Od premiery Huawei nova 9 minęło już ponad trzy tygodnie, a ja jestem jednym z tych szczęśliwców, którzy mogli testować ten smartfon od chwili, gdy tylko się pojawił. I to wcale nie przypadkowo, bo taka większa garstka dziennikarzy mogła się wreszcie spotkać „na żywo” i zobaczyć co Huawei ma nowego do zaoferowania w smartfonowym świecie. Jakoś po tygodniu miałem wrzucać pierwsze wrażenia, ale pomyślałem, że lepiej „dotestować” ten smartfon tak, by od razu wrzucić coś obszerniejszego. Coś co teraz czytacie. Będzie tu o nie-flagowym flagowcu Huawei, ale też o tym jak obecnie działają Mapy Petal czy co porobiło się w AppGallery.
Huawei nova 9 zaliczył europejską premierę 21 października, ale jakiś miesiąc wcześniej pojawił się w Chinach. I szczerze powiedziawszy, po chińskiej premierze nie za bardzo byłem zainteresowany tym smartfonem. Wiadomo, że wszyscy z niecierpliwością czekali na Huawei P50, a tu pyk, mamy średniopółkową novę. Tym bardziej, że od ostatniej grubej premiery, czyli Huawei Mate 40 Pro już sporo czasu minęło. Huawei w trakcie konferencji kilkukrotnie próbował nas przekonać, że jest to „flagship device”. No nie, ja bym nazwał to inaczej. Nova 9 to taki lepszy średniak, który niejednego może zmylić. Nie kosztuje tyle co flagowiec, nie ma takiego aparatu jak flagowiec i mimo wszystko nie czuć, że to flagowiec. Ale można stwierdzić, że wygląda jak flagowiec i mam nadzieję, że jest w pewnym sensie rozgrzewką przed premierą P50.
Twój stary (smartfon) będzie zazdrosny?
Co tu dużo mówić – Huawei nova 9 to piękny smartfon. Jak się go widzi z daleka, jak się podświetli ekran, spojrzy na niego z profilu czy trzyma przy uchu, to zwraca na siebie uwagę. Wygląda lepiej niż wskazywałaby na to kategoria w jakiej się znajduje. Nie można mu odmówić elegancji, ale też praktyczności. Obudowa z tyłu jest matowa, ma delikatną fakturę i ładnie łączy się z ramką. Nawet ekran jest w znacznie mniejszym stopniu zakrzywiony niż ten w Mate 40 Pro. To sprawia, że smartfon może się podobać, ale też to, że świetnie leży w dłoni. Jest dobrze wyważony, nie ma żadnych kanciastych elementów, a grubość obudowy to tylko 7,8 mm. Tylko, bo wspomniany Mate jest o ponad milimetr „pulchniejszy”. Trzeba też zaznaczyć, że Huawei nie kombinował z przyciskami, które pracują idealnie i są na odpowiedniej wysokości. Musiałem o tym wspomnieć, bo testowałem już w tym roku smartfony, które ewidentnie miały z tym problem.
Z novą 9 jest tak, że czar „flagowości” nieco pryska, gdy weźmie się go do dłoni. Owszem, jest dokładnie zrobiony i wykonany z dbałością o szczegóły, ale zdaje się być trochę plastikowy. Nie zrozumcie mnie źle, w dłoni leży świetnie i dobrze się go obsługuje, ale mimo wszystko czuć gdzieniegdzie oszczędności. Ramka na bank jest z tworzywa sztucznego i nawet nie udaje metalu. Dałbym sobie też urwać co nieco, że z tyłu też mamy plastik, choć spotkałem się z informacjami, że to matowe szkło.
Jedynym połyskującym elementem z tyłu jest nowe logo serii nova. I właśnie z nim mam niemały kłopot. Albo miałem, bo już do tego przywykłem. Chodzi o to, że trzymając telefon w dłoni, palce czasami stykają się z tym logo, przez co ma wrażenie jakby telefon w tamtym miejscu był tłusty, czymś ubrudzony. Jakby było w tym miejscu coś co trzeba przetrzeć i przyznam, że kilka razy na początku testów się na to złapałem.
