Spytać, czy Wiedźmin 3 jest grą wybitną, to jak interpelować, czy dzik w lesie defekuje. Wiesiek rządzi i nie zapraszam do dyskusji. Szczególnie, że choć sam tego tytułu nie miałem okazji nigdy do końca przejść, nad czym cholernie ubolewam, to jednak w moim gamingowym otoczeniu mam osobniki co pokończyły tę grę po kilka, a może nawet kilkanaście razy. Zatem spytałem się bezczelnie jednego i drugiego, ba, nawet trzeciego, co jest w stanie mi powiedzieć na temat Wiedźmina. Śpiewali niczym Jaskier po trzech szybkich, ale pozostaje pytanie – czy naprawdę nie da się wykopać więcej informacji? Takich, wiecie, zakulisowych? Okazuje się, że można, a udało się to osiągnąć w książce Wilczym śladem. Ale, jak mawiał Wołoszański, nie uprzedzajmy faktów.
Wilczym śladem, czyli jak powstawał Wiedźmin 3: Dziki Gon
Celowo zacytowałem Wołoszańskiego. Mój osobisty faworyt, ex aequo z profesorem Miodkiem, w ramach przekazywania wiedzy w ciekawy sposób. I wiecie kto się ostatnio wdrapał na podobne wyżyny? Zbigniew Jankowski. Tak, ten od Gamebooka. Nie dość, że prywatnie zacny chłop, wiem, bo miałem okazję słowo czy trzy zamienić przy okazji Pixel Heaven w zeszłym roku, to jeszcze diabelnie zdolny gawędziarz. Popełnił wziął był książkę, o Wiedźminie właśnie. Tak na marginesie dodam, że pisanie fajnych rzeczy to dla niego nie pierwszyzna. W końcu redaktorem naczelnym nikogo za ładne oczy nie robią. A i do Secret Service pisał. I swoje wydawnictwo założył. Żeby nie było, wie co robi.
„Wilczym śladem. Historia powstanie gry Wiedźmin 3: Dziki Gon”, bo o tym tytule właśnie mowa to naprawdę solidna pozycja dla każdego, kto Wieśka przeszedł i na wylot zna, jak i dla tych, co nie widzą różnicy między Leszym a Biesem, a jednak są ciekawi historii o tym, jak do trzeciej części w ogóle doszło.

Ciekawe jest to, że padają tu odpowiedzi na pytania, których w zasadzie nikt jakoś głośno nie zadawał, ale jednocześnie wcale się nie obrazi, jak dostanie obszerną odpowiedź na te właśnie. Autor, dzięki wspomnianemu wcześniej doświadczeniu, napisał książkę, faktycznie dokumentalną, ale popełnił ją w taki sposób, że czyta się ją z wypiekami na twarzy, niczym dobry kryminał. Nie nudzi jak Orzeszkowa, choć opisuje wszystko dość dokładnie. Kolejnych bohaterów dorzuca co kawałek, ale robi to na tyle sprytnie, że nie zgubiłem się, jako czytelnik, nawet raz, a trzeba przyznać, ze postaci przewija się sporo.
Od powstawania scenariusza, kolejnych questów, przez szkice koncepcyjne, modele, design postaci, muzykę, o jakże ważną muzykę. Przelatuje się wręcz przez te 400 kilka stron momentalnie. Czasem, aż żal, że nie da się przeczytać jeszcze raz, bo czasu mało, a książek nie ubywa.
Strukturalnie całość bardzo trzyma się kupy i jak mam się czepiać czegokolwiek, to mam jedno zastrzeżenie. Podobnie jak ten tekst, który tu czytasz – to tylko tekst. W gąszczu pojawiających się postaci, osobiście nie obraziłbym się, jakby raz na jakiś kawałek pojawiło się jakieś zdjęcie, choćby tylko po to, by pokazać jak wygląda facjata człowieka, który montował modele, czy kleił questy w logiczną całość. Dla większości graczy ci, którzy w oparach crunchu i programowania spędzili srogie miesiące i lata, są jedynie nazwiskiem w creditsach, których i tak spora część nie czyta. Po zapoznaniu się z „Wilczym Śladem” aż miałem ochotę wygooglać jak wyglądają twarze ludzi, z którymi, dzięki lekkiemu stylowi autora, udało mi się zżyć. Tym bardziej, że nie jest zawsze ultracukierkowo. Tematycznie, to coś pomiędzy kroniką i reportażem, więc jak się okazało kiedyś, że coś się wywaliło, że nabrzmiał konflikt, czy trzeba było z kimś współpracę zakończyć, to też jest o tym mowa.

