Aktualnie większość nowych samochodów, nawet w podstawowej i najniżej ulokowanej wersji w cenniku, ma Android Auto i Apple CarPlay w tak zwanym standardzie. Czasami bezprzewodowo, często po kablu, ale mają. Nawet Dacia to ma. A co jeśli wyposażenie naszego samochodu jest bardzo blisko tak zwanej „bieda edition”, w najlepszym przypadku połączenie z telefonem jest przez bluetooth i wbudowane radio, a ekran jest niewiele większy od tego jaki był w pierwszym iPhonie? Albo po prostu jeździmy czymś blisko pełnoletnim bez nowoczesnych funkcji? Wtedy możemy zamontować coś takiego jak Carpuride W103 Pro.
Zanim napiszę coś więcej o Carpuride W103 Pro, muszę wyjaśnić wam jedną rzecz. Jak to się mówi, żyją we mnie dwa wilki. Z jednej strony uwielbiam starą i niestety wymierającą motoryzację i przykładowo taką Alfą Romeo Alfettą GTV mógłbym jeździć do końca życia. Z drugiej, uwielbiam nowoczesne, współczesne rozwiązania jak właśnie Android Auto i chciałbym to mieć w każdym samochodzie jakim jeżdżę. Starsze samochody z naturalnych przyczyn nie mają wbudowanego Android Auto i Apple CarPlay. Nowsze z kolei nie zawsze korzystają z tych dobrodziejstw z powodu podstawowej wersji wyposażenia. I patrząc na to, że obecnie najczęściej poruszam się służbowym Berlingo z 2022 roku, wpasowuje się tutaj idealnie w ten drugi scenariusz. I napiszę nawet więcej – z pewnych względów dobrze się stało, że testuję to urządzenie właśnie w tym samochodzie (o czym nieco niżej).
I jeszcze jedno. Dogadałem się z Carpuride na współpracę – oni podeślą urządzenie za ułamek ceny, a ja coś o nim napiszę. Zatem, żeby było wszystko klarowne, oznaczam to jako #reklama i zapewniam, że jest to moja subiektywna ocena, a Carpuride nie miało wpływu na żadne słowo w tej recenzji. Prosili tylko o dodanie reflinka, co też czynię, więc jeśli polubicie się tym Carpuride W103 Pro albo jakimś innym urządzeniem od nich, to zerknijcie tutaj. Z kodem DWOCHPODWOCH będziecie mieć 30% taniej.
Czym jest Carpuride W103 Pro?
Nie można napisać, że jest to tylko dodatkowy ekran do samochodu, bo Carpuride W103 Pro to coś znacznie bardziej rozbudowanego. To nic innego jak centrum multimedialne do samochodu (choć dla uproszczenia przekazu i tak będę pisał „ekran”), które ma duży wyświetlacz IPS, zapewnia przewodową lub bezprzewodową łączność ze smartfonem, obsługuje Android Auto i Apple CarPlay, można je obsługiwać głosowo, a do tego może odtwarzać multimedia z nośnika USB lub karty pamięci. Możliwości ma sporo, choć nie ukrywam, że głównie zależało mi na Android Auto. No dobra i większym ekranie też.
Wyświetlacz jest tutaj prostokątny, ma dokładnie 10,3 cala i to dobrej jakości IPS. Zagwozdkę mam jedynie z jego rozdzielczością. Wszędzie można spotkać określenie HD, ale ani na stronie ani tym bardziej w instrukcji obsługi nie trafiłem na informację, ile rzeczywiście pikseli w nim siedzi. Najważniejsze jest jednak to, że patrząc na niego nawet z bliższej odległości nie ma się wrażenia, że jest ich tam za mało. Ekran jest dotykowy i jego reakcja na dotyk jest odpowiednio szybka. Może dwa czy pięć razy w trakcie kilku tygodni testów zdarzyło się, że musiałem ponownie w coś kliknąć żeby załapało. Ekran jest na tyle duży, a interfejs odpowiednio prosty (może nie najpiękniejszy, ale prosty), że nawet podczas jazdy (co oczywiście powinno być ograniczone do totalnego minimum) nie ma problemu z tym, by trafić paluchem tam, gdzie się chce.
Proporcje ekranu sprawiają, że Android Auto dobrze się skaluje i dobrze wygląda w układzie 2/3 do 1/3 (tak jak wyżej na zdjęciu), a po rozciągnięciu jednej aplikacji na całym ekranie, widzimy – jak w przypadku Google Maps – spory kawałek mapy. Poza tym, taki szerszy, a niższy ekran bardziej kojarzy mi się z czymś nowoczesnym i nie wpływa diametralnie na widoczność.
To właśnie dobry wyświetlacz wyróżnia Carupride W103 Pro na tle tańszych odpowiedników.
