Ekran
Początkowo można przypuszczać, że ekran w Huawei P9 niewiele się zmienił w porównaniu do tego w poprzedniku. I rzeczywiście patrząc na suchą specyfikację jest ta sama 5,2-calowa przekątna ekranu, rozdzielczość Full HD i technologia IPS-NEO LCD. Tym samym identyczny jest też współczynnik zagęszczenia pikseli, który wynosi 424 ppi. Ale papier to jedno, a rzeczywistość to drugie, bo różnice – podobnie jak w przypadku wykonania obudowy – tkwią w detalach.
Przede wszystkim mam wrażenie, że ekran w Huawei P9 jest nieco jaśniejszy i ma przyjemniejsze odwzorowanie kolorów. Co więcej, jest lepiej wkomponowany w przedni panel – i to potwierdzają już liczby – bo zajmuje dokładnie 72,9% całej powierzchni. Dla porównania w Huawei P8 współczynnik wielkości ekranu do przedniego panelu (czyli tak zwany „screen to body ratio) wynosił 71,4%.
Cały przód chroni Gorilla Glass 4, ale niesamowitą robotę robi tutaj fakt, że szkło jest zaokrąglone na wszystkich krawędziach, a co szczególnie przydatne okazuje się na tych bocznych, bo znacznie przyjemniej nie tylko trzyma się, ale też obsługuje telefon. Jasność maksymalna stoi na bardzo wysokim poziomie i zaryzykuję tutaj nawet stwierdzenie, że jest wyższa niż w P8. Bez problemu odczytamy wszystko z ekranu nawet przy mocno padającym na niego świetle słonecznym. Ale w przypadku matrycy IPS-NEO zauważalnie zbyt wysoka jest jasność minimalna. Przeszkadza to przede wszystkim podczas korzystania z telefonu w nocy czy przed snem, gdy zgaszone jest już światło. Patrzenie na ekran, szczególnie gdy wyświetlane są na nim jasne elementy, może powodować mrużenie oczu. W smartfonie jest czujnik światła, który bezbłędnie dopasowuje jasność do zastanych warunków otoczenia.
Oprogramowanie i funkcje
Huawei w swoim nowym flagowcu dał najnowszego Androida 6.0 Marshmallow i tym samym był to pierwszy smartfon z tą wersją systemu od razu po wyciągnięciu z pudełka (nie licząć oczywiście P9 Plus, który miał premierę równocześnie z P9). Nowy Android przyniósł też odświeżoną wersję interfejsu EMUI. Celowo nie napisałem tutaj nową wersję, bo zmian nie jest aż tak dużo, dlatego też EMUI w Huawei P9 oznaczono numerem 4.1. W zasadzie zmiany w większości dotyczą interfejsu aplikacji od aparatu, o czym więcej dowiecie się trochę niżej. Biorąc pod uwagę samo oprogramowanie, ciężko jest mu cokolwiek zarzucić. Smartfon przez cały czas działał szybko, stabilnie i widać, że Huawei „pogrzebał” wewnątrz systemu, by jeszcze bardziej go usprawnić. Według mnie, udało się.
Wśród dziennikarzy technologicznych jest takie przeświadczenie, że najbardziej czasochłonna część recenzji to właśnie opis oprogramowania. W rezultacie jest kilka czy nawet kilkanaście akapitów i masa screenów, które i tak każdy tylko przewija dalej. Widzę to też po sobie, gdy czytam jakąś recenzję. Dlatego też, od tej pory postanowiłem wprowadzić pewne zmiany, by wszystkie najważniejsze aspekty oprogramowania były napisane konkretnie i od punktów. To pomoże też Wam szybko zapoznać się z tym, co najważniejsze.
- W EMUI nie ma osobnego miejsca na aplikacje (tzw. drawera), a ikony są rozmieszczone na pulpitach. To lepsze rozwiązanie, bo nie tworzą się niepotrzebne skróty.
- W ustawieniach można zmienić układ ekranu głównego: 4×5, 5×4 lub 5×5 i zapętlanie ekranów głównych.
- Pasek powiadomień wyświetla 9 przełączników z opcją edycji i składa się z dwóch części – Powiadomienia i Skróty.
- Podczas wyboru tapety można włączyć efekt iluzji (rozmazanie) i wybrać efekt przejść między ekranami.
