Na wstępie muszę zaznaczyć jedną, bardzo ważną kwestię: nie jestem graczem mobilnym. Nie lubię grać na telefonie. Rzadko nawet gram na handheldach. Granie na telefonach uważam za mega niewygodne, choć może to być też kwestia przyzwyczajenia. Jest jedna pozycja, która pożera mi baterię, ale tam głównie klikam raz na jakiś czas i samo się dzieje. W przypadku takich tytułów jak Assassin’s Creed trzeba jednak trochę więcej tego „klikania” dorzucić. I wiem, że beta zakończyła się miesiąc temu. Niestety tak wyszło, że dopiero teraz mogę się podzielić z wami swoimi wrażeniami. Ale jak w ogóle taka duża marka sprawdza się na telefonach? Sprawdziłem na przykładzie Assassin’s Creed Jade.
Assassin’s Creed Jade, czyli zakapturzeni zabójcy w kieszeni
Warto wspomnieć, że nadchodzące Assassin’s Creed Jade to nie pierwszy tytuł tej serii, który trafił na urządzenia mobilne. Wcześniej mieliśmy okazję zagrać w część o podtytule Indentity, której już na próżno szukać w sklepie Play. A szkoda, bo całkiem miło wspominam rozgrywkę, mimo że było tam zaledwie 10 poziomów (jeśli dobrze pamiętam). Kolejną pozycją jest Pirates. W bardzo dużym skrócie: było to przeniesienie mechanik pływania statkiem z Black Flaga na telefony. Nie powiem, całkiem ciekawe rozwiązanie i grało się nawet przyjemnie. Ostatnią (a przynajmniej z tych, o których wiem) jest póki co najświeższy Assassin’s Creed Rebellion. Trochę dziwny twór, ale ewidentnie nastawiony na wydawanie pieniędzy – dlatego też, nie polecam. Jest masa podobnych gier, w których nie wydacie ani złotówki, a i tak odblokujecie znacznie więcej.
Myślę, że też warte wspomnienia są dwie aplikacje towarzyszące (ang. companion app) do Black Flaga oraz Unity. Ta pierwsza była absolutnie świetnym rozwiązaniem, ponieważ dawała nam możliwość zarządzania flotą. Nie byle jaką rzecz jasna, a tą którą sami zbudowaliśmy w trakcie głównej gry. Osobiście – mój faworyt. Natomiast ta od części z czasów rewolucji francuskiej… meh. Szkoda słów. Zwykłe łamigłówki i to niezbyt ciekawe. W ogóle zauważyliście, że kiedyś tych apek towarzyszących było jakoś tak więcej? Może to była tylko czasowa moda, albo kompletnie nietrafiony pomysł?
Przyczajony tygry, jadeitowy asasyn… Czy jakoś tak
No to teraz wróćmy do tytułowej gry, czyli Assassin’s Creed Jade. W przeciągu tygodnia, bo tyle właśnie trwała beta, spędziłem z grą jakieś 10 godzin. Czemu tak mało, zapytacie? Jak wspomniałem na początku, nie przepadam za graniem na telefonie. A tym bardziej takim, który się ładuje i nagrzewa jak piekarnik. W każdym razie grało się o dziwo dość przyjemnie. Jak na „mobilniaka”, ta gra okazała się naprawdę dobra.
Momentami miałem po prostu wrażenie, że gram w Assassin’s Creed Odyssey. No tyle że, umiejscowione w starożytnych Chinach.
Nie doświadczyłem żadnych spadków klatek, wszystko chodziło płynnie, a grafika wyglądała ciut gorzej niż we wspomnianym Odyssey czy Origins. Chociaż to może być zasługa dużo mniejszego ekranu niż telewizor czy monitor. Najlepsze jest to, że poza paroma typowymi elementami dla gier mobilnych (konieczność zdobywania rzadkich surowców poprzez grindowanie itp.), Assassin’s Creed Jade to kawał dobrej gry. Animacje, mechaniki (z drobnymi wyjątkami) czy wielkość mapy są bardzo zbliżone, jeśli nie identyczne, względem dużych tytułów. I naprawdę nie mogę się doczekać premiery, która niestety na obecną chwilę nie wiadomo kiedy nastąpi.
Prawdopodobnie nie zagram w to na telefonie, a jakimś emulatorze na PC… Tylko nadal jest mi szkoda, że tak ciekawy i inny setting nie trafi na duże platformy. Potencjał jest, tylko czy jest sens marnować go na mobilkę? Tabelki w excelów prawdopodobnie mówią, że tak. Mieliśmy co prawda część, która miała miejsce w Chinach. Tylko czy platformer 2.5D to było coś, co fani serii chcieli? Chociaż kto wie, może kiedyś Assassin’s Creed Jade trafi na blaszaki i konsole stacjonarne. W końcu kilka gier w założeniu mobilnych, trafia również na większe sprzęty np. Tower of Fantasy czy Ni no Kuni: Cross Worlds.
Pożyjemy, zobaczymy.
No Comments