Ostatnimi słuchawkami od Baseus, które miałem w swoich uszach były Baseus Bowie H1i, lekkie, wygodne i przyzwoicie wycenione słuchawki nauszne. Było to pół roku temu, a ja nadal je dobrze wspominam i uważam, że w swojej cenie naprawdę sporo oferują. Baseus Eli Sport 1 to zupełnie coś innego i przyznam, że jeszcze takich słuchawek nie miałem. Czym mnie zaskoczyły?
Trudne początki z połączeniem
Nie zliczę ile różnego rodzaju słuchawek przetestowałem (recenzje znajdziecie tutaj), ale to są chyba pierwsze słuchawki, które pokonały mnie już na starcie. W chwili, gdy trzeba było je sparować z telefonem. Uwierzycie, że męczyłem się z nimi jakieś pół godziny? I do końca nie wiem, czy to przez słuchawki czy może moje chwilowe zaćmienie nie mogłem ich połączyć. Wyjąłem słuchawki z pudełka, sprawdziłem czy były naładowane (były), otworzyłem etui i przeszedłem do parowania. Sparowało z „Eli Sport 1”, bo tylko to pojawiło się na liście urządzeń, ale w żaden sposób nie można było się z tymi słuchawkami połączyć (pokazywały się tylko jako sparowane) i coś przez nie puścić. Sprawdziłem na Pixelu 9 Pro, potem na Samsungu Galaxy A54 i było tak samo. Nawet sprawdziłem, czy zainstalowanie aplikacji Baseus coś pomoże, ale nawet tam słuchawki się tylko łączyły, pokazywały status baterii i tak dalej, ale nic nie odtwarzały. Spróbowałem też na telefonie żony (Samsungu Galaxy S21+) i zaskakująco, poszło, ale tam słuchawki pojawiły się pod nazwą „Baseus Eli Sport 1”.
Dla pewności przywróciłem słuchawki do ustawień fabrycznych (trzeba przytrzymać przycisk na etui przez 5 sekund), wróciłem do Pixela i spróbowałem jeszcze raz. I rzeczywiście, poczekałem dłużej, słuchawki wskoczyły pod prawidłową nazwą, czyli Baseus Eli Sport 1 (taką jaka jest w instrukcji) i mogłem je sparować. Może to pierdoła, może jednostkowa sytuacja, ale mam tutaj jedną radę – zerkajcie czasami do instrukcji.
Baseus Eli Sport 1 to otwarte słuchawki… nauszne?
Jeszcze się z takimi słuchawkami nie spotkałem, a już na pewno takich wcześniej nie testowałem. Ciężko jest je dopisać do konkretnej kategorii, bo ani nie są to typowe słuchawki douszne, ani dokanałowe. Nauszne w sumie też nie, choć z tym akurat bym dyskutował, bo w pewnym sensie te słuchawki zawiesza się na uszy. Baseus Eli Sport 1 mają konstrukcję typu open-air, a co za tym idzie, słuchawki zawieszamy na małżowinach usznych (zakłada się je trochę tak jak aparat słuchowy), a obudowa z przetwornikiem audio przylega blisko kanalika słuchowego. Prościej się tego raczej nie da opisać, ale wystarczy, że spojrzycie na zdjęcia i od razu będzie wiadomo, o co chodzi.
Słuchawki są w jednym rozmiarze, nie mają wymiennych gumek jak w przypadku modeli dousznych, ale ze względu na swoją konstrukcję, przynajmniej w teorii, powinny pasować każdemu. No chyba, że ktoś ma wyjątkowo grube uszy albo takie, które mocno przylegają do głowy. Pałąk jest odpowiednio elastyczny, można go odgiąć przy zakładaniu, ale wraca do swojego kształtu przez co też słuchawki dobrze trzymają się na uchu. Nie latają nawet podczas gwałtownych ruchów. Na końcu pałąków są specjalne otwory do których można przymocować coś w rodzaju sznurka-łącznika (jest w zestawie), by zawiesić słuchawki na szyi, gdy z nich nie korzystamy. Są też bardzo dobrze wykonane z przyjemnych, praktycznych i „przeciwpotliwych” materiałów.
Mogłoby się wydawać, że jest inaczej, ale Baseus Eli Sport 1 są szalenie wygodne i to jest ich ogromną zaletą.
Wygoda przede wszystkim!
Słuchawki dobrze leżą, nigdzie nie uciskają, trzymają się w miejscu i w żadnym stopniu nie powodują dyskomfortu. Serio, sam w to na początku nie wierzyłem, ale czuć to już przy pierwszym dłuższym użyciu. Miałem nawet tak, że korzystałem z nich podczas pisania jakiegoś tekstu i po godzinie… zapomniałem, że mam je na uszach.
Co innego mogę natomiast napisać o dotykowej obsłudze. Od zawsze powtarzam, że nie przepadam za dotykowymi płytkami do sterowania i od zawsze preferuję zwykłe fizyczne przyciski. Tutaj niestety są te dotykowe. W zależności od tego ile razy i która słuchawkę dotkniemy, to wywołamy jakąś funkcję. Nic odkrywczego i wszystko jest ładnie opisane w instrukcji, ale przykładowo, dotykając dwukrotnie lewą bądź prawą słuchawkę możemy zatrzymać lub odtwarzać utwór. Z kolei dłuższe przytrzymanie palcem na lewej słuchawce zmniejsza głośność, a na prawej, zwiększa. Działa to nawet sprawnie i powiedzmy, że nawet intuicyjnie, ale dwa razy na dziesięć musiałem dotykać ponownie żeby załapało. Baseus Eli Sport 1 nie mają żadnych czujników, więc nie zatrzymują odtwarzania, gdy zdejmiemy je z ucha. Nie mają też żadnego wyzwalacza dla asystenta głosowego.