- Wi-Fi+ poprawia komfort korzystania z Internetu, przełączając się między znanymi sieciami Wi-Fi, a sieciami komórkowymi.
- W ustawieniach paska powiadomień można wybrać czy procent naładowania baterii ma być w ikonie baterii czy tuż obok.
- Styl ekranu głównego może być w trybie Standardowym lub Prostym (uproszczonym np. dla osób starszych).
- Każdy kontakt ma swój unikatowy kod QR, który można wyświetlić na ekranie, gdy chcemy komuś udostępnić numer. Jest też wbudowana opcja do skanowania wizytówek.
- Jest opcja kilku użytkowników. Możemy dodać nowego użytkownika określając miejsca i opcje, do których będzie miał dostęp.
- Można wybrać ułożenie przycisków nawigacyjnych.
- Przycisk wiszący – przycisk, który jest przypięty do krawedzi ekranu i po dotknięciu rozwija dostęp do kilku najpotrzebniejszych funkcji.
- Obsługa jedną ręką – wystarczy przesunąć po przyciskach dotykowych, by zmniejszyć obszar ekranu, tak by można było go obsługiwać trzymając telefon w jednej ręce.
- Zaplanowane włączanie i wyłączanie urządzenia.
- Jest tryb, który chroni przed przypadkowych uruchomieniem funkcji np. w kieszeni i tryb obsługi w rękawiczkach.
- Nie przeszkadzać – tryb, gdzie dźwięki i alarmy będą włączane tylko w ważnych, zdefiniowanych przypadkach i o określonym czasie.
- HiCare – aplikacja, która wyświetla informacje o gwarancji i dane kontaktowe do serwisów.
Oprogramowanie choć na pierwszy rzut oka może nie wygląda, ma naprawdę sporo funkcji, ale Huawei nie omieszkał wrzucić do niego kilku „zapychaczy”, które znamy z innych jego smartfonów. Jest katalog z grami i programami, z których w zasadzie po analizie przydatności został mi tylko jeden – WPS Office. Wszystko inne wyleciało do kosza i chociaż tyle dobrze, że nie zablokowano opcji odinstalowania niechcianych aplikacji. Zawsze to trochę więcej miejsca.
Czytnik linii papilarnych
Czytnik biometryczny znajduje się z tyłu urządzenia, podobnie jak w Huawei Mate 8 czy Honor 7. W moim odczuciu, czyli osoby, która używała zarówno Mate’a S jak i Mate’a 8, skaner linii papilarnych w Huawei P9 równie szybko i z równie dużą dokładnością. Muszę przyznać, że bardzo przyzwyczaiłem się do odblokowania telefonu za pomocą czytnika z tyłu i teraz ciężko byłoby mi to robić w inny sposób. Wystarczy dotknąć palcem i w ułamku sekundy ekran jest odblokowany. Ale jak się okazuje, czytnik jest bardziej funkcjonalny niż mógłby się wydawać. Jeśli przytrzymamy na nim palec to możemy odebrać połączenie, zatrzymać alarm, zrobić zdjęcie lub rozpocząć nagrywanie filmu, a jeśli po nim przesuniemy to wyświetlimy pasek powiadomień lub przerzucimy zdjęcia w galerii. Wszystkie opcje poza odblokowanie urządzenia nie wymagają rejestracji palca – wystarczy przyłożyć dowolny palec.
Huawei P9 podczas testu otrzymał aktualizację i obecnie pracuje na oprogramowaniu w wersji EVA-L09C432B136.
SPIS TREŚCI:
13 replies on “Recenzja Huawei P9 – smartfon, który potwierdza mocną pozycję Huawei na smartfonowym rynku”
Podoba mi się sposób w jaki robisz recenzje. Najważniejsze jest typowe użytkowanie i drobne rzeczy które usprawniają lub psuja obcowanie z telefonem. Jakość rozmów, jakość dyktafonu, jak szybko łapie gps, szybkość pamięci czyli kopiowanie danych, jakość podzespołów można dac na wykresie ale wystarczy klasyfikacja producenta, benczmarki maja małe znaczenie itp. Dobra robota!
P9 ma masę fajnych funkji których np samsungowi brakuje. Coś mi sie wydaje że jak tak dalej pójdzie to Huawei bedzie nr 1. Ciekawe jak z awaryjnością Serii P8 i jak P9 będzie się sprawować.
