale nie zdążyła przesłać filmiku np. na Dropboxa, bo zabrakło prądu. Gdyby w środku wsadzić baterię np. 1000 mAh (w końcu kamera nie ma żadnego włącznika) nawet kosztem nieco większego rozmiaru, to byłoby to tylko na plus.
Zaczynamy od konfiguracji!
Konfiguracja jest prosta i aplikacja prowadzi nas przez nią krok po kroku, ale trzeba napisać, o tym, że jest to wszystko w języku angielskim. Ale nawet osoba, która mocno ściągała na lekcjach powinna sobie poradzić, bo oprócz tekstu mamy też instrukcje obrazkowe.
Zaczynamy od złożenia konta i wybrania produktu, z którym chcemy się połączyć. Potem musimy zrobić podobny manewr do tego jaki robimy z klepsydrą – łapiemy kamerę Welcome i stawiamy ją „do góry nogami”, tak by połączyć ją ze smartfonem. W kolejnych krokach pozostaje nam połączyć się z siecią Wi-Fi, a następnie nazwać kamerę i miejsce, w którym będziemy jej używać.
Jestem pewien, że nawet średnio rozgarnięty użytkownik będzie w stanie sam podłączyć i skonfigurować kamerę w 7 minut.
Co potrafi Netatmo Welcome?
U mnie Netatmo Welcome była „Strażnikiem Teksasu” w pokoju przerobionym na biuro. Kamerę ustawiłem w rogu, by zasięgiem objęła jak najwięcej się tylko da. I udało się zabezpieczyć pomieszczenie tak, by był podgląd na dwa najważniejsze elementy – drzwi i biurko z komputerem.
Okazuje się, że kamera od Netatmo potrafi całkiem sporo, a ja po wejściu w ustawienia aplikacji, byłem mocno zaskoczony tym, że aż tyle jest tam opcji. Do obsługi używamy aplikacji Netatmo Security, którą pobieramy bezpłatnie z Google Play lub App Store. Tutaj mała, choć odrobinę irytująca ciekawostka. Trochę jest to dziwne, że cały Smart Home od Netatmo jest podzielony na kilka aplikacji i nie mamy jednego, wspólnego klienta (jak np. Mi Home od Xiaomi), gdzie obsługujemy wszystkie urządzenia w jednym miejscu. I tak, od kamer jest Netatmo Security, od termostatów Netatmo Energy, a z kolei do stacji pogodowej trzeba zainstalować program Netatmo Weather. Trochę za bardzo się rozdrabniają.
Netatmo Welcome rozpoznaje twarze, wszystkie twarze
Często jest tak, że w przypadku niektórych urządzeń bardziej liczy się software niż hardware. I Netatmo Welcome jest tego świetnym dowodem, bo bez tak rozbudowanych funkcji i dobrze działających algorytmów kamerka równie dobrze mogłaby robić za zgrabny i ładny przycisk do papieru.
Główną funkcją jest rozpoznawanie twarzy, co zaskakujące, ale wychodzi nad wyraz dobrze. Kamera szybko wychwytuje oblicze osób, które są w jej zasięgu, nawet jeżeli dana osoba stoi kilka metrów dalej czy szybko przemyka z pokoju do pokoju. Nawet wychwytuje twarz z rozmazanych zdjęć. Co więcej, Welcome „uczy się” i z naszą pomocą jest w stanie identyfikować osoby, które pojawiają się w kadrze. My wówczas możemy przypisać wychwycone facjaty do domowników, co znacznie pomaga w tym, by co chwilę nie bombardowało naszego smartfonu powiadomieniami (np. gdy przed kamerą bawi się dziecko). W pierwszej kolejności zrobiłem to ze swoją twarzą, bo notyfikacje pojawiały się co kilka minut, gdy coś robiłem w biurze. Zdarzyło się jednak kilka razy, że mimo zapisanych już wcześniej kilkunastu ujęć, moja twarz została oznaczana jako nieznana, przez co kolejny raz trzeba było ją dodać do profilu użytkownika. Takich profili oczywiście możemy tworzyć ile chcemy, np. dla żony, dziecka czy znajomych. Widać zatem, że funkcja idealna nie jest albo i jest tylko potrzeba więcej czasu niż 2-3 tygodnie, by stworzyć sobie nasz dokładny „portret”.
