Mówi się od dawna, że pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz. W przypadku elektroniki użytkowej też ma to dla mnie znaczenie, a już szczególnie w chwili, gdy przychodzi na testy coś z firmy, której sprzętu jeszcze nigdy nie miałem. Do dziś potrafię się pomylić, czy chodzi o Marvo czy może jednak Mavro. I tak po kilku tygodniach klikania w ewidentnie mechaniczną klawiaturę mogę wam napisać coś więcej o Marvo Meqa 80W. Albo Marvo KG958W, bo pod takim oznaczeniem też można ją spotkać.
Wspomniałem wyżej o pierwszym wrażeniu, ale muszę wam od razu napisać, że ta klawiatura ma w sobie takie coś, że od razu się podoba. Kolorystyka naprawdę została tutaj ciekawie dobrana, ale generalnie zestawienie czerni i szarości z żółtym kolorem do siebie pasuje. I zaraz napiszecie, że ej od razu tam wychodzi ci z tego Bumblebee, bo jest trochę żółtego. No właśnie nie tylko o kolor tu chodzi (choć w przypadku realme GT, którego testowałem w 2021 roku głównie o to chodziło). Marvo Meqa 80W to klawiatura TKL (czyli Tenkeyless), więc jest mniejsza, bo pozbawiona bloku numerycznego, standardowego dla pełnowymiarowych klawiatur. Jak pamiętacie, najbardziej sympatyczny z autobotów też jest mniejszy od swoich kolegów. No i ostatnie, jak się ją trochę ściśnie, wygnie i jeszcze jakoś przy okazji przejedzie losowo po klawiszach, to może wydać dźwięk podobny do tego jaki wydają autoboty podczas zamiany. A no i jeszcze nazwa, Marvo Meqa 80W jak nic pasuje do jakiegoś Transformera, prawda?

A jak z wykonaniem? Tu jest stosunkowo dobrze. Nie jest to najlepiej wykonana klawiatura jaką miałem pod swoimi palcami, ale daleko jest też jej do takiej, której w ogóle nie chciałbym dotykać. Cała jest plastikowa, czuć, że ten materiał jest taki jakby plastyczny w rękach, ale uwierzcie mi, wyginałem, próbowałem i pociłem się przy niej jak pudzian i nic. Trochę tylko zatrzeszczała, ale nic nie strzeliło i nie została w pozycji falistej, więc można uznać test wytrzymałościowy za zaliczony. Tym bardziej, że przez 99% czasu i tak będzie leżeć na biurku i takich wygibasów raczej nie będziemy robić. Ważne, że nic się nie ugina i nic nie trzeszczy, gdy z niej korzystamy, nawet mocniej niż przewidział producent.
Ta klawiatura to Bumblebee wśród klawiatur gamingowych i nie chodzi tylko o jej kolor.
Moja waga kuchenna pokazała dokładnie 749 gramów, więc nie jest to klawiatura, którą strąci przebiegający kot przez biurko. Ma też solidne gumowe podkładki, więc trzyma się swojego miejsca jak emerytka przed świtem w kolejce do proktologa. Klawiatura daje super pozytywne wrażenie, choć ze względu na kolorystykę, odczuwamy to ciut bardziej, gdy patrzymy na nią leżącą na biurku niż, gdy z niej korzystamy.