Przeszkadza mi też mocno wyspa z aparatami, bo jest po prostu ogromna. Może nie aż tak jak było na przeciekach z Huawei P50, ale jednak daje o sobie znać. Jest charakterystyczna, a suwmiarka powiedziała mi, że wystaje na jakieś dwa milimetry. Sporo. Co prawda smartfon o dziwo leży prosto na „pleckach”, ale wystarczy dotknąć lewego górnego rogu, by się bujnął.
Marian, tu jest jakby flagowo
Huawei nova 9 nie można odmówić wydajności czy generalnie, upakowania dobrymi podzespołami i funkcjami. Tu za wydajność odpowiada procesor Snapdragon 778G, 8 GB RAM i pamięć UFS. Doszukałem się informacji, że jest to wersja 2.1 i choć mamy już wyższy numerek, to wyniki z benchmarku pokazują, że ten smartfon nie ma się co wstydzić. Ponad 1000 MB/s przy sekwencyjnym odczycie i około 740 MB/s przy zapisie danych. Ale nawet nie patrząc na tego typu testy, czuć podczas korzystania z tego urządzenia, że należy raczej do tych szybszych.
Działa błyskawicznie, migiem instaluje i uruchamia aplikacje i nie miałem ani jednej sytuacji, by nova 9 dostała zadyszki.
Z pewnością wpływ na poczucie wyższej płynności i responsywności ma 120-hercowy wyświetlacz OLED. Wyświetlacz prezentuje się przepięknie, ma wysoką maksymalną jakość, odpowiednio niską na drugim końcu skali, a do tego mam wrażenie, że reaguje na dotyk szybciej niż przykładam do niego palec. Możemy określić czy najwyższa częstotliwość ma być wbita na sztywno czy oprogramowanie ma decydować o tym jak ma działać odświeżanie. Ja przez cały czas miałem ustawioną opcję dynamiczną i interfejs był płynniejszy niż dobrze zmrożona wódka na weselu.
Czytnik palucha działał za każdym razem, ale mógłby być „wtopiony” w ekranie trochę wyżej niż jest. Mamy ochronę wzroku i wszystkie inne duperele dotyczące ekranu, ale zaskoczył mnie tryb e-książki. Tym, że w ogóle jest zmieniając kolory na czarno-białe, ale nic nie robiąc z jasnością. Raczej ciekawostka, ale warte odnotowania.
Znalazłem dwie rzeczy, które w ekranie mi przeszkadzają.
Pierwsza z nich to wyjątkowo duża dziura na przedni aparat. Dobrze, że jest na środku, ale wycięcie powinno być znacznie mniejsze, dyskretniejsze. To ma niemal pół centymetra. Druga rzecz to fabryczna folia ochronna, która okazała się wyjątkowo wredna, by ostatecznie się odkleić przy którymś z kolei wkładaniu smartfonu do kieszeni. Wytrwała raptem tydzień (albo to ja z nią). Była jakaś taka „kleista” przez co ciężko było ją czymkolwiek wyczyścić, bo każda ściereczka się na niej zatrzymywała. Jak dla mnie to warto ją odkleić i nałożyć coś lepszego.
Co słychać w AppGallery i HMS?
Jeśli smartfon Huawei to brak Google’a, a jeśli brak Google’a, to mamy Androida z Harmony OS albo EMUI i usługami Huawei Mobile Services. Raczej już nikt nie powinien być tym faktem zaskoczony, a raczej zaintrygowany. Ja jestem, bo zastanawiałem się co się tam pozmieniało na przestrzeni kilkunastu miesięcy. Ale trochę też zdębiałem, bo w ustawieniach zamiast HarmonyOS było najnowsze EMUI, czyli w wersji 12 (dokładniej 12.0.1). Fakt, wygląda jak HarmonyOS, ale mimo wszystko, lekka konsternacja nastąpiła. Tym bardziej, że na wspomnianym już wyżej Mate 40 Pro nadal jest EMUI 11. Ale ostatecznie, jest to coś najświeższego co można aktualnie mieć w smartfonach Huawei. I działa, zadziwiająco dobrze.
