Niestety, Nintendo jest przedmiotem kolejnego pozwu zbiorowego w związku z trwającymi problemami z ich kontrolerami – driftujące Joy-Cony od Nintendo Switch. Do Europejczyków i Amerykanów, dołączyli Kanadyjczycy. O co chodzi?
Kanada bierze sprawy w swoje ręce
Firma prawnicza Lambert Avocat z siedzibą w Quebecu złożyła w dniu 15 stycznia pozew zbiorowy przeciwko Nintendo. Starają się „uzyskać odszkodowanie” dla wszystkich, którzy kupili konsole Nintendo Switch (także w wersji Lite). Dotyczy to również dodatkowych Joy-Conów, czy też Pro kontrolera do Pstryczka.
Zdaniem firmy prawniczej, tak zwane driftowanie (czyli Joy-Con rejestruje ruch drążków analogowych, nawet jeśli nie są dotykane) jest „ważną, poważną i ukrytą wadą”, która nie została prawidłowo ujawniona przez Nintendo. Lambert Avocat zwrócił się do mieszkańców Quebecu o zarejestrowanie się w ramach pozwu na swojej stronie internetowej. Kwestia driftowania Joy-Conów, stała się na tyle powszechnym problemem, że prezes japońskiego koncernu – Shuntaro Furukawa – oficjalnie przeprosił za problem.
Sam posiadam Nintendo Switcha od około 3 lat i nie doświadczyłem żadnego driftowania. Pewnie dlatego, że na Pstryczku gram mniej niż na PlayStation 4, chociaż wątpię. Dlaczego? Bo taki problem miałem, ale przy padach do konsoli Sony. PS4 Pro zakupiłem na premierę (bodajże wrzesień 2017, nie pamiętam już dokładnie). Od tamtego momentu pada wymieniałem regularnie co 6-7 miesięcy. Powód? Pad wykrywał ruch gałki, gdy jej nie używałem. Nie ważne było jak często grałem, problem i tak występował w podobnych odstępach czasu. Najlepsze jest to, że nie tylko ja miałem z tym problem. Teraz moje pytanie: Dlaczego nikt nie pozwał Sony?
„Cały” świat przeciwko Nintendo
Najnowszy zbiorowy pozew to tylko jeden z wielu potencjalnych problemów firmy związanych z tymże defektem. Nintendo zajmuje się co najmniej czterema przypadkami driftowania w samym USA. Dwa z tych pozwów są teraz w postępowaniu arbitrażowym. Arbitraż to metoda rozwiązywania sporów prawnych bez udziału sądu powszechnego, w której kompetencje takiego sądu powierza się bezstronnemu specjaliście – tak dla wyjaśnienia. Z kolei we wcześniejszej sprawie w Waszyngtonie, sąd odrzucił wniosek Nintendo o oddalenie go.
W Europie Nintendo zostało pozwane przez francuską organizację konsumencką z (moim zdaniem abstrakcyjnego) powodu. Otóż uważają, że japoński koncern celowo postarza produkt. Dla mnie jest to już kategoria teorii spiskowych, ale cóż zrobić? Następnie zostało przeprowadzone wspólne dochodzenie przez 9 organizacji z siedzibą w Holandii, Belgii, Francji, Grecji, Norwegii, Włoszech, Portugalii, Słowenii i Słowacji. Ustalenia tego dochodzenia mogą doprowadzić do dalszych działań. Na mniejszą skalę jest w Wielkiej Brytanii – jeden klient niedawno pozwał Nintendo do sądu ds. Drobnych roszczeń i odzyskał koszty wadliwych Joy-Conów oraz opłaty prawne.
Nie chcę być niczyim adwokatem, ani opowiadać się po żadnej ze stron, ale niestety nie mogę. Uważam to za jawną niesprawiedliwość, że Nintendo dostaje po dupie (wybaczcie wyrażenie) za coś, co innym uchodziło płazem. Jakieś podwójne standardy? A co wy o tym sądzicie?
Przy okazji zachęcam do zapoznania się z recenzją Nintendo Switch w wykonaniu Krzyśka.
No Comments