Jak ten postęp szybko nadchodzi! Jeszcze niespełna rok temu recenzowałem całkowicie bezprzewodowe słuchawki od Meizu, które nie tylko nazwałem tanimi, mimo ceny sięgającej 80 dolarów, to jeszcze odradziłem zakup. Tymczasem już za chwilę opowiem wam o całkiem podobnych Redmi Airdots, które wyrwiecie za mniej niż sto złotych i które w dodatku mogę wam polecić.
Meizu POP, o których mowa powyżej, mam do dzisiaj i używałem jeszcze na początku tego miesiąca. W zasadzie nie były to złe słuchawki, bo zarówno jakość wykonania jak i poziom odtwarzanego dźwięku stały na przyzwoitym poziomie. Niestety pogrążyła je jedna przywara, a dokładniej: słaba jakość połączenia. Z informacji po sieci wywnioskowałem, że nie była to wada tylko mojego egzemplarza, a całej serii i szczerze powiedziawszy nie mam pojęcia jak coś takiego przeszło przez kontrolę jakości.
Mimo tej niedogodności na tyle pokochałem całkowicie bezprzewodowe słuchawki, że teraz nie wyobrażam sobie powrotu nawet nie tyle do zwykłych, kabelkowych, co nawet do modeli wyposażonych w Bluetooth, ale będących jednocześnie połączonymi ze sobą pałąkiem zalegającym z tyłu głowy.
Musicie zdać sobie sprawę, że brak przewodu oznacza coś więcej aniżeli tylko prestiżowy, „dizajnerski” wygląd. To jest wolność. To możliwość wyjścia na miasto, w którym zamiast gwaru ulicy leci nasza ulubiona piosenka i mamy poczucie, wręcz iluzję, że to właśnie owe miasto gra specjalnie dla nas. To brak obaw o pozostały czas pracy na baterii, bo chociaż same POP-y działały mizerne trzy godziny, to dołączone pudełko z powerbankiem oznaczało w praktyce, że ładowałem zestaw raz na tydzień. W końcu, to wygoda schowania grajków do kieszeni spodni bez obawy, że coś się poplącze, albo uszkodzi.
Kto raz zakosztował uroku prawdziwie bezprzewodowych słuchawek ten już nie wróci do zwykłych.
Jeszcze raz nawiązując do Meizu POP – w kwietniu pojawiła się nowa odsłona, która od poprzedniczki różni się dłuższym czasem pracy na baterii (co najmniej 2 godziny dłużej), ceną (około 100 zł tańsze w przeliczeniu na PLN) oraz Bluetooth w wersji 5.0 (wcześniej 4.2). I pewnie bym je kupił, szczególnie, że kształt się nie zmienił przez co mógłbym używać starego pudełka i mieć jedno w zapasie. Sęk w tym, że wciąż nie obsługują kodeka aptX co przy cenie sięgającej 220 złotych jest trudne do zaakceptowania. To, że czterokrotnie tańsze Redmi tego nie mają to ja rozumiem, ale wyższa cena rodzi wyższe wymagania.
Przejdźmy jednak do Airdotsów. Te, jak pewnie wiecie, pojawiły się w dwóch wersjach. Pierwsza Xiaomi Airdots w białej kolorystyce zadebiutowała ubiegłej jesieni w cenie 199 chińskich juanów (ok. 110 złotych). Natomiast kilka miesięcy później, w marcu, pojawiły się czarne Redmi Airdots za połowę wspomnianej kwoty. Z początku myślałem, że różnią się jedynie kolorem, ale coś mi się nie zgadzało.
Żyję w Chinach już od czterech lat i przez ten czas nie zauważyłem, aby biała farbka była tutaj towarem luksusowym.
Postanowiłem poszperać nieco głębiej i udało mi się dowiedzieć, że w Xiaomi mamy sterowanie dotykowe, zaś w Redmi fizyczne przyciski. Ponadto w droższym modelu komunikaty głosowe (np. o niskim stanie akmulatora) są po chińsku, natomiast w Redmi otrzymujemy jedynie krótkie piknięcie, albo melodyjkę. Czyli dla europejskiego konsumenta nawet lepiej.
