W ostatnich latach seria realme GT miała trochę pod górkę. Najpierw jest, potem znika na dwa lata, potem coś tam, że może będzie, aż wreszcie wraca w pełnym blasku (i to dosłownie) na europejski i tym samym polski rynek. Robi to za sprawą dwóch modeli jak realme GT 6 i realme GT 6T, a raczej zrobiła, bo było to w czerwcu 2024 roku. Mogłem sprawdzić ten droższy, high-endowy model, najhojniej obdarzony gigabajtami i muszę przyznać, że nawet się polubiliśmy.
Ostatnim smartfonem realme, który tak prawdziwie mnie zaskoczył i wspominam go do dzisiaj był realme GT. Miał wpadający w oko design i w tamtych czasach był synonimem szybkości – mega szybko działał, błyskawicznie się ładował, bateria wystarczała na cały intensywny dzień i był smartfonem do polecenia w swojej kategorii. Realme GT 6 też ma te cechy i wygląda na to, że z następcą, czyli realme GT 7 Pro będzie tak samo – ma mieć najnowszego Snapdragona 8 Elite i rekordowo pojemną baterię. Premiera tego drugiego zaplanowano na 26 listopada, wiec tak, stosunkowo późno trafił do mnie realme GT 6, ale jest na tyle interesującym modelem, że lepiej w ogóle go przetestować niż wcale.
Zdaję sobie sprawę z tego, że miałem ten smartfon w chwili, gdy jego cena była już sporo niższa niż przy premierze. Ale to też idealnie pokazuje, że smartfony realme kompletnie nie trzymają swojej ceny i są dwie opcje by kupić je tanio – z przedprzedażowym cashbackiem i dodatkami albo po kilku miesiącach od premiery. Już w sierpniu widziałem go za około 2200 złotych, a teraz (w chwili wrzucania tej recenzji w świat) oficjalny sklep Allegro miał go za 1699 złotych, ale w wersji 8/256 GB.
No właśnie, wersje. Tutaj też jest małe zamieszanie. Od początku w oficjalnym kanale dystrybucji były dwie wersje realme GT 6 – 12/256 GB i 16/512 GB. Nie wiedzieć skąd, później pojawiła się tańsza wersja z 8 GB RAM i 256 GB pamięci wewnętrznej, która często wprowadzała zamieszanie wśród zainteresowanych, bo mylono ją z realme GT 6T. Ja miałem w rękach wariant 16/512 GB, a to dlatego, że był to egzemplarz recenzencki.
Realme GT 6 jest interesujący i niepraktyczny jednocześnie
Nawet po zakończeniu testów nie do końca wypracowałem sobie opinię o tym, czy ten smartfon mi się podoba. Czy jego wygląd i wykonanie mi pasują czy jednak nie. Z jednej strony telefon dobrze leży w dłoni i mimo wstępnym przypuszczeniom nie zbiera na obudowie tłustych paluchów, ale z drugiej, jest szalenie śliski. Z jednej, ma swój nieszablonowy wygląd, a z drugiej, niesymetryczne ułożenie aparatów. Tu kółka, w dodatku różnej wielkości, tam prostokąt, no zupełnie to do mnie nie trafia. Gdybym miał wybrać jedną z dwóch dostępnych w Polsce wersji kolorystycznych, to bliżej mi do tej srebrnej niż zielonej, czyli tej, którą testowałem i którą widzicie na zdjęciach.
Realme GT 6 jest wykonany bardzo dobrze, ale nie można napisać, że flagowo. I nie można też napisać, że jest to jego wadą. Na czymś trzeba było szukać oszczędności, a tym czymś jest np. ramka, która w dotyku ewidentnie wskazuje na to, że jest z tworzywa sztucznego, a nie metalu. Obudowa jest zaokrąglona na bokach, tak samo jak ekran, więc można doszukiwać się tutaj pewnej symetrii. Wielkościowo jest raczej typowym smartfonem, który ma około 6,7-calowy wyświetlacz wypełniający niemal cały przód. Można go porównać do motoroli edge 50 pro, która jest minimalnie węższa i lżejsza. Spasowanie każdego elementu stoi na wysokim poziomie, nic tu nie wydaje dziwnych dźwięków, nic się nie ugina, ale jak po tym realme wziąłem w dłoń Pixela 9 Pro, to od razu poczułem różnicę i przepaść między tymi smartfonami.