Zabawna sytuacja była w chwili, gdy kamera częściowo widziała to, co dzieje się na monitorze.
Co jakiś czas, gdy włączałem nową kartę w Microsoft Edge z kanałem wiadomości, był ten sam artykuł na górze z dużym zdjęciem jakiejś kobiety. Nie muszę dokładnie tłumaczyć co dalej się działo – kamera za każdym razem rozpoznawała twarz, a aplikacja Netatmo Security krzyczała o wykryciu nieznanej osoby w pobliżu. Niespodziewany eksperyment się udał, choć wniosek jest jeden. Trzeba dokładnie przemyśleć umiejscowienie kamery.
Kamera ma też funkcje wykrywania ruchu i kilka opcji z tym związanych. Przede wszystkim możemy określić czy ma ten ruch wykrywać zawsze, w ogóle nie wykrywać czy tylko w sytuacji, gdy nikogo z domowników nie ma w domu (wykrywa twarze i dopasowuje je do wcześniejszych profili, jeżeli nie rozpozna, wysyła powiadomienie). Cholernie przydatną opcją jest też to, że możemy z tego wykluczyć domowe zwierzęta, takie jak koty, psy, osły czy legwany, które podczas naszej nieobecności latają po domu jak oszalałe i prowadzą drugie życie. Nie, a tak poważnie, gdybyśmy byli informowani o każdym przebiegnięciu psa przez przedpokój to bateria w smartfonie padłaby w ciągu kilku godzin.
Nie zabrakło też wsparcia dla Google Assistant i Amazon Alexa. Nie miałem jednak możliwości żeby to przetestować.
Gdzie zapisuje się materiał i jak go obejrzeć?
Rzecz jasna, w aplikacji nie zabrakło podglądu na żywo czy możliwości zerknięcia do zarejestrowanych wcześniej zdarzeń. W nagraniach jest dźwięk (o ile wcześniej nie wyłączyliśmy mikrofonu w ustawieniach), a materiały mogą być maksymalnie w Full HD. Ja jedna ustawiłem HD 720p, bo z jednej strony to wystarczająca jakość, by wszystko dojrzeć, a z drugiej, większa oszczędność miejsca. Bitrate nie przekracza 1 Mbps, a przykładowe, półminutowe nagranie waży niecałe 4 MB, dwuminutowe około 15 MB.
Nagrania mogą być zapisywane w kilku miejscach, nie tylko na karcie.
Tym najprostszym jest zapis filmów lokalnie w pamięci karty microSD wsadzonej do kamerki. Nie martwcie się małą pojemnością fabrycznej karty w zestawie. Slot obsługuje nośniki do 32 GB, nagrania na karcie się nadpisują (podobnie jak w wideorejestratorze samochodowym), a pliki są na tyle małe, że spokojnie możemy wyjechać na 2-tygodniowe wakacje i wszystko się zmieści.
Chwała za to, że jest też Dropbox i FTP, a nie jakaś firmowa chmura, za którą trzeba dodatkowo płacić. Wystarczy chwila na konfigurację, by pliki szybko (choć to oczywiście zależy od prędkości łącza) wędrowały do chmury albo na serwer FTP. Ja wybrałem tą pierwszą opcję, gdzie po powiązaniu konta, na Dropboxie pojawił się folder Aplikacje/Netatmo, do którego wrzucane były nagrania z podziałem na miesiące. W opcjach możemy też określić zasady zapisu i rozdzielczość magazynowanych filmów.
I właśnie, tylko nagrania. Nigdzie nie widzę plików ze zdjęciami, na których rozpoznano twarze. To też byłoby poniekąd pomocne. Kamera jest przystosowana do użytku w pomieszczeniach i dzięki podczerwieni widzi w ciemności. Nagranie jest czarno-białe, ale nadal w miarę szczegółowe, by wychwycić np. twarz włamywacza (czy żony, której akurat przypomniało się żeby podlać kwiatki).