Przejdźmy teraz płynnie do samej recenzji, w której posłużę się schematem opracowanym na potrzeby testu Meizu POP. Czyli będzie o konstrukcji i wyglądzie, komforcie noszenia i obsługi, jakości dźwięku, baterii i stabilności połączenia.
Ale zanim to nastąpi – tabela ze specyfikacją. Dla lepszego porównania obok Redmi Airdots pokażę również cyferki dotyczące Meizu POP (2. generacji) oraz Apple Airpods (2019).
[table id=18 /]
Redmi Airpods – jak są wykonane?
Wiecie co? Domyślam się, że weszliście na tą stronę z konkretnym pytaniem: Kupić, czy nie? A ten idiota recenzent nie dość, że lał wodę we wstępie to na domiar złego zaraz zacznie rozpisywać się nad każdym aspektem słuchawek za kilka dyszek jakby, nie wiem, opisywał dzieło sztuki nowoczesnej. Weź się chłopie ogarnij, pisz warto albo nie warto i spadaj!
Szanuje swój czas, szanuję i Wasz. Dlatego w tym miejscu brutalnie zaspojleruję, że w każdej z tych kategorii Airdotsy zasługują dokładnie na czwórkę, używając szkolnej skali ocen. Jest to bowiem sprzęt dobry i wyjątkowo poprawny, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę niską cenę zestawu.
Taki „czwórkowy” jest właśnie wygląd. Spoko, ale nic więcej. Pudełeczko jest malutkie, a plastik matowy co lubię. Lekkie i zwarte, ale do wyższej oceny zabrakło użycia materiałów lepszej jakości i tego uczucia ‚premium’ po wzięciu do ręki. Wieczko zamyka się z klikiem, ale nie jest on nawet w połowie tak satysfakcjonujący jak ten znany ze słuchawek Apple, gdzie można to otwierać i zamykać dla samej frajdy. Niepokoi również zawias, który wydaje się trzymać na słowo honoru i myślę, że wystarczy stosunkowo lekka siła aby oderwać przykrywkę od reszty obudowy.
Dodam jeszcze, że z całej przytoczonej tu trójcy, etui na Airdotsy jest najmniejsze i z powodzeniem możemy trzymać je w kieszeni dżinsów zapominając, że ono tam w ogóle jest. Jak dla mnie – duży plus.
Wygoda i sterowanie
Kontrola Airdotsów odbywa się z użyciem dwóch fizycznych przycisków stanowiących zewnętrzną ściankę obudowy. Funkcje są zdublowane, czyli prawą zrobimy dokładnie to samo co lewą. Mocno ogranicza to możliwości gadżetu i sprawa, że możemy tylko:
- zatrzymać/wznowić nagranie (pojedyncze wciśnięcie)
- uruchomić domyślnego asystenta AI (podwójne wciśnięcie)
- wyłączyć/włączyć (długie wciśnięcie, działa dla każdej słuchawki osobno)
Musicie przyznać, że straszna bieda. W Meizu POP mogliśmy jeszcze kontrolować poziom głośności oraz skakać pomiędzy utworami. Powiedziałbym, że było to niesamowicie wygodne, ale niestety rzadko działało tak jak byśmy sobie tego życzyli. Mieliśmy tam płytki dotykowe, które często mylnie odczytywały nasz dotyk i np. zamiast „następny utwór” wydawaliśmy komendę „pauza”. Jasny szlag mnie czasem z tym trafiał.
Sterowanie w Redmi Airdots jest ubogie, ale precyzyjne i zawsze działa tak jak chcemy.
Co do samej wygody noszenia to mam trzy małe „ale”:
Pierwsza rzecz jaką należy zrobić po rozpakowaniu pudełka to pozbycie się dołączonych silikonów (są beznadziejne!) i użycie swoich ulubionych nasadek (szerokość „główki” to 6 mm).