Ocieka to wszystko diabelnie zaraźliwą pasją, a patrząc na efekt końcowy, tej, podobnie jak talentu „Redom” nie brakuje. Rzecz jasna, nie jest to tylko prosta, bezmyślna relacja co i jak się odbyło. Jak się mocniej nad całością zastanowić, to można, niczym polonistka w liceum, stwierdzić, że autor jednak miał na myśli trochę więcej, niż się powierzchownie wydaje. To nie tylko prosta historia, a wręcz studium nad tym, jak prowadzić tak wielki projekt, jakim niewątpliwie był Wiedźmin Trzeci. To nie garażowa posiadówa kilku kumpli, tylko wypracowana w pocie czoła, bezbłędnie nasmarowana maszyna, która ma za zadanie wydać arcydzieło. Tak, nie bójmy się słów. Gra, historię powstawania której tu poznajemy jest, w mojej i nie tylko mojej opinii, jednym z najistotniejszych tytułów jakie rynek gier widział kiedykolwiek. Bestest Ever jak mawiają pożeracze hamburgerów zza oceanu i choćby po liczbie sprzedanych egzemplarzy i tytułów Gry Roku można tak spokojnie powiedzieć.

W momencie pisania tego tekstu Steamcharts pokazywał ponad 20 tysięcy ludzi biegających radośnie po okolicach Novigradu. Skutecznie sobie Redzi na to zapracowali. No i wiele wskazuje na to, że autorzy Wieśka to całkiem fajna ekipa. W ramach ciekawostki, jak będziecie po lekturze „Wilczego Śladu” instalować grę przez takiego Steama na przykład, to przeczytajcie umowę użytkownika. Jeszcze nie spotkałem dostatecznego Marudy, żeby go pierwszy akapit nie rozśmieszył.
Jak już stwierdziłem wyżej – naprawdę nie ma się czego czepiać
Całość powstała na kanwie wywiadów i rozmów z twórcami. Od „najniższych” klepaczy kodu, po reżyserów. Aż szkoda, że nie ma w książce ani jednego zdjęcia. Nie wierzę, że grzebiąc w „zakulisach” nie udało się zdobyć choć kilku fotek, choćby nawet rzeczy, które mogły być, ale nie miały szczęścia trafić do ostatecznej wersji gry. Nie czepiam się bardzo, bo wydawnictwo Gamebook, jeśli o wydanie książek chodzi, to robi robotę, ale jakoś tak brakuje.

Czy ta książka to pozycja obowiązkowa? W sumie nie. Jednakowoż, jak w przypadku porządnych butów do biegania, w sumie można boso, ale jakoś tak w butach wygodniej. Dzięki lekturze udało mi się obudzić w sobie dawno niewidzianą pasję. Może tym razem wreszcie skończę Wiedźmina 3, a nie utknę na Skellige, jak w przypadku ostatnich 15 podejść.
Książkę znajdziecie na oficjalnej stronie Wilczym śladem w regularnej cenie 69,99 złotych. Tam też możecie pobrać fragment książki i sprawdzić jak się czyta.
Książkę przedpremierowo dostarczyło nam wydawnictwo Gamebook. Nikt w najmniejszym stopniu nie miał wpływu na treść tego tekstu i naszą opinię.
No Comments