Podczas podglądu live jest widoczne delikatne opóźnienie. W moim przypadku przy połączeniu przez Wi-Fi było to około 7-9 sekund, więc tragedii nie było. Nieco dłużej trzeba poczekać na powiadomienie o wykryciu twarzy czy ruchu i to niewątpliwie wymaga usprawnienia. Nawet 15 sekund jest kluczowe, bo w tym czasie wprawiony złodziej może wpaść do mieszkania, zabrać co trzeba i gdy już z niego wybiegnie, my dopiero wtedy otrzymamy powiadomienie.
Zauważyłem też, że obudowa kamery podczas pracy jest ciepła. Z tego co sprawdziłem temperatura jest w granicach od 37 do 42 stopni. W żaden sposób nam to nie zagraża, kamera na pewno bardziej się nie rozgrzeje, więc możemy spać spokojnie.
Netatmo Welcome – czy warto?
I tutaj mam tak zwany konflikt interesów. Z jednej strony mamy produkt, który jest niemal doskonały i ciężko jest mu cokolwiek zarzucić. Kamera wygląda bardzo dobrze, przyciąga uwagę swoim designem, robi to do czego została stworzona i ma funkcje, których na próżno jest szukać w innych tego typu urządzeniach. Rozpoznawanie twarzy działa prawie idealnie, a niektóre problemy napotkałem tylko dlatego, że zbyt krótko jej używałem. Gdyby była u mnie dwa, może trzy miesiące albo i dłużej „nauczyłaby się” dokładnie wszystkich domowników, a powiadomienia dostawałbym tylko wtedy, gdyby rzeczywiście został zauważony ktoś obcy.
Z drugiej strony mamy bardzo wysoką cenę, wynoszącą około 799-899 złotych. Jeżeli taką kwotę rozpatrujemy pod kątem zwykłej kamery to rzeczywiście nogi mogą nam się ugiąć, bo w końcu w takiej kwocie możemy ogarnąć całe mieszkanie monitoringiem i jeszcze dla sąsiadów zostanie (znajomy wydał na chiński wynalazek 70 złotych i jest zachwycony działaniem). Jeśli jednak dodamy do tego rozpoznawanie twarzy, solidne i pewne oprogramowanie czy stałe wsparcie producenta i rozszerzoną gwarancję to już ta kwota ma większy sens. Nadal jednak uważam, że jest to kwota zbyt wysoka i sam bym tyle na taką kamerę nie wydał. Ba, nawet gdyby kosztowała połowę tej ceny to bym się zastanawiał. Tym bardziej, że mam wrażenie, że nawet gdyby na obudowie miała logo Apple to byłaby tańsza.
Czy polecam? Myślę, że tak, ale tylko osobom, dla których tysiąc w tą czy w tą nie robi większej różnicy.
Pros
Plusy
- Wysoka jakość wykonania i niespotykany design
- Nagrywanie nawet w Full HD
- Szeroki kąt widzenia, do 130 stopni
- Całkiem sprawnie działający system rozpoznawania twarzy
- Powiadomienia na telefon
- Możliwość zapisu na karcie pamięci, Dropboxie i FTP
- Podłączenie przez Wi-Fi i LAN
- Karta pamięci w zestawie
Cons
Minusy
- Brak awaryjnego zasilania (np. akumulator w środku)
- Absurdalnie wysoka cena
- Konstrukcja i obiektyw bez regulacji
- Szybkość powiadomień mogłaby być lepsza
- Osobna aplikacja do innej „części” systemu Smart Home
Kamera bezpieczeństwa
Kamera do monitoringu
Kamera IP
Netatmo
Netatmo Welcome
Netatmo Welcome recenzja
Netatmo Welcome test
2 replies on “Recenzja Netatmo Welcome, kamery, która nie tylko cię zauważy, ale też rozpozna”
A co sądzisz o tej? https://www.youtube.com/watch?v=GM2xR62cNKI
Pierwszy raz widzę taką firmę i taką kamerkę. Po nagraniu widzę, że nie jest źle, ale raczej wybierałbym coś takiego z bardziej pewnej firmy jak Xiaomi czy Netatmo.