Cały system wygląda o niebo lepiej niż kiedyś i między jedenastką, a dwunastką można zauważyć sporo zmian. Nawet mógłbym napisać, że całość mi pasuje, bo jest w miarę czysto, prosto, bez fajerwerków. Wszystko jest poukładane i ma swoje miejsce, nie ma problemów z tym, by coś znaleźć. Są ładne i szybkie animacje, a szczególnie podpasowała mi ta z bąbelkami, która jest przy podświetlaniu i przygaszaniu ekranu. Bardzo przyjemnie to wygląda. Mam wrażenie, że nakładka jak i w sumie cały system „dojrzał” i nie jest już taki słodko-pierdzący jak kiedyś.
Ale, ale. Nie mogę się przestawić na coś w rodzaju dwufunkcyjnej belki systemowej.
Jeżeli ściągniemy ją z lewej strony to dostajemy się do powiadomień. Jeśli z prawej, mamy nowy panel sterowania z przełącznikami i wydzielonymi sekcjami dla odtwarzacza, Wi-Fi i Bluetooth. Ok, w sumie jest przejrzyściej, bo jest to od siebie sensownie rozdzielone, ale często zdarzało się tak, że zamiast dostać się do przycisków, to ściągałem pustą belkę, bez powiadomień. Irytuje to tym bardziej, że akurat tę część łapie przynajmniej na 2/3 szerokości ekranu.
Coś jeszcze? Owszem, znalazło się, ale też jakoś też mocno się nie chowało. Jest to związane już bezpośrednio z AppGallery. Ten kto wymyślił kilkusekundowe reklamy przy każdorazowym włączaniu sklepu z apkami powinien sam gadać z Amerykanami na temat sankcji. Albo stworzył kilka folderów z podpowiedziami, co akurat można ściągnąć. Poważnie, ja rozumiem, że Huawei jak najbardziej chce promować swój sklep i to co tam jest, ale dajcie użytkownikowi zdecydować co chce pobrać i wyszukać.
Poza tą drobną nachalnością, widać, że w AppGallery sporo zmieniło się na lepsze.
Które aplikacje działają, jak działają, a które nie?
Zauważyłem i sprawdziłem, że jest coraz więcej aplikacji, szczególnie tych najczęściej używanych, choć nadal można trafić na mnóstwo gadających kotków i innych pierdółek. Jestem pewien, że przy konfiguracji novy 9 udało mi się szybciej znaleźć i pobrać te aplikacje, które potrzebuję niż ja kto miało miejsce przy innych Huaweiach bez GMS. A jeśli nawet czegoś nie było w AppGallery to z pomocą przychodziła wyszukiwarka Petal, która w wielu przypadkach od razu wyświetlała odnośnik do pliku apk z jakiejś strony. A jeżeli i to nie pomogło, to niektóre aplikacje można było zainstalować ręcznie, samemu wyszukując instalator apk w sieci. Ale żeby nie było, że tylko słodzę, było kilka przypadków, które nie działały, nie dały się zainstalować albo nie zostały „przerobione” na HMS. To znaczy, wyświetlały komunikat o braku usług Google potrzebnych do działania. Jak to było w moim przypadku?
- Twitter – pobrane przez AppGallery z apk, przy pierwszym uruchomieniu była informacja, że aplikacja nie będzie działać bez usług Google, ale działa normalnie. Tylko w języku angielskim.
- Opera – była w AppGallery
- x-kom, Allegro, Amazon, Pepper Ceneo – było w AppGallery
- InPost, Yanosik, Yeelight, TikTok, TDSEE – było w AppGallery
- IKO (aplikacja banku PKO) – była w AppGallery
- Messenger, OneDrive, Revolut – nie znalazłem w AppGallery, ale w wyszukiwarce Petal było, zainstalowane z apk
- Facebook – pobrane przez AppGallery z apk
- OLX – nie było w AppGallery i wyszukiwarce Petal, trzeba było zainstalować z apk
- Xiaomi Home – podobnie jak wyżej, nie było w AppGallery i w Petal, ale znalazłem na apkpure i działało z apk.