Marvo Meqa 80W jest już fabrycznie lekko nachylona, co jest niezwykle fajne, bo raz, że nie lubię klawiatur leżących na płasko (nazwijmy to, równolegle do powierzchni biurka), a dwa, zawsze brakuje mi tej pozycji „zero”, czyli takiego minimalnego pochylenia zanim skorzystamy z nóżek (tak, wiem jak to zabrzmiało, ale to nie ten film). Tutaj mamy tzw. nóżki podwójne (przed chwilą to sam wymyśliłem), więc nachylenie klawiatury możemy ustawić na dwóch poziomach. Bardziej i jeszcze bardziej czy jakoś tak.
Czy Marvo Meqa 80W to prawdziwa TKL?
Wróćmy jeszcze do tego TKL. Producent na swojej stronie napisał, że jest to klawiatura 76% TKL. Przyznam, że pierwszy raz spotkałem się z takim określeniem i albo ze mną coś jest nie tak, bo za bardzo wchodzę w szczegóły albo ktoś z Marvo nie umie w procenty. Klawiatura nie ma tak zwanego numpada (prawej części z klawiszami numerycznymi), więc rzeczywiście jest TKL. Nie ma jednak też klasycznego układu znanego z TKL z bardziej wydzielonymi strzałkami i dziewięcioma klawiszami nad nimi (tak jak w sztandarowym przykładzie jakim jest Logitech G915 TKL), ale z drugiej strony, klawisze po prawej stronie nie są aż tak ściśnięte jak w typowych klawiaturach 75%. Trochę zamieszałem, ale zatrzymajmy się na tym, że Marvo Meqa 80W to coś pomiędzy klasyczną 75-tką, a klawiaturą TKL, czyli by się zgadzało i jednak w te procenty trochę potrafią.

Marvo Meqa 80W ma 80 klawiszy i oparta jest na autorskich przełącznikach Strawberry Jam, które podobno mają wytrzymać do 50 milionów kliknięć. Tyle czasu nie mamy, ale mogę co nieco napisać o tym, jakie odczucia towarzyszyły mi, gdy tak sobie w te klawisze pukałem palcami. Spędziłem z tą klawiaturą kilka tygodni i korzystałem z niej codziennie, zarówno do pisania (częściej) jak i do grania (na pewno intensywniej). Sprawdziła się wybornie i może głupio wyjdzie, gdy napisze to wieloletni użytkownik klawiatury MX Keys, ale takie klawiatury jak testowana tutaj Marvo sprawiają, że chcę jej więcej. Nie tylko więcej pisać, ale ogólnie stukać w te klawisze.
[zdjęcie przełączników]
Przełączniki są liniowe i fabrycznie posmarowane, więc działają tak płynnie i gładko jak byśmy tego oczekiwali. Zawsze dają taką samą odpowiedź i dźwięk kliknięcia, a spacja, gdziekolwiek w nią uderzymy, działa tak samo i nie przechyla się na boki. Pisanie na niej jest bardzo satysfakcjonujące i wciągające (Adam też to może potwierdzić). W grach z kolei charakteryzują się szybkością i precyzyjnym działaniem. Nie są też tak siermiężne, twarde i głośne jak inne znane przełączniki. Sprawdziłem to głównie w grach strzelanych jak RoboCop: Rogue City i Call of Duty: Black Ops 6., ale odpaliłem też demo Heroes of Might and Magic: Olden Era. Grało się miodnie i tego też poniekąd się spodziewałem.
Klawiatura ma liniowe przełączniki Strawberry Jam, które są fabrycznie posmarowane, więc działają tak płynnie i gładko jak byśmy tego oczekiwali.
Przydane jest to, że w aplikacji możemy określić czas reakcji klawiszy i to aż w pięciu poziomach. Czas ten oczywiście zależy od sposobu podłączenia i najszybszy będzie po kablu. I właśnie w przypadku połączenia przewodowego może to być od 2-3 ms do 18 ms. Innymi słowy, jeśli ustawimy 1 level to dosłownie muśnięcie klawisza wywoła reakcję, a jeżeli będzie to 5 level, to klawisz będzie reagował później/niżej, gdy bardziej go „wdusimy”.