Słuchawki nie są tak dobrze wyprofilowane jak POP-y i bardziej wypychają ucho: tuż po włożeniu jest fajnie, po godzinie czuję lekki dyskomfort, po dwóch robi się niewygodnie, po trzech marzę żeby je zdjąć.
Przyciski chodzą gładko, ale kiedy wciskamy je podwójnie, albo z przytrzymaniem to zupełnie jakbyśmy próbowali wepchnąć urządzonko jeszcze głębiej do ucha i nie jest to miłe uczucie.
Jak grają Redmi Airdots?
Jeśli chcecie doświadczyć jakości z jaką Redmi odtwarzają muzykę to jest to bardzo proste i ogólnie dostępne. Wystarczy wybrać się do najbliższego elektromarketu, wyjąć z portfela dokładnie 50 złotych i kupić za to tak dobre słuchawki na mini jacka jak to tylko możliwe. Korzystanie z Internetu surowo wzbronione!
Jeśli przeczucie mnie nie myli to po prostu weźmiecie najdroższy (choć niekoniecznie najlepszy) model dostępny w tej kwocie. I już, gotowe. Podłączcie to do telefonu i przekonajcie się co potrafi.
Pomijając pewne chlubne wyjątki, za 50 złotych otrzymamy przyzwoity produkt, który sprosta wymaganiom większości konsumentów. Dźwięk będzie czysty, nie uświadczymy żadnych pisków, zgrzytów ani przesterów. Owszem, bas kapelusza z głowy nie zrzuci, a wysokie tony zaistnieją tylko w teorii, tym niemniej to co najważniejsze znajdziemy na pokładzie. Sukcesem Redmi było zaś upchnięcie tej jakości do całkowicie bezprzewodowego opakowania i zachowanie niskiej ceny.
W bezpośrednim porównaniu z produktem Meizu, to ten drugi wypada lepiej, głównie za sprawą sopranów, które potrafią podnieść włoski na skórze. Niskie tony też są nieco bardziej soczyste. Jest jednak kategoria, w której to Airdotsy zostawiają konkurenta na lodzie. Na golasa. I bez czapki.
Maksymalna głośność. Po wyciągnięciu POP-ów z pudełka pierwsze co robiłem to podgłosiłem zestaw na full. A i tak było mi mało, szczególnie w gwarnym otoczeniu. Tymczasem Redmi zazwyczaj używam gdzieś tak na 80% mocy i więcej mi nie trzeba.
Zestaw wyposażony jest oczywiście w mikrofon i możliwość prowadzenia rozmów głosowych, ale jakość tego jest mocno dyskusyjna, głównie przez zbieranie dźwięku z całego otoczenia. Jest znacznie lepiej, gdy wyjmiemy słuchawkę z ucha i mówimy prosto do niej, ale musicie przyznać, że nie zawsze będzie to wygodne.
Z zegarkiem w ręku niemal idealne 3 godziny na wspomnianym wyżej głośności ustawionej na 80%.
Niby nie za wiele, ale jak już wspomniałem – gdzieś po takim czasie zaczynają one dość mocno uwierać w uszy i aż chce się zrobić przerwę. Choćby taką na 20 minut, co zapewni nam kolejną godzinę odsłuchu.
Bardziej negatywnie odczułem mizerną pojemność baterii w etui. W Meizu mam bite 700 mAh, co starcza na cały tydzień z palcem w… bardzo ciemnym i nieprzyjaznym miejscu. Tutaj otrzymujemy tylko 300 mAh, które przy moim użytkowaniu (2-3 godziny odsłuchu każdego dnia) kończą się po czwartym, może piątym dniu. Jako, że pudełko ma tylko jedną diodę (świeci się tylko podczas ładowania i gaśnie przy 100%) to nie mamy żadnej możliwości podejrzenia aktualnego stanu naładowania. Słuchawki na szczęście wyświetlają to na belce powiadomień telefonu (Android 7.0 lub nowszy). A jak poznać, że etui się rozładowało? Ano w ten sposób, że po włożeniu doń słuchawek te wciąż połączone są z telefonem.
