Widzę, że Chuwi radzi sobie coraz lepiej na rynku komputerów przenośnych. Nadal jestem szalenie zainteresowany modelem Chuwi Lapbook SE i mam nadzieję, że kiedyś pojawi się w testach, ale najnowszy sprzęt też jest niczego sobie. Nazywa się Chuwi UBook i jest kolejną ciekawą alternatywą dla Microsoft Surface Pro.
Alternatywą dla Surface’a, ale ja widzę tutaj też niektóre rozwiązania, które w swoich komputerach 2 w 1 wykorzystywał Acer – szczególnie jeśli spojrzymy na odchylaną, „pustą” podstawkę. Chuwi zestawia swoje nowe urządzenie z takimi konstrukcjami jak Microsoft Surface Go czy nowym iPadem Pro, ale spokojnie można stwierdzić, że jako zamiennik tańszych wersji Surface’a Pro też się sprawdzi.
Chuwi UBook będzie komputerem z 11,6-calowym wyświetlaczem IPS i przyzwoitą specyfikacją. Będzie, bo aktualnie trwa zbiórka na Kickstarterze i to od jej wysokości zależy co Chińczycy jeszcze do swojego projektu dorzucą. Teraz mówi się o USB typu C, które ma zostać wdrożone jeśli kwota przekroczy 400,000 dolarów. Nie wiem jak to dokładnie działa i jak oni wprowadzają takie zmiany, bo w końcu dolutowanie portu i przeprojektowanie obudowy nie jest raczej łatwe, ale wszystko wskazuje na to, że dodatkowe złącze się pojawi. Dla mnie jest to trochę dziwne i jestem niemal pewny, że UBook z USB-C jest już gotowy, a ten kolejny prób to tylko marketingowa zagrywka.
Sercem urządzenia ma być Intel Core M3-6Y30 i tutaj pierwsza kurtyna, bo jest to układ, który czasy świetności ma już za sobą – premiera w 2015 roku). Znacznie lepiej wyglądałby tutaj nawet taki 4-rdzeniowy Pentium J5005. Na szczęście, dalej jest już lepiej, bo mamy 8 GB pamięci RAM i nawet 1 TB pamięci wewnętrznej w postaci dysku M.2 SSD. Nawet, bo podstawowy wariant ma mieć 128 GB, ale będzie też 256 GB i właśnie 1 TB.
Co ciekawe, w zestawie ma być od razu podświetlana, magnetyczna klawiatura (na wzór tej z Surface’a) i rysik, który rozpoznaje 1024 poziomy nacisku. Urządzenie, co raczej oczywiste, będzie działać pod kontrolą Windows 10, bez klawiatury ma ważyć 760 gramów, a na jednym ładowaniu ma działać do około 9,5 godziny.
Cena? Tutaj jest różnie i wszystko zależy od wersji, jaką wybierzemy. Pewnie wszystko wyjaśni się dopiero, gdy komputer trafi do sklepów, ale póki co, bazując na cenach podanych w kampanii za najsłabszy wariant zapłacimy 469 dolarów (ok. 1800 złotych), za wersję z 256 GB wydamy 529 dolarów (ok. 2030 złotych), a za ten z terabajtowym dyskiem już 799 dolarów (nieco ponad 3000 złotych). Wniosek? Najlepiej jest wybrać tą środkową wersję i dokupić sobie szybką kartę pamięci.
No Comments