Trzy tryby i przełącznik, który mógłby być… pokrętłem
W prawym górnym rogu klawiatury można dostrzec poziomy, walcowaty przełącznik, którym przełączamy tryby pracy klawiatury. A w zasadzie sposób połączenia klawiatury z komputerem. Może to być przez Bluetooth, radiowo z wykorzystaniem odbiornika (którego można chować w klawiaturze, co jest super!) lub przewodowo na USB. I o ile trzy tryby pracy to już pewnego rodzaju standard, tak przełącznik w takiej formie i do takiej funkcji nie jest trafnym rozwiązaniem. Mógłby to być po prostu zwykły przycisk albo mniejszy, jakiś normalniejszy przełącznik, a w tym miejscu widziałbym bardziej pokrętło np. do głośności (coś takiego jak w testowanej kiedyś klawiaturze Glorious GMMK 3 HE) A jeszcze lepiej jakby to pokrętło było programowalne z poziomu aplikacji (o której będzie, ale nieco niżej, spokojnie).

Nie zauważyłem większych problemów z połączeniem, a używałem tej klawiatury głównie połączonej przez BT. Łączy się błyskawicznie z komputerem i co kluczowe, Marvo Meqa 80W możemy sparować z czterema urządzeniami: trzema po „blutaczu” i jednym, do którego wepniemy nano-odbiornik. Możemy też super szybko się między nimi przełączać – wybieramy klawisz z cyframi 1-4 z wciśniętym Fn. Wówczas wybrany kanał/klawisz podświetla się na biało, nawet jeśli mamy ustawione bądź wyłączone podświetlenie całej klawiatury.
Ale trafiły się też niewyjaśnione do tej pory „głupotki”. Tak jak na przykład ta, gdy klawiatura po naładowaniu nie reagowała kompletnie na nic, na żadnym trybie. Dopiero, gdy podłączyłem ją przez USB do komputera to ożyła. Przełączyłem potem na bluetooth, załapało i zaczęła działać normalnie.

I jeszcze jedno. Klawiatura po chwili się „wygasza” i jest to coś w rodzaju trybu oszczędzania energii. I żeby ją wybudzić trzeba nacisnąć jakiś klawisz. Otóż nie jakiś, bo z takim Delete, Esc czy żadnym klawiszem F nie działa. Przykład: przeglądasz pocztę i chcesz usunąć jakąś wiadomość, klikasz Delete i nic się nie dzieje. Ale jak np. najpierw pacniesz w spację (klawiatura się wybudzi i włączy się podświetlenie) i potem Delete to zadziała. Jest to mała „pzeszkadzajka”, ale na szczęście można sobie z tym szybko poradzić. Domyślnie auto-usypianie jest ustawione na 1 minutę. Można to wydłużyć do 5 lub maksymalnie 30 minut lub wyłączyć (podejrzewam, że kosztem baterii).
Klawiatura jest podświetlana i to pełnym RGB
Ponownie mógłbym pojechać oklepanym już powiedzeniem, że nie ma klawiatury gamingowej bez RGB. I cóż, w przypadku Marvo Meqa 80W nie jest inaczej. Klawiatura ma podświetlane wszystkie klawisze i dodatkowo ma też pionowy ledowy pasek po prawej stronie, w szczelinie między Backspace, a Insert. Tak samo jak wszystkie klawisze, pasek ma kilka efektów podświetlenia, ale gdyby ktoś się zastanawiał, czy można go wyłączyć, to od razu odpowiadam – Tak, można. Można z tej klawiatury zrobić „nie-gamingową-bardziej-biurową” klawiaturę, czyli pozbyć się całkiem wszystkich świecidełek.

Jeśli jednak zostaniemy przy „choince”, to trochę nam zejdzie zanim przejrzymy wszystkie opcje podświetlenia. Efektów jest naprawdę sporo, szybkich, wolnych, pulsacyjnych, zanikających czy takich, gdzie podświetlają się tylko wybrane klawisze. Mamy pre-definiowane ustawienia, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by stworzyć swój profil podświetlenia i podświetlić konkretne klawisze na kolory jakie sobie wybierzemy. Z pewnością każdy wybierze coś pod siebie, pod swój pokój czy podświetlenie innych sprzętów. Mało tego. Klawiatura może podświetlać się też w rytmie odtwarzanej muzyki. Leci coś sobie na Spotify, a klawisze wyglądają jak paski equalizera w jakiejś starej wieży. Tutaj też mamy kilka efektów, łącznie z amplitudą i jasnością podświetlenia. Przyznam, że z taką funkcją w klawiaturach spotkałem się pierwszy raz.



