Przynajmniej od kilku miesięcy myślę nad wymianą dysku SSD w komputerze. Z kilkuletniego i wysłużonego 2,5-calowca, który siedzi w mojej stacjonarce na coś szybszego i bardziej nowoczesnego jak SSD z interfejsem NVMe. Trochę chodzi tutaj też o pojemność, bo 128 GB powoli się kończy. Trafiłem na coś takiego jak Lexar NM610. Są trzy pojemności do wyboru i ceny na zachęcającym poziomie.
Dyski SSD w ostatnich miesiącach bardzo potaniały stąd też wzięło się pierwsze zdanie w poprzednim akapicie. Raczej nie ma co rozglądać się za 2,5-calowymi SSD, no chyba, że jako szybszy niż HDD magazyn na dane. Niestety z połączenia SATA już się nic więcej nie wyciągnie, dlatego trzeba patrzyć na szybsze i bardziej przyszłościowe rozwiązania. Takie jak między innymi NVMe.
I właśnie Lexar NM610 jest dyskiem SSD wykorzystującym złącze M.2 2280 i protokół NMVe (w wersji 1.3). Może nie jest to rekordzista wśród tego typu prędkości, ale specyfikacyjne 2100 MB/s odczytu i 1600 MB/s zapisu i tak robi wrażenie. Szczególnie patrząc na cenę. Dysk jest dostępny w trzech wariantach pojemnościowych. Zerknijcie:
- Lexar NM610 250 GB – 45,90 USD (ok. 189 złotych)
- Lexar NM610 500 GB – 78,90 USD (ok. 325 złotych)
- Lexar NM610 1 TB – 133,90 USD (ok. 552 złote)
Do ceny trzeba jeszcze doliczyć 3,80 USD za wysyłkę, która jest rejestrowana i ma być realizowana od 30 marca. Z tego co kojarzę, do dysku NM610 powinniśmy dostać oprogramowanie Lexar SSD Dash do sprawdzania informacji o nośniku.
Szczerze powiedziawszy, nie zauważyłem dysków SSD od Lexar w polskich sklepach, ale samej marki raczej nikomu nie trzeba przedstawiać. Robią nośniki od ponad 20 lat i sam kiedyś używałem w cyfrówce ich karty.
No Comments