Po sześciu tygodniach z Lenovo Legion Go, wypadałoby coś napisać. I powiem wam, że… cholera, jest to naprawdę fajny sprzęt. Porównałem go też do prywatnego Steam Decka. Co z tego wyszło?
Największą zaletą Legiona jest ekran
Dużo większy, o lepszym odwzorowaniu kolorów i wyższą rozdzielczością. No, ale właśnie, ta rozdzielczość jest też problemem. APU w Legionie (AMD Z1 Extreme) nie pozwoli grać w każdą grę w natywnej rozdzielczości i trzeba ją obniżać. Najlepiej czterokrotnie żeby jeden piksel z gry zajmował 4 piksele na ekranie, wtedy obraz jest ostry, a to już daje rozdzielczość Decka. Natywne 2560 x 1600 pikseli dobrze sprawdza się na pulpicie lub w starszych czy mniej wymagających grach. Ekran z częstotliwością odświeżania 144 Hz jest fajny, ale po co to w takim sprzęcie? Tryb 144 Hz oraz wysoka rozdzielczość zwiększają zużycie energii, a ciągłe podłączanie do ładowarki odbiera sprzętowi mobilności. Można posiłkować się powerbankiem, ale wciąż to rozwiązanie tymczasowe.
Druga rzecz o której chciałem wspomnieć to ergonomia. Nie jestem świrem co twierdzi, że 1 mm wpłynie na poprawę ergonomii, ale Steam Deck jakoś lepiej mi leży w dłoniach. Wyprofilowane gripy, zwłaszcza obszar, w którym wnętrze dłoni styka się z urządzeniem, zapewnia wyższy komfort. W Legionie natomiast ostre krawędzie po kilku godzinach gry (tak, miałem takie sesje, trwające 3–4 godziny) pozostawiały bolesne odciski.
Przyciski są rozmieszczone podobnie, a układ gałek, który wzorowany jest na kontrolerze Xbox, może być plusem dla wielu użytkowników. Krzyżak w Lenovo Legion Go jest umieszczony w bardziej komfortowym miejscu, ale już położenie gładzika sprawia, że muszę sobie wybić kciuk ze stawu. Dyskwalifikujące? Nie. Uciążliwe? W sumie też nie. Niewygodne? Dla mnie tak.
Oba urządzenia mają przyciski od spodu i da się ich używać. Często korzystałem z nich na Decku i na Legionie i mogę powiedzieć że mają inny klik i inaczej się je wciska. Ciężko to opisać słowami, w szczególności takiemu anty humaniście jak mi, bo w końcu przycisk to przycisk, wciskasz i klika. Nie uważam jednej czy drugiej opcji za lepszą czy wygodniejszą.
O triggerach nic specjalnego nie napiszę. Używam ich, są tam gdzie powinny i działają tak jak powinny. Bumpery w Lenovo Legion Go klikają się trochę inaczej niż jesteśmy do tego przyzwyczajeni, w szczególności prawy, ale to dlatego, że prawy grip służy też jako myszka.
Tryb FPS, to coś co wyróżnia Lenovo Legion Go na tle innych handheldów.
Bardzo chciałem powiedzieć, że to jest game changer, nowy mesjasz przenośnego gamingu. Ale w moim odczuciu to tylko ciekawostka, która sprawdza się tylko w grach FPS/TPP i tylko u zatwardziałych przeciwników grania na padzie w strzelanki. W grach sieciowych raczej nie osiągnie się lepszych wyników grając w tym trybie.
Przetestowałem też ten tryb w bardziej produktywnych zastosowaniach. O ile myszka jeszcze nada się do użytkowania, to brak klawiatury sprawia, że programy typu SketchUp, Premiere Pro czy Photoshop są nieużywalne, przynajmniej dla tych co operują na skrótach klawiszowych. Co do samej funkcji myszy, pomysł świetny, ale odczepiany grip jako mysz w moim wypadku tak źle leży w dłoni że nie byłem w stanie precyzyjnie prowadzić kursora. Rolka jest w nietypowym miejscu jak również przyciski są nietypowo umiejscowione. Dla mnie jest to zbędna funkcja i wolałbym używać podróżnej klawiatury i myszy.
Wspomniałem o FPP/TPP, a co z grami strategicznymi? W Soviet Republic nie byłem w stanie ukończyć samouczka, bo gra wymagała użycia klawiatury, nie dało się też wywołać klawiatury ekranowej. Kwestia gry? Może, ale to pokazuje tylko o jakie drobnostki rozbija się ten pomysł.