Ekran jest widoczny nawet w słoneczny dzień, ale trzeba mieć na uwadze to, by ręcznie ustawić maksymalną jasność. Urządzenie ma wbudowany czujnik, więc automatycznie dostosowuje podświetlenie, ale zauważyłem, że dzieje się to skokowo, co niektórych może irytować. A propos słonecznych dni, zaskoczyło mnie to, że Carpuride W103 Pro nie grzeje się i nawet po kilku godzinach działania jego obudowa jest co najwyżej lekko ciepła. Mogę stwierdzić, że pod tym względem radzi sobie lepiej niż moja kamerka samochodowa i kilka smartfonów, które ostatnio testowałem.
Jak to przymocować, podłączyć i połączyć?
Co tu dużo pisać – po prostu siadło idealnie! O to właśnie mi chodziło, gdy pisałem trochę wyżej o tym, że testuję W103 Pro właśnie w tym samochodzie. Skorzystałem z przyssawki z uchwytem i przymocowałem ekran do deski rozdzielczej, ale jest też drugie rozwiązanie z mniejszym mocowaniem i dwustronnie przylepnym szablonem. W moim przypadku najpierw przymocowałem przyssawkę, oparłem ekran na obudowie radia, a potem wyregulowałem ramię i przegub tak, by ekran ustawił się pod takim samym kątem jak obudowa na której się wspiera.
Wszystko zależy od tego w jakim samochodzie i w jakim miejscu chcemy zamontować taki ekran.
Możliwości jest praktycznie tyle ile samochodów i jeśli nie możemy tego zrobić gdzieś na desce, zawsze można przyczepić Carpuride W103 Pro do szyby. Od tego właśnie jest przyssawka z długim ramieniem i regulacją w trzech punktach.
Carpuride W103 Pro korzysta z gniazda zapalniczki 12-24V i odpowiedni zasilacz mamy w zestawie. Według tego co podaje producent zasilacz musi mieć minimum 12,5 W (5 V i 2,5 A). Ja podłączyłem to trochę inaczej, bo skorzystałem z ładowarki Green Cell PowerRide, którą używam od kilku lat i kabla USB-C. Zadziałało. Po lewej stronie mamy też wszystkie gniazda: zewnętrzny mikrofon, microSD, 2,5 mm do kamery, 3,5 mm audio, USB-A i USB-C.
Połączenie ze smartfonem nie jest skomplikowane i jeśli ktoś chociaż raz łączył go z jakimś urządzeniem, to powinien sobie poradzić i z tym. Więcej główkowania będzie z kolei z trybem połączenia, tego czy będzie to Android Auto, czy Apple CarPlay, czy może tak zwany mirroring. Czy po przewodzie czy bezprzewodowo, bo nie wszystko działa z jednym i drugim. Wszystko jest ładnie oznaczone w ustawieniach, ale przyznam, że jest też lekko zagmatwane. Musimy pamiętać o tym, że jeśli przykładowo używamy smartfonu z Androidem i chcemy mieć Android Auto, a do tego ustawić tak, by uruchamiało się z automatu po wykryciu telefonu, musimy zaznaczyć odpowiednie opcje. Ale jeśli kolejnego dnia zażyczymy sobie CarPlay, bo akurat korzystamy z iPhone’a, to cyk do ustawień i zaznaczmy co trzeba.
Niezwykle istotną kwestią jest też sposób odtwarzania audio. Podstawową opcją jest wbudowany głośnik o mocy 3-5 W (różnie producent podaje), ale niezbyt dobrą, gdy jedziemy ekspresówką. W moim przypadku zdecydowałem się na transmisję dźwięku przez bluetooth, świadomy wszystkich „za i przeciw” takiej metody. Wyglądało to tak, że najpierw połączyłem smartfon z ekranem, a potem ekran z fabrycznym systemem w samochodzie. Spodziewałem się, że będzie opóźnienie w przesyłaniu dźwięku i rzeczywiście takie jest, dochodzące nawet do dwóch sekund, ale przy słuchaniu muzyki czy podcastów podczas jazdy nie ma to kompletnie znaczenia.
Pozostałe metody przesyłania dźwięku wykorzystują częstotliwość FM lub złącze AUX. Z tego akurat nie korzystałem, bo pierwsza jest dla mnie archaiczna i zdarzają się zakłócenia (choć opóźnienie jest nieco mniejsze), a druga nieosiągalna, bo okazało się, po skrupulatnych poszukiwaniach, że samochód z 2022 roku nie ma gniazda audio.
Trochę o Android Auto
Kolejny raz napiszę, że Carpuride W103 Pro obsługuje Android Auto i Apple CarPlay, ale skupię się na tym pierwszym, bo korzystam z telefonu z Androidem i jak na złość nie miałem w pobliżu żadnego iPhone’a. Do urządzenia podłączałem realme GT 6, motorolę edge 50 Ultra, ale najdłużej używałem go z Pixelem 9 Pro. Z grubsza, z każdym z tych telefonów działało niemal tak samo, a różnice były w sumie tylko w kilku aplikacjach. Tylko na Pixelu miałem YouTube Music. Nadal nie rozumiem, dlaczego nie ma aplikacji zwykłego YouTube’a, ale za to była paczka z grami (sic!), aplikacja… banku i Teamsy.
