„Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę” – to zdanie kojarzą wszyscy gracze, nawet ci co Baldura nawet nie włączyli. Pod koniec lat 90-tych nie liczyło się to na czym się grało, bo Baldur’s Gate dało się uruchomić nawet na pececie bez akceleratora graficznego. Teraz można w niego grać na smartfonie czy konsolach jak właśnie Nintendo Switch. Ale zanim zagramy to najpierw trzeba kupić.
Baldur’s Gate Enhanced Edition to udoskonalona wersja gry, która na komputerach zagościła dawno temu, ale dopiero w 2019 roku trafiła na PS4, Xboxa i Nintendo Switch. Było w niej kilka nowych postaci, nowy zestaw głosów, ponad 400 usprawnień oryginału i wsparcie dla większych rozdzielczości czy panoramicznych monitorów. Wątku fabularnego czy kluczowych elementów gry nie tykali, a zrobili wszystko, by dało się grać na współczesnych maszynach. Kto by kiedyś pomyślał, że będzie można grać w Baldura na konsoli? I to nawet w pociągu.
Baldur’s Gate Enhanced Edition na Switcha
Baldur’s Gate na Switcha śledzę już przynajmniej od kilku miesięcy i wcale nie było to takie proste, by tę grę kupić. Albo jej po prostu nie było albo ceny były tak wysokie, że pomimo szacunku do legendy, trzeba było odpuścić.
Na niemieckim Amazonie grę można aktualnie mieć za 22,95 euro (po wyrównaniu podatku), co w przeliczeniu wynosi około 104 złote. Doliczając do tego koszt wysyłki (4,99 euro) wychodzi finalnie około 127 złotych. Patrząc na to, że taki Empik liczy sobie za grę aż 219 złotych, nic tylko brać z Amazonu. Jedyny minus jest taki, że nie wysyłają od razu i trzeba chwilę poczekać, 1-3 tygodni.
Jest też sposób, by mieć Baldur’s Gate za około 109 złotych. Jak? Trzeba się zgadać z kumplem albo po prostu kupić dwie sztuki gry. Na Amazon.de można mieć darmową dostawę, ale od 39 euro. Dlatego też, po wrzuceniu do koszyka dwóch gier, robi się 45,90 euro, czyli 209 złotych. To na pół i mamy trochę ponad stówkę za grę. Wstawiłbym tutaj emotę z cebulą, ale nie mam.
Gdyby ktoś szukał to grę można znaleźć tutaj.
No Comments