Realme GT 6 jest wykonany bardzo dobrze, ale nie można napisać, że flagowo. I nie można też napisać, że jest to jego wadą.
Gdybym miał wybrać jedno najbardziej newralgiczne miejsce na obudowie, to byłyby to oczywiście okolice aparatów. No brudzi się tam niesamowicie. Wystarczy telefon raz włożyć do kieszeni, by po wyjęciu wyglądał jak na zdjęciu poniżej. Te zakamarki między obiektywami są jak magnes na kurz, paprochy i wszystko co tam się może znaleźć. Ktoś to tak zaprojektował i ewidentnie efektowność przegrywa tutaj z praktycznością. Ciężko jest nawet to miejsce doczyścić i bez pędzelka na pewno się nie obejdzie.
Mało tego. W pudełku z telefonem mamy dedykowane etui osłaniające tył smartfonu, ale ktoś wpadł na genialny pomysł, by wyciąć w nim dziurę. Nie, nie jakieś okrągłe wycięcia na same aparaty. Jest prostokątny otwór dokładnie tam, gdzie mamy lustrzaną część obudowy. Dokładnie tam, gdzie najbardziej widać zabrudzenia i zarysowania.
Całkiem sprawnie i dobrze korzystało mi się z realme GT 6, ale nie od razu
Fakt, ekran ma 120 Hz, ale po pierwszej konfiguracji jakoś tego nie czułem. Musiałem w ustawieniach włączyć najwyższą częstotliwość odświeżania, ale to jeszcze nie było to. Miałem wrażenie, że animacje działają mega płynnie, ale są za wolne. Dlatego pogrzebałem w opcjach programistycznych i przestawiłem skalę animacji na 0,5x, czyli coś, co doskonale znane jest użytkownikom Androida, jeśli chcą przyspieszyć działanie systemu nawet w jakimś podstawowym budżetowcu. Po tych zmianach wreszcie poczułem się tak jakbym używał najnowszego OnePlusa lub Pixela.
W smartfonie mamy realme UI, który zakrywa Androida 14. Przyzwyczaiłem się, że aktualizacje naprawdę sporo ważą i tak też było w przypadku realme GT 6, gdzie na początku testów wleciała paczka, która miała ponad 6 GB. Z racji tego, że była to aktualizacja zaraz po pierwszym uruchomieniu telefonu, można ją uznać za swego rodzaju odpowiednik patcha „day one” znanego z gier.
Można się polubić z nakładką realme, bo jest w miarę prosta, czytelna i bardzo funkcjonalna. Jeśli chcemy dostosować system pod siebie albo po prostu lubimy mieć kontrolę nad niemal każdym jego elementem wizualnym, to w realme UI będzie nam dobrze. Zmiany dotyczące wielkości, kształtu i stylu ikon, podświetlanie krawędzi, gdy np. ktoś dzwoni, kształt ikon w szybkich ustawieniach, pierdyliard kafelków z opcjami czy nawet animacje odcinku palca. Może nie jest tego aż tyle jak choćby w nakładce vivo, ale i tak opcji jest tutaj w bród.
Fajnie działa tryb nocny, gdzie nie tylko barwa ekranu przestawia się na cieplejszą, ale też włącza się efekt „ziarnistości”, co daje wrażenie jakbyśmy patrzyli na kartę papieru. Nie widziałem tego wcześniej w żadnym smartfonie. Szkoda tylko, że nie idzie to w parze z odpowiednią jasnością ekranu, która mimo ekranu LTPO AMOLED na minimalnym ustawieniu jest zbyt intensywna. I w ogóle z tą jasnością to dziwna sprawa jest. Realme twierdzi, że w tak zwanym „peaku” jasność ekranu osiąga 6000 nitów. Krótko mówiąc można to między bajki włożyć, bo nawet przy mocno specyficznych pomiarach ciężko się zbliżyć do tej wartości, a taka realna jasność w trybie auto osiąga około 1500 nitów (według niektórych testów sieci). Ja mogę potwierdzić, że realme GT 6 na pewno gorzej „świeci” niż taki Pixel 9 Pro i różnica jest zauważalna gołym okiem. Nie trzeba do tego żadnej aparatury.
Kwestią do przyzwyczajenia jest z pewnością czytnik linii papilarnych. Ten jest w ekranie, działa bardzo szybko i niemal bez błędu, ale jak dla mnie jest umieszczony zbyt nisko. Jest zbyt blisko dolnej krawędzi, co przy tak dużym smartfonie (i śliskim) nie jest wygodne.