Etui jest trochę w formie spłaszczonego jajka. Jest też zauważalnie większe niż przy innych słuchawkach dousznych, ale to głównie bierze się z tego, że Baseus Eli Sport 1 zajmują więcej miejsca (tu do obudowy z przetwornikiem dołączony jest jeszcze pałąk). Żeby słuchawki można było wygodnie wyjmować z etui, odkładać na miejsce i ładować, musi to być tak zrobione. Etui jest smukłe i dobrze wykonane, choć najbardziej przeszkadza mi w nim przezroczyste, dymione wieczko, które z pewnością będzie zbierać zarysowania.
Większe etui ma też swoje plusy. W etui ładującym mamy akumulator 600 mAh, co w połączeniu z bateryjkami 65 mAh w słuchawkach daje naprawę solidne wyniki działania. Producent deklaruje do 30 godzin odtwarzania. W moim przypadku było tak, że po dwóch godzinach odtwarzania na maksymalnej głośności z obydwu słuchawek zeszło około 30% – lewa miała 69%, a prawa 68% (Pixel w ustawieniach pokazywał 70% dla obu). Wychodzi więc na to, że realnie słuchawki mogą działać przez 6-7 godzin aż się rozładują.
Słuchawki ładują się w etui, a etui podłączamy do ładowarki przez USB typu C. W zestawie mamy krótki kabel USB-A do USB typu C.
Jak grają i dla kogo są te słuchawki?
Mam wrażenie, że słuchawki w jakiś dziwny sposób podbijają dźwięk z otoczenia, gdy coś przez nie odtwarzamy. Pierwszy raz zauważyłem to podczas pisania na klawiaturze mechanicznej, gdzie dźwięk klikania w klawisze był, tak na moje nadepnięte przez słonia ucho, o jakieś 20% głośniejszy i jakby bardziej wyostrzony. Podobnie było z szumem odkurzacza, dźwiękiem z głośników telewizora czy głosem.
Dobrze, że Baseus Eli Sport 1, pomimo otwartej charakterystyki, grają zaskakująco czysto i przyjemnie, ale zauważalnie ciszej niż słuchawki, które nie są open-air. Inaczej, na tyle głośno, że nam to powinno pasować, nie przeszkadzać czy powodować trzasków, ale nie na tyle donośnie, by osoba stojąca obok na przystanku czy ćwicząca na maszynie obok na siłowni słyszała dokładnie naszą playlistę. W przypadku słuchania muzyki miałem głośność ustawioną na około 80%, ale przy podcastach musiałem podbić na maksa.
W słuchawkach mamy spore przetworniki, które mają 16,2 mm i jest to uwarunkowane konstrukcją słuchawek (w dousznych membrana ma przeważnie 10 mm). To trochę tak jakbyśmy trzymali przy uszach minigłośniczki. Tak jak wspomniałem wyżej, dźwięk jest klarowny i więcej niż zadowalający, ale mocno brakuje mi tutaj ciepła, co znowu spowodowane jest tym, że są to słuchawki open-air. Sądziłem, że słuchawki będą grały gorzej, szczególnie patrząc na ich cenę (od 211-279 złotych).
W aplikacji mamy sporo fabrycznych trybów EQ, więc możemy co nieco dostosować pod siebie, ale szczerze, najczęściej korzystałem z ustawienia „Baseus – klasyka” i „Głębokie basy”, a jedyną różnicę usłyszałem, gdy przełączyłem na tryb „Akustyczna”. Totalnie zbędną opcją według mnie jest wzmocnienie niskich częstotliwości, kompletnie nie wiem po co jest, bo jedyne co powoduje to zniekształcenie dźwięku i pogorszenie jakości.
Słowo „Sport” w nazwie wcale nie musi świadczyć o tym, że słuchawki są dedykowane tylko dla osób aktywnie spędzających czas.
Słuchawki na pewno są dobre na rower, spacery, ćwiczenia czy inne aktywności, ale raczej nie polecałbym ich na siłownię, bo ze względu na otwartą budowę będzie przebijać się muzyka z głośników na sali ćwiczeń. Ale co kto lubi, bo wcale taka konstrukcja nie przekreśla tych słuchawek jako czegoś na trening. Napisałbym też, że są dobre do pracy, szczególnie w miejscach open space, bo z jednej strony, przez otwartą konstrukcję słuchawek będziemy słyszeć co się dzieje i jak ktoś do nas zagada, ale z drugiej, nie będziemy przeszkadzać innym pracownikom. Generalnie, słuchawki sprawdzą się wszędzie tam gdzie możemy czy chcemy coś słuchać, ale niekoniecznie powinniśmy się całkowicie odcinać od dźwięków z otoczenia.
Baseus Eli Sport 1 to jedne z przyjemniejszych i wygodniejszych słuchawek TWS z jakich mogłem korzystać w ostatnim czasie.
Sprzęt do testów dostarczył producent w ramach współpracy barterowej. Nikt w najmniejszym stopniu nie miał wpływu na treść tego tekstu i naszą opinię.
Mocne strony
- Dobrze i praktycznie wykonane
- Szalenie wygodne!
- Dwa sposoby korzystania ze słuchawek
- Wodoszczelność potwierdzona normą IPX4
- Długie działanie na baterii
- Ładowanie przez USB-C
- Opcjonalna dedykowana aplikacja
Słabe strony
- Słuchawki dla użytkownika o specyficznych wymaganiach
- Spore etui z błyszczącą pokrywą
- Niektóre funkcje w aplikacji nie działają bez zalogowania
No Comments