W końcu nadszedł ten wspaniały dzień! The Thaumaturge od Fool’s Theory w końcu wita się z graczami na PS5 oraz XSX. Wydawcą jest rzecz jasna 11 bit studios, znane z rewelacyjnego Frostpunka czy This War of Mine. I ja wiem, że mogłem zagrać w przygody polskiego taumaturga, Wiktora Szulskiego, już 4-ego marca 2023 na PC. Mimo to, wolałem poczekać na wersję konsolową z prostego względu: PlayStation 5 było, jest i będzie moim głównym sprzętem do grania (do czasu ewentualnej premiery PS6). Mamy 4 grudnia 2024 roku i dzisiaj konsolowcy zagrają w ten mocno wyczekiwany tytuł – a przynajmniej wyczekiwany przeze mnie. W chwili pisania tekstu gra nadal jest niedostępna do zakupu, więc nie mam pojęcia jaka będzie cena cyfrowa. Pudełkowa wynosi 179 złociszy.
The Thaumaturge to Warszawa z początku XX wieku
Akcja gry przenosi nas do 1905 roku, prosto na ulice polskiej stolicy. No właśnie, czy aby na pewno? Początek XX wieku to nadal okres, w którym państwo polskie nie istnieje na mapach z prostego powodu: byliśmy jeszcze wtedy pod zaborami Rosjan, Niemców i Austriaków. Sytuacja zmieniła się w 1918 roku, po zakończeniu pierwszej wojny światowej. Ale to powinniście wiedzieć z lekcji historii, więc nie będę was tym zanudzał. Chociaż osobiście uważam, że historia naszego kraju – mimo, że często bolesna – jest naprawdę ciekawa. Warto podkreślić, że to dzięki naciskom rewolucjonistów w 1905 roku m.in. powrócił język polski do szkół oraz wprowadzono nakaz tolerancji religijnej.
Wracając do kwestii rozbiorów, świetnie opisuje to wymiana zdań głównego bohatera z Rasputinem (tak, z TYM Rasputinem, które przyrodzenie można podziwiać w muzuem – jak ktoś takie rzeczy lubi). Grigorij pyta Wiktora skąd jest a ten odpowiada, że z Warszawy. Raspustin mówi, czyli z Rosji. Szulski poprawia go, że z Polski, na co Rosjanin z przekąsem pyta, z której Polski: rosyjskiej, niemieckiej czy tej części należącej do Austrii. Doskonale to pokazuje, jak wyglądała sytuacja na naszych ziemiach, o czym w sumie już wspomniałem.
W każdym razie, w ramach wersji demo nie odwiedzimy Warszawy. Wielka szkoda, ponieważ mocno na to liczyłem. Sama wersja demonstracyjna jest na jakąś godzinkę i poruszamy się jedynie po gruzińskiej wiosce w górach, gdzie próbujemy ustalić kto lub co jest powodem pojawienia się salutora (najprościej mówiąc – duch przyzwany jakąś silną emocją lub cechą), a kończymy w pociągu jadącym do naszej stolicy.
Eksploracja przebiega wyłącznie w rzucie izometrycznym, który ma swoje plusy i minusy. Największe obawy miałem przed walką w systemie turowym, ale na szczęście zagrałem w siódmą oraz ósmą część Yakuzy, które przekonały mnie do takiego stylu walki. A na pewno czułem się bardziej komfortowo, niż jakbym usiadł do The Thaumaturge bez żadnego doświadczenia w turowych RPGach.
Polska pod zaborczym butem
Jak wspomniałem, w ramach dema nie przyszło mi pozwiedzać Warszawy z 1905 roku. Wielka szkoda, ale dzięki temu zaostrzył się mój apetyt na The Thaumaturge. Osobiście jaram się jak kościoły w Norwegii i nie mogę się doczekać, aż wsiąknę w świat carskiej Warszawy i magii. Tak, dobrze widzicie, MAGII. W końcu gramy tytułowym taumaturgiem, który jest w stanie wyczuć, a także dostrzec nadprzyrodzone istoty zwane salutorami. Mało tego! Może używać ich zdolności w trakcie walki. Same pojedynki wyglądają typowo dla turowych RPGów, a mimo to jest satysfakcja po wygranej! To kto ostrzy sobie zęby, żeby skopać tyłki paru rosyjskim żołnierzom?
W chwili publikacji tego tekstu gra nie jest jeszcze dostępna w PlayStation Store. Jest informacja „Niedostępna do zakupu”, ale zawsze można sprawdzić demo.
No Comments