Zaskoczyło mnie to, że nie można dodać piątej aplikacji do szuflady na dole ekranu, a jak mamy katalog z aplikacjami na ekranie głównym (pierwszy zrzut ekranu powyżej), to żeby go powiększyć (otworzyć) trzeba kliknąć dokładnie w nazwę tego katalogu – jeśli kliknie się na ikonę aplikacji, to ta się od razu uruchamia.
Szkoda tylko, że nie wyzbyto się typowych zagrywek znanych z chińskich nakładek systemowych.
Proponowanie śmieciowych gierek, które rzekomo mają usprawnić telefon powinno być zakazane jakąś unijną dyrektywą. Serio, z tego rzutu ekranu poniżej nawet czytnika PDF nie ma co instalować, bo i tak znajdziemy coś w systemie, co otworzy tego typu pliki. Druga sprawa, to App Market, który ma być czymś w rodzaju sklepu z aplikacjami od realme. Tylko, po co, skoro jest to smartfon z Androidem i mamy sklep Google Play? W dodatku aplikacja jest tak nachalna, że kilka razy dziennie wyświetla powiadomienie o dostępnych aktualizacjach (oczywiście jeśli tych powiadomień nie wyłączymy). Niezbyt polubiłem się z trybem obsługi jedną ręką, który przesuwa ekran do połowy ekranu, a nie go zmniejsza (ale to akurat jest domyślna funkcja Androida, a nie nakładki, bo tak samo było w Xperii 1 VI) i zauważyłem drobne błędy w tłumaczeniu. Prawdziwym nieporozumieniem jest wyświetlanie w systemie czegoś na wzór reklam. No, bo ja inaczej nazwać komunikat, który namawia nas do wykupienia dodatkowego ubezpieczenia na telefon?
W realme GT 6 mamy świetną haptykę i baterię!
Piszę to z pełną świadomością – haptyka w realme GT 6 jest praktycznie tak samo przyjemna i skuteczna jak w droższych flagowcach. Muszę przyznać, że to im się udało i w moim odczuciu żaden smartfon realme wcześniej nie miał tak dobrze zrobionych wibracji. Kryje się to w ustawieniach pod nazwą O-Haptics i jest nawet krótkie demo, które pokazuje jak działają funkcje czuciowe w różnych sytuacjach. Moje wrażenia były podobne do tych, kiedy pierwszy raz miałem w rękach konsolę Nintendo Switch i tam sprawdzałem haptykę.
Jest jeszcze coś takiego jak OReality Audio, ale przyznam szczerze, że tu już pod takim wrażeniem nie byłem. Miałem włączony inteligentny profil dźwiękowy i na takim też słuchałem podcastów albo filmów na YouTubie.
O baterii w realme GT 6 można napisać same dobre słowa. Pojemność baterii na poziomie 5500 mAh to raczej już standard w tej wielkości smartfonach. Smartfon wytrzyma nam całą dobę, nawet jeśli w ciągu dnia będziemy korzystać z nawigacji, będziemy cały czas w zasięgu 5G i zrobimy trochę zdjęć. U mnie przeważnie było tak, że po odłączeniu telefonu od ładowarki około 7:00 rano, wieczorem było jeszcze 35-40% i ładowałem go ponownie dopiero kolejnego dnia. Udało się uzyskać ponad 5 godzin i 40 minut czasu pracy ekranu, ale mocno naciągając „know-how” racjonalnego ładowania (podłączyłem pod ładowarkę przy 5%). Dlatego trzeba założyć, że średnio, takim powtarzalnym wynikiem jest tutaj 5 godzin SoT.
Przeważnie realme GT 6 podłączałem pod multiportową ładowarkę Green Cell, którą mam na biurku od lat i ładuję wszystkie smartfony. Producent deklaruje, że akumulator w tym smartfonie można naładować „pod korek” w mniej niż 30 minut, ale pod warunkiem, że będziemy mieć dedykowaną 120-watową ładowarkę. Tej w standardzie nie ma, więc trzeba ją dokupić za 149 złotych. Owszem, można tu napisać, że względem takiego realme GT 3 jest regres, bo przecież tam było 240 W, ale ej, to była reklamówka, by pochwalić się, że nasz smartfon może najszybciej, a nie bezpieczne podejście do kwestii ładowania. Nawet, gdyby było 65 W to by wystarczyło.
Z wydajności smartfonu, szczególnie w grach, można być zadowolonym tak samo jak z dobrej baterii.