A i jeszcze jedno. Nie byłbym sobą gdybym nie ponarzekał na mocno przestarzałe złącze microUSB. W obecnych czasach cena gniazdka USB typu C jest pewnie identyczna, albo niewiele droższa i Xiaomi musiało zrobić to specjalnie, aby podnieść atrakcyjność modelu PRO. Tania zagrywka.
Połączenie
Dziesięć miesięcy przechodzone w parze z Meizu POP zrobiło ze mnie całkiem niezłego radiestetę. Korzystając z tego dousznego licznika Geigera udało mi się stworzyć mentalną mapę okolicy z zaznaczonymi na niej punktami o największym zagęszczeniu sygnału. Dzięki temu wiedziałem np. że aby cieszyć się muzyką czekając na zielone światło muszę stać dokładnie 3 metry od pasów, bo już kawałek dalej pojawiały się zakłócenia.
Tym większe było moje zaskoczenie kiedy okazało się, że wyżej wspomniana mapa stała się całkowicie bezużyteczna w parze z Airdotsami. Oczywiście, do standardu znanego z przewodówek jeszcze trochę brakuje, ale tam gdzie Meizu były właściwie nieużywalne, w Redmi co najwyżej lewa słuchawka przerywa na ułamek sekundy.
Ową zasługę poczytuję na rzecz Bluetooth 5.0, o którym całkiem niedawno napisałem obszerny artykuł. Dzięki tej, wciąż całkiem świeżej generacji możemy nie tylko cieszyć się lepszą odpornością na zakłócenia, ale również większym zasięgiem. O ile oczywiście wasz telefon obsługuję tę opcję. U mnie musiałem się niestety obejść smakiem i pozostać przy standardowych 10 metrach. Gwarantowało mi to czysty odsłuch w całym mieszkaniu (50 m2) z cienkimi ścianami działowymi, ale po wyjściu na zewnątrz szybko stawało się nieużywalne.
Jeszcze gwoli rzetelności recenzji i wyjaśnienia dlaczego połączenie zasługuje tylko na czwórkę i nic więcej, muszę się podzielić historią z dworca kolejowego. Było tam grubo ponad tysiąc Chińczyków, każdy z telefonem, niektórzy z własnymi hotspotami, inni ze sprzętem na Bluetooth. Ogółem rzecz biorąc – maksymalne zagęszczenie sygnałów. W takiej sytuacji Airdotsy stały się nieużywalne i było nawet gorzej niż na POP-ach. Winię za to funkcję Frequency Hopper (FH), która w założeniu dynamicznie zmienia częstotliwość nadawanego sygnału dopasowując się do pasm o mniejszym natężeniu ruchu. Z reguły super rozwiązanie, ale niestety nie tym razem. Myślę, że problem polegał na tym, że tam absolutnie każde pasmo było maksymalnie zapchane i FH nie mogąc zdecydować się na jedno skakał jak szalony po wszystkich. Rezultatem było paskudne brzęczenie w głośnikach.
Wspomniałem wcześniej, że funkcje przycisku są takie same na lewej i prawej słuchawce. Bierze się to stąd, że obie pchełki są równorzędne – to znaczy, że nie ma stałego podziału na master i slave. W praktyce oznacza to, że ta słuchawka, którą pierwszą wyciągniecie z telefonu łączy się z nim, a druga łączy się z tą pierwszą. Daje to nam też możliwość sparowania każdej ze słuchawek z osobnym telefonem.
Siadaj, czwóra.
Trudno opisywać budżetowe słuchawki, jakimi bez wątpienia są Redmi Airdots, inaczej niż przez pryzmat ceny. A ta jest wyjątkowo zachęcająca i zaczyna się od około 15 dolarów przy zakupie bezpośrednio w Chinach. Cena zwiększa się do około 25-30 dolarów, jeśli chcemy je zamówić do Polski w jednym z chińskim sklepów z elektroniką. Czyni to z nich sprzęt absolutnie dla każdego.