Aplikacja wygląda tak jakby zatrzymała się gdzieś w połowie życia Windowsa XP.
Jak już wspomniałem kilka razy o aplikacji to idźmy w to i miejmy to już za sobą. Oficjalna aplikacja jest, ale jak to bywa przy tańszym gamingowym orężu, wygląda jakby robił ją średnio rozgarnięty praktykant na zaliczenie przedmiotu w technikum. Chodzi mi przede wszystkim o wizualną stronę, bo czuć jakby aplikacja zatrzymała się gdzieś w połowie życia Windowsa XP. I nie zrozumcie mnie źle, po prostu daleko jej do takiego G Huba od Logitecha, który pod względem UX jest o lata świetlne przed tym co widzicie na zrzutach ekranu. To jest trochę tak jak z nakładkami interfejsu w Androidzie. Klawiaturze Marvo jest bliżej do takiego vivo niż Pixela. Ale nie można jej wiele zarzucić od strony technicznej. Jest wręcz przeładowana funkcjami i wszystko działa jak powinno. Łącznie z aktualizacją firmware’u klawiatury.

Trzeba tylko pamiętać o tym, że oprogramowanie wykryje klawiaturę tylko jeśli podłączymy ją do komputera po kablu. Aplikacja może być obsługiwana tylko w dwóch językach (chińskim i angielskim) i można znaleźć w niej kilka niedociągnięć. Tak jak np. to, że mamy klawiaturę 75-tkę, a w aplikacji jak byk mamy wizualizację z blokiem numerycznym. Widać to na screenshocie powyżej.
Marvo Meqa 80W to coś zaskakującego
To zaskakująco dobra klawiatura, bo na początku testów spodziewałem się, że będzie po prostu gorzej. A tu dostajemy wystarczająco dobrze zrobioną i ciekawie zaprojektowaną klawiaturę, którą można podłączyć do kilku urządzeń na raz i której z wielką satysfakcją używa się w grach, ale też w trakcie pracy typowo biurowej (o ile mamy jednoosobowe biuro, bo w końcu to mechanik). Owszem, nie do końca mi pasuje, bo inaczej zrobiłbym to pokrętło, a aplikacja trochę odpycha swoją przestarzałą szatą graficzną, ale sumarycznie, wszystko działa jak należy i to jest najważniejsze.
Za Marvo Meqa 80W trzeba zapłacić 249 złotych i jest to absolutnie cena adekwatna do tego co dostajemy. Jest to też cena na podobnych poziomie do innych podobnych klawiatur od chociażby Endorfy, Genesis czy Redragon, więc jeśli tylko trafi się jakaś promocja, będzie to kolejny powód, by zainteresować się właśnie klawiaturą Marvo. Mnie na pewno by zainteresowała i teraz tak sobie pomyślałem, że chciałbym zobaczyć ją kiedyś w pełnym rozmiarze, czyli z blokiem klawiszy numerycznych.
Mocne strony
- Ciekawy wygląd i kolorystyka
- Świetne przełączniki Strawberry Jam
- Rozbudowana sekcja podświetlenia
- Trzy tryby łączności
- Dobrze wyceniona
- Przewód USB-C w oplocie w zestawie
- Adapter USB chowany w klawiaturze
Słabe strony
- Aplikacja rodem z 2008 roku
- Przerośnięte pokrętło, które mogło być przyciskiem
- Aplikacja tylko w dwóch językach (brak polskiego)
No Comments