Same gry na Legion Go działają znakomicie
Cyberpunk 2077, Horizon Zero Dawn, Shadow of the Tomb Raider, Red Dead Redemption 2, Forza Horizon 5 – wszystkie gry działały płynnie i wyglądały rewelacyjnie. Nie będę się tu rozpisywać o liczbie FPS, ustawieniach czy FSR’ach, zostawię to profesjonalistom, którzy zajmują się tym na co dzień. Mogę jednak powiedzieć, że gry naprawdę wyglądają świetnie na ekranie Lenovo Legion Go. Ten ekran robi naprawdę świetną robotę. Nie napotkałem żadnego tytułu, który byłby niegrywalny. Czasami wystarczy dostosować ustawienia, aby cieszyć się doskonałą rozgrywką jak na sprzęt przenośny tej wielkości.
Na koniec OS. Legion działa pod kontrolą Windowsa 11
I pewnie sobie myślicie „jej, super, rewelacja”. No i tak jest, ale tak w 90% obcowania z tym sprzętem. Bez problemu możecie instalować różne aplikacje. Platformy jak Steam, Epic czy GOG działają bez problemu (nie trzeba używać dodatkowych launcherów jak na Decku). Ba, możecie nawet pominąć sklepy i i zainstalować grę bezpośrednio z pliku .exe (na przykład z GOGa: dwuklik, dalej, dalej i gra zainstalowana). Windows 11 pozwala też dostosować system do własnych potrzeb i używać urządzenia w trybie pulpitu. Lenovo wyposażyło Legiona w dodatkowy soft, który działa jako launcher, sklep i menedżer ustawień. Z tych ostatnich korzystałem głównie po to, aby skonfigurować przyciski – choć aplikacja musi działać w tle, aby kontrolery były aktywne.
Windows całkiem nieźle sobie radzi z obsługą dotyku, jest jeszcze trochę do poprawy i jestem przekonany, że z czasem będzie lepiej.
I tak powoli przechodzimy do tych 10%, które sprawiają że praca z Windowsem nie jest taka przyjemna. Na przykład wybudzanie urządzenia, jeśli na krótko odłożymy Legiona i go wybudzimy, to jest spoko (ale ciągłe wpisywanie pinu jest męczące, tak, można wyłączyć, ale po aktualizacji Windows dostaje ataku wściekłości i każe nam na nowo ustawić pin). Z kolei po dłuższej przerwie, np. kilku dniach, wybudzanie wydłuża się do tego stopnia, że możemy iść zaparzyć sobie kawę. Zdarzało mi się też, że nawet po krótkim wybudzeniu, gra się „wykrzaczyła” i musiałem od nowa ją uruchamiać. Steam Deck pod tym względem wypada lepiej, bo nawet po tygodniu urządzenie wybudza się błyskawicznie, a grę można kontynuować od miejsca, w którym się skończyło.
Wywołanie paska zadań często minimalizuje grę, a to jest problem jak się chce skorzystać z klawiatury ekranowej. System nie zawsze wychwytuje w grach pole do wprowadzania tekstu. Soft do ustawień ma swoje ograniczenia. Przykładowo, aby zagrać w Minecrafta Java, musiałem zainstalować grę przez Game Pass, dodać ją jako zewnętrzną grę do Steama, a następnie skonfigurować kontroler w Steamie tak, by emulował klawiaturę i mysz. Oprogramowanie Lenovo nie pozwoliło na to i Minecraft Java był nie do grania. Jest to już bardziej zaawansowane „klawiaturstwo”, które dla części użytkowników może być zbyt skomplikowane i wręcz zniechęcić do sprzętu.
Podsumuję Lenovo Legion Go na dwa sposoby
Z perspektywy kogoś, kto nie miał styczności z żadnym tego typu sprzętem mogę napisać, że Lenovo Legion Go jest świetny! Umożliwi granie w każdym możliwym miejscu, w każdą grę jaką chcemy, a Windows 11, pomimo swoich drobnych niedociągnięć, jest dużą zaletą dla większości użytkowników. W końcu jest znany każdemu użytkownikowi komputerów. Gry działają płynnie i wyglądają znakomicie. Możemy korzystać z każdego sklepu, instalować gry czy programy. Jednym klikiem oglądać filmy z platform streamingowych. Legion Go jest bardzo wydajnym komputerem w bardzo minimalistycznej formie, a jego wbudowana nóżka pozwala ustawić go na każdej płaszczyźnie, dzięki czemu możemy grać używając odłączanych gripów albo podłączając klasyczny kontroler.
Zdaję sobie sprawę, że więcej marudziłem niż chwaliłem Legiona, ale bardzo możliwe, że miałem zbyt wysokie oczekiwania co do niego i nagle te drobne bolączki urosły do rangi błędów nie do przeżycia.
Jako posiadacz Steam Decka bardzo bym chciał mieć w nim ekran z Legion Go, z jego wielkością i rozdzielczością. Tak, muszę kombinować żeby odpalać gry z Epica czy GOGa, Ubi się buntuje, a EA staje okoniem. Tak, nie każdą grę da się odpalić ze względu na antycheat (The Crew 2 – patrzę na ciebie), ale mimo wszystko Steam Deck jest to sprzęt bardziej nastawiony na granie, a jego system jest skrojony pod gry.
No Comments