Za tę kwotę nie tylko otrzymujemy przemyślany, przyzwoicie wykonany produkt w zgrabnym opakowaniu, ale ponadto mamy możliwość posmakowania przyszłościowego rozwiązania jakim bez wątpienia jest pozbycie się kabli.
Nawet jeśli jesteś audiofilem, który z pogardą patrzy na dokanałówki, to przecież nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wydać te parędziesiąt złotych i mieć podstawowy sprzęt do podcastów i/lub audiobooków. Jeśli nigdy nie miałeś żadnego bezprzewodowego zestawu to również gorąco zachęcam od rozpoczęcia przygody od opisywanego gadżetu. Gdy jakość muzyki czy komfort noszenia nie przypadną do gustu to strata będzie minimalna, a przynajmniej będziesz miał jakiś punkt odniesienia i lepiej dobierzesz kolejny model.
Ze swojej strony wiem, że Airdotsy już całkowicie wyparły pięciokrotnie droższe POP-y i zostaną ze mną na dłużej.
26 replies on “Po prostu, tanie i dobre. Słuchawki Redmi Airdots – recenzja”
dziekibza recenzje. kupuje
Będzie Pani zadowolona 😉
Czy jesteś w stanie porównać je do JBL T110BT których obecnie używam? Bo nie jestem przekonany czy będę zadowolony z dźwięku – ten z JBL pasuje mi idealnie?
Takich słuchawek JBL niestety nie mam, więc nie mogę zrobić porównania, ale patrząc na to, że to akurat jeden z podstawowych modeli, to myślę, że dużej różnicy między JBL, a tymi Aridotsami nie zauważysz.
Zakupiłem, zostawiam wpis dla potomności – JBL T110BT grają dużo lepiej na starcie, tj podłączysz i gra na prawdę super. Tutaj po podłączeniu było rozczarowanie ale po kilku minutach zabawy w equalizerze uzyskałem odpowiadający mi dźwięk i nawet bass fajny. Więc w końcowym rozrachunku jestem zadowolony ale polecam każdemu przy tych słuchawkach zajrzeć jednak do equalizera!
Dzięki za info! Przyda się 🙂
Cześć! Czy możesz mi wytłumaczyć jak w słuchawkach Xiaomi można regulować poziom głośności? Używam ich sparowanych razem z moim zegarkiem Garmina i za cholerę nie wiem, jak mogę to ustawienie regulować. Czy istnieje w ogóle taka funkcja w innych urządzeniach niż telefony? Instrukcja jest raczej uboga w takie informacje. Będę wdzięczna za odpowiedź.
Dodam jeszcze, że mam je od dosłownie kilku godzin, więc nie poznałam się z nimi za dobrze.
Nie można regulować głośności z poziomu tych słuchawek, pisałem wyżej że są ubogie w funkcje. Musisz poszukać tych opcji w menu zegarka.
A ja napisze tak – kupiłeś Redmi Airdotsy? Wydałeś kasę? No trudno, nie pierwszy i nie ostatni błąd w życiu. Oddaj je komuś, zrób prezent, ale musi to być osoba mało wymagająca. Sobie kup QCY T2C. Ja byłem na tyle szalony, że kupiłem najpierw QCY i w sekundę stałem się ich fanem. NIe sądziłem, że bezprzewodowe pchełki moga tak grać. Ale pomyślałem sobie – kupię Redmi, to na pewno znokautują te nikomu nieznane QCY i dopiero poznam co to jakośc Xiaomi. Uhm…no cóż…w Redmi wszystko jest nie tak. Serio. Materiały, etui, parowanie, wkładanie słuchawek do etui i kwestia „zaskoczenia” do ładowania, pojemność etui jako powerbanku, jakość wykonania….w ani jednym przypadku nie przesadzam. Jedyne co, to jak już jakimś cudem uda ci się je sparować i jakimś cudem połączą się z telefonem po wyjęciu z pudełka, to jakość dźwięku (po dopasowaniu gumek) jest znośna, a nawet podobna do QCY. Nieco ciszej grają. Chciałbym Wam jakoś jasno i bezstronnie przedstawić tę kwestię. Nie byłem jakimś psychofanem QCY, bo tej firmy w ogóle nie znałem. Tak samo z Redmi – nie byłem jej preciwnikiem, w ogóle nie żywiłem do tych firm żadnych uczuć. Jednak, gdy wziąłem do ręki QCY i zacząłem je używac, to było po prostu WOW. Same plusy i patryłem na nie z podziwiem. Zupełnie inaczej niż Redmi. Myślałem, że co najmniej dorównają QCY, a tu takie rozczarowanie….Ostatnie zdanie – QCY pierwotnie kosztowały coś koło 300zł i to jest ta jakość. Redmi od początku były taniochą.
