W recenzji wcześniejszej wersji Teufel 3sixty napisałem, że kupiłbym to urządzenie dla siebie, gdyby nie fakt, że na rynku pojawiła się nowsza i w kilku kwestiach udoskonalona wersja. Taka też trafiła do mnie na testy i tak się do niej przyzwyczaiłem, że… zapomniałem o niej napisać. Do teraz. Nazwa została taka sama, ale radio dostało oznaczenie rocznika. Co zatem potrafi Teufel 3sixty (2020)?
Gdyby ktoś postawił obydwa radia obok siebie, to pewnie mało kto zorientowałby się, że są to dwie różne wersje. No chyba, że jedna z nich byłaby w białym kolorze. Wówczas wiadomo by było, że to 3sixty na 2020 rok, bo tylko ta jest dostępna w czarnej i białej wersji. Forma całego urządzenia niewiele się zmieniła i jak to mówią, diabeł tkwi w szczegółach. Nadal mamy tu radioodbiornik w bardzo klasycznej i prostej formie, ale jednocześnie nowoczesnej. I nie chodzi tu tylko o funkcje czy możliwości.
Teufel 3sixty (2020) w nowszej formie
Urządzenie ma formę prostopadłościanu postawionego na czterech solidnych i podgumowanych nóżkach. Podobnie jak w poprzedniku, nie mam do czego się mocno przyczepić. Pod względem jakości wykonania jest wzorowo. Dobre materiały, konkretne spasowanie, no czuję, że lepiej już w tej kwestii nie trzeba. Mam nawet słuszność, by wierzyć, że lustrzany materiał z przodu radia jest lepszej jakości, bo nie rysuje się tak jak wcześniej. Waga radia na poziomie dwóch i pół kilo też daje znać, że to coś pewnego, solidnego.
Lekki face-lifting dotknął nawet przyciski. Te wyżej obok pokrętła stały się matowe, a te niżej zostały trochę przemianowane. W sensie, mamy teraz cztery przyciski, do których możemy coś przypisać, pojawił się przycisk ulubionych, a na niektórych zmieniono oznaczenie. Przykładowo, zamiast napisu „Back” mamy zawiniętą strzałkę. Niby nic, a jednak sprawia, że można wrzucić to do worka ze zmianami na plus.
Pokrętła poruszają się z niezwykłą precyzją, a ich funkcje pozostały takie same. Lewym kontrolujemy głośność i puszczamy albo zatrzymujemy muzykę, a prawym „chodzimy” po opcjach. Potencjometry działają tak przyjemnie, że często wolałem podejść i np. zwiększyć głośność właśnie nim niż sięgać po smartfona czy pilota. Tak, jest też pilot do zdalnego sterowania, czego nie było w pierwszym 3sixty. Pilot jak pilot. Jest to w zasadzie przeniesienie przycisków z radia na coś znacznie poręczniejszego i z opcją sterowania „z mieszkania”. Ale jak już wspomniałem, rzadko go używałem, może dlatego, że nie mam nie wiadomo jak dużego mieszkania.
Najczęściej korzystałem z pokręteł i przycisków na radiu albo smartfona i Spotify. Zdarzało się też tak, że poniekąd radiem sterowałem z komputera. To za sprawą Spotify Connect – w desktopowej aplikacji wybierałem głośnik Teufel jako główny odtwarzacz. Muszę przyznać, że działało to bardzo sprawnie i bez problemów (o ile nie było problemów z siecią domową). Do sterowania można też użyć oficjalnej aplikacji Teufel Remote. Oczywiście można ją pobrać, by mieć wszystkie funkcje w jeszcze wygodniejszym układzie, bo na ekranie telefonu. Ale dla mnie okazała się zbędna, bo wszystko co chciałem zrobić z radiem robiłem albo przy nim albo bezpośrednio ze Spotify. Niewątpliwym plusem aplikacji jest to, że można wybudzić radio i sprawdzić czy są dostępne jakieś aktualizacje.
Kolorowy ekran to zmiana w dobrym kierunku. Ale czy tak bardzo potrzebna?