- Tłumacz Google – pobrane przez AppGallery z apk, działa
- Google Keep – tylko w wersji przeglądarkowej, aplikacja nie działa
Kilka słów o aparacie na koniec
Huawei nova 9 ma z tyłu aż cztery aparaty. Główny 50-megapikselowy, 8 megapikseli z szerokim kątem i dwa dwumegapikselowe, gdzie jeden jest odpowiedzialny za głębie, a drugi za makro. Z przodu wsadzono 32 megapiksele z nieco szerszym kątem. Huawei twierdzi, że nova to smartfon fotograficzny i jeśli chodzi o liczbę aparatów to rzeczywiście można się z nim zgodzić. Główny obiektyw ma światło f/1.9, nagrywa w 4K przy 30 klatkach, ale nie ma OIS (jest tylko EIS), co nie powinno mieć miejsca.
Sami zerknijcie na poniższą próbkę możliwości i oceńcie. Jak dla mnie aparat radzi sobie nieźle, ale jak na półkę cenową między 1500, a 2000 złotych. Nie więcej, bo tu powinno być lepiej. Szczególnie w niekorzystnych warunkach albo w pomieszczeniach przy sztucznym świetle. Zdjęcia w dzień są w porządku, ale i tak brakuje im nasycenia i szczegółowości.
Tutaj przykład możliwości przybliżania:
A tu zdjęcia w pionie:
Huawei nova 9 pod wieloma względami bardzo dowozi, ale też pod kilkoma nie, więc nazywanie go flagowcem jest mocno przesadzone.
Działa rewelacyjnie szybko, wygląda jakby był flagowcem, ma świetny 120-hercowy wyświetlacz, przyjemny interfejs, a do tego wydajną baterię. Nie pisałem tego wyżej, ale 4300 mAh bez problemu wystarczy na prawie dwa dni pracy, a przy intensywniejszym używaniu raczej nie rozładujecie go w ciągu dnia. A nawet jeśli to w zestawie jest naprawdę szybka ładowarka, która ma 66 W i naładuje akumulator w niespełna godzinę. W moim przypadku od 5% do 88% napełniło się w 38 minut. O ładowaniu indukcyjnym czy zwrotnym można pomarzyć.
Nowy smartfon Huawei’a byłby lepszy, gdyby jego cena nie miała dwójki z przodu. Takie 1999 złotych byłoby bardziej rozsądne, choć znam osoby, które stwierdziły, że powinno być jeszcze mniej. Smartfon daje sporo dobrego, a przede wszystkim działa tak jak smartfon z 2021 roku powinien działać. I wcale nie chodzi mi o usługi Google, a po prostu komfort korzystania. Tych nie ma i wiem, że dla wielu osób jest to nie do przeskoczenia, ale widzę, że usługi Huawei’a cały czas się rozwijają i zyskują. Powoli łatają się dziury z apkami, ale do pełni szczęścia, pod względem dostępności softu, jeszcze brakuje. Mnie najbardziej brakuje map z prawdziwego zdarzenia, bo te choć są i stają się lepsze, to mają jeszcze błędy. Przykładowo, chciałem wyznaczyć trasę z Radomia do Kozienic na ulicę Hamernicką i owszem, wyznaczyło, ale do… Warszawy.
Mam nadzieję, że to tylko rozgrzewka przed flagowcem i po pokazaniu Huawei P50 zostaniemy wyrwani z butów. Przede wszystkim aparatem, który już od czasów Huawei P9 był i jest świetny.
Mocne strony
- Dobre wykonanie i design
- Świetny ekran OLED i 120 Hz
- Wysoka wydajność i kultura pracy
- Wydajna bateria
- Ładne, fajne i funkcjonalne EMUI
- AppGallery, które się stale rozwija
- Szybki i bezbłędny czytnik w ekranie
- Naprawdę szybkie ładowanie (66 W)
Słabe strony
- Nie czuć „flagowości”
- Aparat w gorszym oświetleniu nie radzi sobie najlepiej
- Cena mogłaby być niższa
- Brak 5G
- Brak optycznej stabilizacji obrazu
- Brak głośników stereo
No Comments