Jeśli chodzi o jakość to z reguły im więcej wydasz tym więcej dostaniesz, nie ma w tym nic odkrywczego. Jeśli Airdotsy kosztowałyby 300 złotych to wszystkim bym odradzał, ale fakt jest taki że są 4 razy tańsze i to w tej kategorii je oceniam. Jak dla mnie jest to świetny wybór na pierwsze słuchawki bezprzewodowe i się tego trzymam.
Albo nie zrozumiałeś co napisałem, albo po prostu nie czytałeś. Napisałem, że obecnie QCY kosztują tyle samo co Redmi. Więc wybór powinien być prosty, bo np. od razu widać niedoróbki jakościowe Redmi typu „latające” ( w moim egzemplarzu) obudowy przycisków, czy słabe spasowanie słuchawka – pudełko. A w QCY tego nie ma. Teraz zamówiłem XG12 TWS bo mnie zainteresowały parametrami i wyglądem. Też, tak jak w przypadku poprzedników, nie mam żadnych oczekiwań. Zobaczymy czym mnie zaskoczą. Być może się okaże, że za 10 dolarów otrzymam coś lepszego niż QCY..kto wie. Za to stwierdzenie ” im więcej wydasz tym więcej dostaniesz” tyczy się np. topowych modeli Jabry, Sony, Bose po 1000 zł, które nawet jak grają jak ostatnie śmietniki, to MUSISZ je chwalić, bo wydałeś tyle kasy. A ja mam luz i komfort, bo wydaję po 50 zł na słuchawki, które (tak jak Redmi) dam komuś albo wyrzucę na śmietnik gdy mnie nie zadowolą. Żeby jakoś podsumować, to powiem tak – nie bójcie się kupować nieznanego produktu tylko dlatego, że jest nieznany. Ja się skusiłem popularnością QCY i się nie zawiodłem.
Dzięki za fajny komentarz. Szukałem właśnie jakichś dobrych, niedrogich słuchawek, popatrzyłem jakie są najpopularniejsze na allegro i właśnie airdotsy od xiaomi sprzedają się w tysiącach sztuk mając bardzo pozytywne opinie, ale raz na czas można spotkać jakąś łyżkę dziegciu, szczególnie ta recenzja wyżej i twój komentarz mnie trochę od tych słuchawek odsunęły, a miałem już na nie hype. Długo używasz tych QCY? Jak ma się sprawa z bieganiem w nich? Możesz napisać ze dwa zdania o nich?