Zdaje się, że dołożenie kolorowego ekranu to jedna z ważniejszych zmian w Teufel 3sixty (2020). Faktycznie, sprawia, że radio obsługuje się jeszcze wygodniej, bo mamy kolorowe ikonki funkcji i serwisów streamingowych, logo różnych stacji radiowych też są w kolorze i tak dalej. Ogólnie wygląda i działa to znacznie lepiej. Ale wyświetlacz to najprostszy LCD o wręcz archaicznej rozdzielczości 320 x 240 pikseli. Okej, więcej w sumie nie trzeba, ale lepsze ekrany były już w czasach „przedajfonowych”. Nie twierdzę, że powinny tu od razu wrzucić HD, ale ekran po prostu mógłby być lepszej jakości. Tym bardziej, że ten monochromatyczny z lekko niebieskawym podświetleniem z poprzedniej wersji wydawał się bardziej czytelny pod kątem.
Parafrazując pewien cytat Wiesława Wszywki – Teufel, jak Teufel gra jednakowo, czyli wspaniale.
Nie jestem w stanie stwierdzić czy Teufel 3sixty (2020) gra lepiej niż poprzedni model, ale moje zwichnięte ucho stwierdziło, że na pewno nie gra gorzej. Jestem w stanie się założyć, że „w środku” Niemcy niespecjalnie coś dłubali, bo już poprzednio było zaskakująco dobrze. Po co więc poprawiać coś co było dobre? Radio ma 30 W, więc tu się nic nie zmieniło. Najważniejsze jest jednak to, że dźwięk rzeczywiście idealnie się rozchodzi po pomieszczeniu i wciąż jestem pod wrażeniem, że z tak małego grajka wydobywa się tak wiele dobrych jakościowo dźwięków. Przyznam, że polubiłem to radio za to jak gra. Radio włączałem przy domowych porządkach czy przy spotkaniach ze znajomymi i sprawdzało się idealnie. Bez problemu swoim „zasięgiem” objęło całe, prawie 60-metrowe mieszkanie i to gdzieś na połowie głośności.
Mamy do dyspozycji zwykłe radio FM z RDS, cyfrowe radio DAB+ i radio internetowe. Jest też USB, z którego można puszczać muzykę nawet w bezstratnych formatach, jest mini jack, a dla miłośników usług streamingu muzyki jest Spotify Connect i Amazon Music jako nowość w tej wersji radia. Ja korzystałem z tego pierwszego i nachwalić się nie mogę. Działa jak powinno.
Nie podoba mi się to, co Teufel zrobiło z ceną.
I przechodzimy do największego minusa, czyli do ceny. Nie tylko dlatego, że w chwili publikowania recenzji Teufel wycenił swój radioodbiornik dokładnie na 1629 złotych. A dlatego, że cena jakiś czas po premierze, znacznie podskoczyła. O ile mnie pamięć nie myli, nowa wersja była niewiele droższa od starszej o czym też wspomniałem w recenzji wcześniejszego modelu:
„A to wszystko praktycznie w takiej samej cenie. Wniosek? Jeżeli chcecie mieć Teufel 3sixty u siebie, to tylko w nowszej, udoskonalonej wersji. Choć z początku myślałem, że kwota za to radio jest przesadzona, to po testach zrozumiałem, że za porządną jakość trzeba zapłacić.”
Wszystkie zmiany w Teufel 3sixty (2020) są jak najbardziej na plus. Niektóre można nawet określić potrzebnymi i wyczekiwanymi. Nadal uważam, że radio gra doskonale, ciężko jest się z nim rozstać czy znaleźć jakieś niedociągnięcia od strony technicznej. Z urządzenia, nawet bardziej wymagający użytkownik będzie zadowolony. Jak się dowiedziałem, na zawirowania z ceną ma wpływ obecna sytuacja na świecie. Sytuacja na rynku półprzewodników nie jest komfortowa, zdrożała logistyka i krótko mówiąc, kryzys wśród komponentów jest odczuwalny. I między innymi „oberwało się” 3sixty. Gdyby jednak cena kiedykolwiek spadła do tej „sprzed covida” to byłbym skłonny dać nawet „dziewiątkę”.
Mocne strony
- Świetna jakość wykonania, solidna konstrukcja
- „Staro-nowoczesny” design
- Jakość dźwięku na najwyższym poziomie
- Kolorowy wyświetlacz
- Wszystkie funkcje odtwarzania jakie potrzebujemy w radiu
- Spotify Connect i Amazon Music
- Wsparcie dla Amazon Alexa
- Pilot zdalnego sterowania w zestawie
- Dedykowana aplikacja
Słabe strony
- Interfejs bez języka polskiego
- Zawirowania z wysoką ceną
No Comments