Może nie działa to tak responsywnie jak w fabrycznych systemach multimedialnych w samochodach (widziałem to choćby w najnowszej Toyocie ProAce), ale jest naprawdę blisko i co ważne, jest znacznie lepiej niż w najtańszych no-name’owych odpowiednikach.
Aplikacje startują szybko, bez problemu przełączają się między miejscami, a przesuwanie mapy jest akceptowalnie płynne, choć nie bez sporadycznego „rwania”. Trzeba pamiętać też o tym, że płynność działania Android Auto zależy od samego smartfonu – jeśli podłączymy jakiegoś „kasztana” to nie możemy oczekiwać cudów. Aplikacje dobrze się skalują, ale jedno zastrzeżenie mam do nawigacji, gdzie nasza pozycja nie znajduje się na środku ekranu i jest przesunięta trochę w prawo.
Android Auto uruchamia się automatycznie po około 20-22 sekundach od włączenia zapłonu, jeżeli taką opcję mamy aktywną w ustawieniach.
Jestem umiarkowanie zadowolony i lekko rozczarowany
Docelowo, miało to być urządzenie, które zastąpi wszystko. Jedno urządzenie, które podłączę do ładowarki jednym przewodem, a smartfon położę gdzieś na półce lub w podłokietniku i większość rzeczy będę obsługiwał z dużego ekranu. Zrezygnuję z uchwytu na telefon, który jest przy szybie, zwiększając tym samym widoczność, a w idealnym scenariuszu jeszcze odczepię kamerkę spod lusterka, bo są takie zestawy Carpuride, gdzie kamerka jest w zestawie i montuje się ją przy ekranie. Nie udało się, a codzienność sporo zweryfikowała.
Korzystałem z Android Auto codziennie jak tylko gdzieś jechałem, najczęściej uruchamiając mapy Google i Spotify. Świetnie sprawdzały się tutaj komunikaty głosowe, które szczerze, myślałem, że nie będą działać. A tu proszę, było tak jakbym uruchamiał je na smartfonie. Ale jednocześnie telefon i tak był w uchwycie z włączonym Yanosikiem. Może wam to się wydać dziwne, ale raz, że nie trawię nawigacji od Yanosika i używam go tylko do komunikatów, a dwa, w Android Auto nie ma opcji, by włączyć Yanosika razem z mapami Google (tak, by mieć mapy Google i kafelki do zgłaszania zdarzeń na drodze obok siebie).
Co więcej, jestem rozczarowany jakością połączeń głosowych i przez to, bardzo często, gdy ktoś do mnie dzwonił, przełączałem się i rozmawiałem przez tryb głośnomówiący w smartfonie, a nie przez Carpuride i głośniki w samochodzie. Opóźnienie było nie do zniesienia, tak samo jak echo, na które narzekały osoby „po drugiej stronie” (możliwe jednak, że przez AUX ten problem nie występuje). Co więcej, głos rozmówcy był bardzo zniekształcony, wręcz robotyczny, gdy zarówno ekran jak i smartfon były podłączone przez bluetooth z systemem w samochodzie, a ja używałem tylko tego drugiego.
Carpuride W103 Pro to naprawdę udane i bardzo funkcjonalne urządzenie i jeden z lepszych sposobów, by dodać Android Auto z naprawdę sporym ekranem do samochodu. I właśnie dla takich ludzi to jest – jeżeli na pierwszym miejscu jest dla nich Android Auto (lub Apple CarPlay) wyświetlany na większym ekranie niż ten w smartfonie. I nie używają Yanosika. Jakość audio przez bluetooth jest wystarczająca, a wbudowany EQ rzeczywiście coś tam zmienia. Nie zauważyłem żadnej różnicy w muzyce i podcastach, gdy puszczałem dźwięk bezpośrednio przez fabryczny system czy najpierw przez Carpuride.
I jeszcze kwestia ceny. W chwili publikowania recenzji Carpuride W103 Pro kosztuje 309,90 dolarów, a zestaw z kamerą cofania jest o 20 dolarów droższy. Po spojrzeniu na chłodno na wszystkie plusy i mankamenty, nie sądzę, że powinno to tyle kosztować. W końcu w przeliczeniu na „nasze” to ponad 1200 złotych. Ale z kodem DWOCHPODWOCH i 30-procentową zniżką robi się przyjemniej (~195 dolarów) i można zakup rozważyć. Wtedy mamy cenę gdzieś pośrodku. Jest drożej i znacznie lepiej niż wszystkie chińskie no-name’y, ale mieścimy się w trzycyfrowej kwocie, znacznie poniżej tysiąca.
No Comments