Trzeba pamiętać, że Xiaomi (białe) to nie to samo co Redmi (czarne) Są różnice w jakości i w sterowaniu. Xiaomi ma strowanie dotykowe (czego ja sobie nie wyobrażam – chcesz poprawić słuchawkę w uchu i niechcący przełączasz albo zatrzymujesz muzykę) i podobno Xiaomi są lepiej wykonane. Nie wiem na pewno, bo nie mam i nie widziałem. Co do QCY, to jest to dobry towar za dobrą cenę. Po dopasowaniu gumek trzymają się dobrze, nie wypadają nawet ze spoconego (fuj, hehe) ucha i sa na tyle szczelne, że izolują od dwięków zewnętrznych (nawet za bardzo – nie polecam na rower) i dobrze eksponują basy. Znoszą każdą korekcję dźwięku – nawet maksymalne basy nie powodują dudnienia czy charczenia (Redmi też są ok w tym względzie). Bateria super – rzeczywiście 3 godziny głośnej muzy wytrzymują, a pojemnik naładuje je 3-4 razy. Jedyny minus to…..hmmm..w sumie się tego nie spodziewałem. Gdy poruszasz się wśród wielu sygnałów BT, to słuchawka szuka wolnego kanału i skutkuje to sekundowymi przerwami w transmisji. Problem się zaczyna, gdy idziesz po parkingu, w galerii, na zatłoczonym chodniku, gdzie masz wielu użytkowników BT. Wtedy sprzęt staje się nieużywalny, bo cały czas szuka pasma, które jest już po prostu zapchane. Nikt o tym głośno nie mówi, ale wystarczy trochę poczytać i np zagraniczne fora dość często o tym wspominają. Nie wiem czy to jest kwestia tego, że słuchawki są tanie i mają słabą antenę BT…chyba nie, bo próbowałem zbliżać telefon i nic nie pomagało. Pomogło oddalenie się od tłumu 🙂 Ac o do Redmi – jedna słuchawka mi przerywała. Dotknięcie i przemieszczenie (stuknięcie) powodowało, że wracał dźwięk na chwilę i potem znów przerwy. Kminiłem co to może być i logika podpowiadała, że pewnie jakiś kabelek nie styka. Ale myślę sobie…kabelek? w takich słuchawkach? Po testach fabrycznych? Bez sensu. No ale je otworzyłem, wyjąłem płytkę z zaczepu pęsetą, podniosłem i co? Kabelek nie styka 😀 Serio, urwał się. Pośród 5 kabelków, jeden był niedolutowany. Wziąłem lupę, mały grot do lutownicy i kabelek po rpstu dolutowałem. Od tego czasu grają i mają się dobrze. Niestety reszta wad o których pisałem w poprzednim poście została 😉 Tak czy inaczej, obecnie katuję QCY i nie mam zastrzeżeń. Nawet pare razy mi spadła słuchawka, bo mam duże paluchy i cięzko mi wyjąć słuchawki z pudełka. Nic się nie dzieje, grają, sa odporne na pot, a na wolnej przestrzeni odbierają na 8-10 metrów. Polecam.
Z Xiaomi już się wyleczyłem 😛 Podczas czytania opinii na temat QCY natrafiłem na stronę jakiegoś znawcy sprzętowego i utwierdził mnie w przekonaniu, że QCY to dobry produkt (dostały tam ocenę 5/5, podczas gdy airdotsy 3/5) – https://medium.com/@scarbir/reference-best-headphones-and-earphones-under-200-dollar-tested-and-ranked-18975b613557
Też dotarłem do tych zastrzeżeń, że ma problemy podczas spotykania wielu sieci BT, ale ja mieszkam w średniej wielkości mieście i rzadko zdarza mi się przebywać w tłumie, więc to dla mnie prawie żaden problem. Najbardziej zależy mi, żeby dało się w nich komfortowo biegać. Czytałem też sporo opinii, że te słuchawki nie wytrzymują próby czasu i po kilku miesiącach jedna ze słuchawek kończy swój żywot, ale taka chyba już uroda tanich słuchawek (bo 100zł za dobre słuchawki bluetooth to prawie darmo trzeba przyznać) – na pewno nie inaczej będzie z produktem od xiaomi, więc tutaj na pewno nie zaprocentuje produkt tego giganta. Chyba przez pierwsze dwa lata gwarancja powinna załatwiać sprawę, ale to już trzeba będzie sprawdzić na własnej skórze 🙂 Teraz tylko zastawiam się czy brać model T1 czy T2, chociaż to tylko 20zł różnicy i chyba nie ma co dziadować 😀 Nie podoba mi się, że T1 mają otwarte pudełko, przez to na pewno nie będzie utrzymywać czystości, no i też ponad 2x większy powerbank T2 robi robotę, chyba każdy lubi mieć wygodę i mniej obowiązków. Jeszcze nie miałem słuchawek BT, wiec mam nadzieję, że się nie zrażę, bo to 100zł to jednak jest jakiś pieniądz. Dzięki ponownie za pożyteczne komentarze, na pewno pomogą komuś w podjęciu najlepszego wyboru.
