Zupełnie niespodziewanie i przypadkowo, jak to oczywiście bywa ze wszystkimi takimi przeciekami, dowiedzieliśmy się sporo rzeczy o tegorocznym smartfonie Asusa. Ba, nawet wiemy już jak wygląda, bo przecież krótka wideo-prezentacja też wzięła i „przeciekła”. Okazuje się, że Asus Zenfone 9 będzie kolejnym kompaktowym smartfonem i zapowiada się na godnego następcę Zenfone’a 8.
Asus ze swoimi smartfonami wcale nie ma lekko. Cały czas próbuje coś działać, w miarę regularnie pokazuje swoje nowości, ale mam wrażenie, że nikt nie traktuje go poważnie jako producenta smartfonów, który może się „przebić”. I widzę, że ciągnie się to prawie od samego początku, czyli gdzieś od premiery Asusa Zenfone 2. Czy ktoś jeszcze pamięta takie modele jak Zenfone Zoom z 3-krotnym przybliżeniem, Zenfone 5 czy Zenfone 7 z obrotowym aparatem? No właśnie. Ciężko bez guglowania sobie je przypomnieć. Ja nie mam problemu tylko z dwoma. Wspomnianym już Zenfone 2, bo była to jedna z pierwszych premier na której byłem i Zenfone 8, czyli ubiegłoroczny flagowiec, który wyróżniał się kompaktową formą. Nic więc dziwnego, że ten drugi trafił też do mojego zestawienia najlepszych i jednocześnie najmniejszych smartfonów, które możemy kupić w 2022 roku. Jak będzie z Zenfone 9? No cóż, oby lepiej.
Asus Zenfone 9 będzie kolejnym „maluchem”
Tak, Zenfone 9 będzie małym smartfonem i myślę, że to świetna decyzja. Kontynuacja tego co poniekąd zapoczątkował Asus Zenfone 8. Ponownie dostaniemy smartfon, który nie wygląda jak deska do krojenia, który zmieści się w kieszeni i będzie dobrze leżał w dłoni. Tego ostatniego oczywiście nie wiemy, ale sądząc po tym jak pod tym względem było dobrze z „ósemką”, tu można spodziewać się podobnym wrażeń. Tym bardziej, że Zenfone 9 też ma mieć 5,9-calowy wyświetlacz. I w zasadzie, to byłoby na tyle cech wspólnych, które widać na pierwszy rzut oka, bo nadchodzący model ma kompletnie inną obudowę.
Fajne jest to, że Asus z każdą generacją wprowadza zupełnie inny design.
Zenfone 9 wygląda bardzo futurystycznie i to pewnie przez te dwie okrągłe wyspy z aparatami, bardziej kanciastą obudowę i kolory. Specyfikacyjnie też nie zawodzi, bo z nieoficjalnych danych wynika, że ma mieć procesor Snapdragon 8+ Gen 1, wspomniany już 5,9-calowy wyświetlacz AMOLED z odświeżaniem 120 Hz i 50-megapikselowy aparat główny z sensorem Sony IMX766 i „gimbalową” stabilizacją. Do tego jeszcze odporność zgodnie z normą IP68, głośniki stereo, baterię o pojemności 4300 mAh czy port mini jack 3,5 mm.
Przyznam, że kilka rzeczy mnie też zaskoczyło, a krótki film, który możecie zobaczyć na tej stronie, zdradził nawet to, jakie akcesoria będą dostępne razem z Zenfonem 9. Skoro smartfon ma mieć świetną stabilizację, to będzie specjalny uchwyt, którym będzie można przymocować smartfon do paska w plecaku. Będzie też dedykowane etui Connex z podpórką i miejscem np. na kartę płatniczą. Smartfon z kolei będzie miał przycisk zasilania zintegrowany z czytnikiem linii papilarnych i obsługą gestów. Nie wiem czy jest to potrzebne w mniejszym smartfonie, ale smyrając kciukiem po przycisku będzie można przewijać to co znajduje się na ekranie.
Jest tego trochę i mnie się nawet podoba, szczególnie w tej niebieskiej wersji. Ale, no właśnie. Obawiam się, że smartfon będzie miał swoje huczne pięć minut, ale więcej sztuk trafi do recenzentów i jutuberów, by napędzili sprzedaż niż faktycznych użytkowników, którzy przeznaczą swoje pieniądze na telefon Asusa. I trochę szkoda, bo sądząc po rynku, ten smartfon może nie mieć konkurencji. No, chyba, że spojrzymy w kierunku iPhone’a 12 mini lub… poprzedniego Zenfone’a. I tu Asus ma problem, bo dopieszcza swoje telefony, zawsze robi tak, by czymś się wyróżniały, a potem (chyba) leży z mocnym marketingiem i aktualizacjami.
No Comments