Dzięki za opinię, też lubię takie recenzje 😛 Jak tak dalej pójdzie to przypuszczam, że jeszcze 3-4 lata i Huawei będzie numerem 1 na rynku smartfonów. Wystarczy zobaczyć w jakim stylu wskoczył na 3 miejsce. A co do awaryjności, ja jeszcze z serwisem Huawei )na szczęście) nie miałem styczności. Mam znajomych, którzy używają czy to P8 czy P8 Lite i też nie ma problemu. Sam używałem Mate 8 i teraz P9 i jest ok 🙂
Serwis jest bardzo OK, gorzej że musiałem z niego skorzystać 🙁 Na Honorze 7 po 7 miesiącach miałem białe plamki na wyświetlaczu więc wymienili mi go na nowy 🙂 Z grona osób używających Huaweie i Honory nie słyszałem jednak narzekań na zepsucie się ich więc raczej jestem odosobnionym przypadkiem 🙂
Pisałeś, że były jakieś update’y do P9. Dużo ich było? Poprawili coś w kwestii kompresji JPEGów? 🙂
Pierwsza aktualizacja, która mnie na szczęście ominęła (Huawei ją zdjął z OTA zanim chciałem zaktualizować) sprawiła, że telefon nie działał stabilnie, niereagował dobrze na przycisk aparatu i krócej trzymał na baterii. Ale druga aktualizacja już to wszystko poprawiła i na niej smartfon działa najlepiej. W kwestii aparatu zmienili czcionkę w trybie profesjonalnym, co do kompresji JPG’ów nie wiem.
Ta recenzja utwierdziła mnie w przekonaniu, że nie ma co dokładać do S7 czy G5. Filmów dużo nie kręcę, a P9 ma wszystko, co mi do szczęścia potrzebne na czele ze świetnym aparatem 😀
Dzięki za świetną recenzję 😉
Wszystko ładnie i pięknie, tylko te przyciski ekranowe i 4h na ekranie 🙁
Pobawiłem się nim w MM, Huawei nie ma się czego wstydzić, a konkurencja już pewnie w strachu co będzie w przyszłości.
Fajna recenzja, ale moglbys prosze napisac jaka jest jakosc polaczen glosowych w tym telefonie? I czy nie gubi zasiegu jak sie wyjedzie z miasta na jakis urlop z daleka od cywilizacji?
Hej. Akurat do jakości połączeń nie mam kompletnie zastrzeżeń. Głos rozmówcy jest czysty i w miarę głośny. Ciężko jest określić kwestie „gubienia zasięgu”, bo to zależy też od miejsca, w którym się używa telefonu, intrastruktury sieciowej w danym miejscu i operatora. U mnie widać, że za miastem przełącza między LTE i 3G, zasięg czasami spada, ale nie aż tak by całkowicie się zgubił.
Dzieki ogromne! Super, ze odpowiadasz na pytania czytelnikow 🙂 Na pewno bede tu wpadac czesciej 🙂
Wpadaj, wpadaj, zapraszam 🙂 Jak będziesz miała jeszcze jakieś pytania o Huawei P9 (aktualnie to mój prywatny telefon) czy inne urządzenia to śmiało.
W kwestii czułości na zasięg: niestety mieszkam w rejonie, w którym zasięg wszystkich sieci należy do zdecydowanie szczątkowych 🙁
Najlepiej wypada sieć Plus, więc z niej korzystam ja, jak i cała rodzina.
W lokalizacji tej zamieszkujemy już trzy lata i przez ten czas korzystałem z następujących smartfonów:
Samsung Galaxy S5, S6, S7, A5 (2016)
iPhone 5s, 6
Sony Xperia X
Huawei P9
Zdecydowanie NAJLEPIEJ wypada Huawei P9, najsłabiej Xperia X. Samsungi – coś pośrodku. iPhone też się jakoś bronią.
Ale P-dziewiątka wymiata. I to zarówno w 2G (GSM), 3G (UMTS) jak i LTE. Dla porównania – na P9 LTE na 2-3 kreski, na Xperii X – zero 🙁
Ja też nie narzekam na zasięg, a pracuję też w takich miejscach, gdzie jest nade mną pierdyliard ton betonu i zasieg jest ok.