czy ktoś wie czy można na lewej słuchawce ustawić przycisk – następna piosenka
a prawa słuchawka tak jak jest START / STOP
Z tego co mi wiadomo, nie ma takiej opcji. Chyba, że @keeeper:disqus wie coś więcej?
Niestety, ale taka sztuczka mi się nie udała. Próbowałem z kilkoma aplikacjami do remapowania klawiszy, ale te na słuchawkach nie były wykrywane.
Czy to normalne, że nosząc telefon w lewej kieszeni spodni słuchawki dość często przerywają podczas zwykłego spaceru?
U mnie jakość połączenia była na wysokim poziomie i taka sytuacja zdarzała mi się tylko na zaludnionych dworcach kolejowych.
Kupiłem redmi airdots.udało się sparować i słuchalem ze smarfona redmi 7a.wszystko grało.Po ponownym połączeniu następnego dnia diody w słuchwkach sie nie zapalat /paliła się tylko lewa.Potem zgasły obie.Ladowałem stację łaDUJĄCĄ NIE POMOGŁO.Na smarfonie nie mogę sparować słuchawek.wogóle brak kontaktu.Po wyjęcie słuchawek z ladowarki diody się wogóle nie zapalają.Podajcie mi co mam robić.Czy reklamować /mam 4 dni, Nie chcę się wygłupić bo może robię coś nie ak.Proszę o ratunek i pomoc.
zgóry dziękuję
Leszek
Próbowałeś resetować słuchawki? Robi się to tak, że przytrzymujesz przycisk na słuchawce przez około 15 sekund, do czasu aż dioda zamiga naprzemiennie trzy razy białym i czerwonym światłem.
Słyszałem, że po sklepach chodzi mnóstwo podróbek gorszej jakości. Jesteś pewien, że masz oryginalne od Redmi/Xiaomi (pudełko powinno wyglądać jak to w recenzji powyżej)? Tak czy inaczej wydaje się, że coś tam padło lub się rozłączyło w środku, ja bym spróbował je zwrócić.
Miałem to samo z moimi redmi airdots (zakupionymi na gearbest.com). Niecały miesiąc niezbyt intensywnego użytkowania wraz z Galaxy Note 9 i przestały się parować, diody nie świeciły. Ładowanie nic nie dało. Wyrzuciłem do śmieci i kupiłem JBL Tune 120TWS.
Recenzja fajna i przede wszystkim bardzo obszerna, co dla mnie ma znaczenie. Jednak ja osobiście preferuję rozwiązanie od Philipsa – UpBeat SHB2505. Są wygodne i do tego bardzo dobrze grają.
„Jeśli chcecie doświadczyć jakości z jaką Redmi odtwarzają muzykę to jest to bardzo proste i ogólnie dostępne. Wystarczy wybrać się do najbliższego elektromarketu, wyjąć z portfela dokładnie 50 złotych i kupić za to tak dobre słuchawki na mini jacka jak to tylko możliwe.”
Autor chyba baaardzo dawno nie miał w uszach niż na jacka za 50zł. Poza tym takie porówananie jest o kant doopy potłuc, bo nie każdy ma taki sam tel z tym samym dac, żeby sobie w ten sposób porównywać.
Takie teksty pokazują, że cała recenzja to po prostu subiektywne lanie wody kogoś kto nie ma pojęcia o czym mówi i po prostu jak reszta owiec leci gdzie mu producenci każą. Słabo… bardzo słabo. Te redmi grają o wiele gorzej niż Samsungowe pchełki, które były dodawane do S7, a które można było kupić za 20-30zł.