Mam wrażenie, że znowu więcej pary wpuszczono w wydajność niż chociażby aparaty. Snapdragon 8s Gen 3 jest mocny i jak dostrzegłem pod palcami jakoś nie daje o sobie znać. Na realme GT 6 sprawdziłem dwie gry: GTA San Andreas i Diablo Immortal. Obudowa po półgodzinnej rozgrywce w GTA była lekko ciepła, ale chyba bardziej od moich dłoni niż CPU, a bateria spadła z 75 na 70%. Bardziej w kość, choć też nie bez przesady, dało smartfonowi Diablo Immortal, które ostatnio jest moją pierwszorzędną grą, by przetestować smartfon pod kątem wydajności i kultury termicznej. Tutaj tył telefonu był wyraźnie ciepły i po około 15 minutach bateria z 63% spadła do 59%.
Zaznaczę też, że obydwie gry uruchamiałem z włączonym trybem GT i zauważyłem, że tryb GT nie wyłącza się sam po wyjściu z gry.
A jak jest z aparatem?
Jak już wspomniałem, wydajność wygrała nad jakością zdjęć, by te można było określić zdjęciami jak z flagowca. Ale jeśli odczepimy się od tego flagowca i zejdziemy niżej, to już jest się czym chwalić. Mamy tu wręcz klasyczny zestaw aparatów: główny 50 megapikseli, ultraszerokokątny i telefoto. I oczywiście też jeden z przodu, który zazwyczaj pomijam, gdy niczym wyjątkowym mnie nie przekona. Ma 32 megapiksele, więc znowu, kto da więcej, ale powinien umieć więcej. Dalej też mamy klasycznie, gdzie w dzień zdjęcia wychodzą świetne i z dobrą dynamiką, choć widać różnice w kolorach na zdjęciach z różnych aparatów, a w nocy mamy zauważany spadek jakości. Ale, ale.
Widać, że coś tam inżynierowie namodzili, bo realme GT 6 usilnie wymusza po zmierzchu tryb nocny i całkiem dobrze mu to wychodzi. Mamy naprawdę dobrą kolorystykę, zaskakująco dużo szczegółów, a nie sztucznie rozjaśnione i podbite zdjęcie nocne. Spójrzcie na zdjęcie zrobione ze środka samochodu. Od razu widać, że główne skrzypce gra tutaj oprogramowanie, bo sensor Sony LYT-808, który jest w głównym aparacie jest taki sam jak w OnePlusie 12, a ten robi znacznie lepsze zdjęcia. Jak na moje oko, aparaty średnio radzą sobie z fotografią makro i przegrywają w zdjęciach w ruchu.
W aplikacji aparatu możemy zbliżyć dwukrotnie lub czterokrotnie i te dwie opcje mamy wyciągnięte na wierzchu. O ile 4x jest dla mnie w tym modelu niepotrzebnym dodatkiem, tak polubiłem się z ogólną jakością zdjęć na 2x, bo najbardziej pasuje mi ich dynamika. Poniżej macie kilka przykładowych zdjęć i sami oceńcie jak wyszły.
To co z tym realme GT 6?
Muszę przyznać, że realme GT 6 to naprawdę udany smartfon. Nie jest idealny, nawet w swojej kategorii, ale ma sporo cech i funkcji, które go w pewnym stopniu wyróżniają. Bardzo dobra specyfikacja, wysoka wydajność no i te wspaniałe wibracje. Nadal mam mały zgryz w kwestii designu, bo lubię bardziej stonowaną i klasyczną szkołę, dlatego żałuję, że realme nie zdecydowało się na wprowadzenie alternatywnej opcji np. z matowym tyłem. I bez tego lusterka z tyłu. Ale rozumiem, ma przyciągać uwagę i to się udało, bo było kilka osób, które pytały, co to jest za telefon.
Czy warto go kupić? Generalnie tak. Szczególnie teraz, bo w chwili wrzucania tej recenzji w odmęty Internetu jest do zdobycia w chyba najniższej historycznie cenie, czyli 1699 złotych. Fakt, to wersja z 8 GB RAM i 256 GB na dane, ale i tak warto, bo wszystko poza mniejszą pamięcią jest takie samo jak w testowanym przeze mnie modelu. I nawet premiera następcy nie powoduje, że realme GT 6 ma być pomijany. Przypuszczam, że w cenie jednego realme GT 7 Pro będzie można mieć dwie „szóstki”.
No Comments