Już od kilku lat używam bezprzewodowego zestawu myszy i klawiatury przy swojej stacjonarce. Nie wrócę do kabli choćby miała to być trzy razy droższa i znacznie lepsza alternatywa. Od dawien dawna pracuję z Logitech MX Master 3 i Logitech MX Keys. Dla mnie to aktualnie najlepsze połączenie myszy i klawiatury dla każdego komputera. W tym tekście napiszę wam dlaczego tak jest, mimo tego, że obydwa urządzenia miały swoją premierę w 2019 roku. I napiszę to stukając w klawisze właśnie wspomnianej klawiatury.
Kiedyś testowałem klawiaturę Logitech Craft i dobrze zapadła mi głowie, choć do idealnych nie należała. Genialnie wykonana z charakterystycznym pokrętłem, ale przesadnie wyceniona. MX Keys to poniekąd jej następca i choć straciła „koronę” to jest dużo bardziej przemyślana. Razem z klawiaturą Craft (a potem tą z zestawu Dell KM717) miałem pod ręką pierwszego MX Mastera, którego do dzisiaj używam z komputerem służbowym. Takie doświadczenie też się przyda, bo mimo tego, że obydwa MX Mastery na pierwszy rzut oka wyglądają podobnie, a między nimi jest jeszcze odświeżony model, to jest kilka istotnych zmian. W moich przypadku do testów trafił gryzoń w szarej kolorystyce.
Logitech MX Master 3, czyli co?
Przy pierwszym MX Masterze napisałem, że jest to „mysz wszystkich myszek”. Wiecie, taka mysz, która jest o klasę wyżej nawet od tych, które już są uznawane za te z najwyższej półki. Szczerze powiedziawszy to na początku nie byłem do niej przekonany. Może głównie przez jej kształt. Ale po długich miesiącach pod ręką, to właśnie kształt okazał się niezastąpiony. I trochę śmieszne jest to, że podobnie, przez pierwsze kilka dni, miałem też tak z MX Master 3. Ponownie, wszystko przez kształt.
Ogólne założenia konstrukcyjne są zbliżone do poprzedników, ale dopiero w tej najnowszej odsłonie są zmiany, które od razu można dostrzec. Logitech przeprowadził bardzo mocy i zauważalny face lifting. Mam wrażenie, że Master 2S było czymś co miało dać więcej czasu na prace przy Masterze 3. Wymiary ze specyfikacji mogą sugerować coś innego, ale w moim odczuciu MX Master 3 wydaje się być wyższa. Tak było, gdy pierwszy raz położyłem na niej dłoń. To wszystko przez zmiany w okolicy bocznej rolki i przycisków. Mysz w tym miejscu jest jakby bardziej „szpiczasta”. Linia biegnąca wokół rolki została poprowadzona tak jak linia palców, gdy trzymamy dłoń na obudowie.
Jakość wykonania jest wzorowa, ale codziennie używanie zrobiło swoje.
To (jeszcze) topowa mysz Logitecha w ofercie, więc i topowej jakości trzeba się spodziewać. I tak też jest, bo do wykonania nie mam żadnych zastrzeżeń. Jest doskonale spasowania, nic w niej nie trzeszczy i nie ma mowy i jakichkolwiek niedoskonałościach. Przyciski działają tak jak na początku, nic nie lata na boki, a precyzja jest nie do podrobienia.
Mysz jednak „oberwała” w kilku newralgicznych miejscach, ale nie tak by to mi jakoś przeszkadzało. Raczej się z tym liczyłem. Na ślizgaczach widać sporo zarysowań, ale przede wszystkim dlatego, że myszy używałem bez podkładki. Gorsze jest to, że pod kciukiem widać brudną plamę, którą ciężko jest doczyścić, a na lewym przycisku, w miejscu oparcia palca, można zauważyć lekkie „wyświechtanie”. Ale w mojej ocenie i tak jest lepiej niż w czarnej wersji, bo wytarty przycisk nie rzuca się tak bardzo w oczy.
W MX Master 3 zmieniono układ bocznych przycisków, co jest bardzo na plus. To był jeden z elementów, który mnie mocno irytował w pierwszym MX Masterze. Tutaj przyciski są większe, mają normalny, czyli podłużny kształt i znajdują się tuż nad kciukiem. Dużo wygodniej się z nich korzysta. Powiększono też rolkę, która jest metalowa i równie wygodna. Nie ma już trzech „kropkowych” wskaźników, które zostały zamienione w jeden, trochę większy, obok rolki.
Niewiele zmieniło się na spodzie i szkoda. Szkoda, bo nadal tam jest przycisk odpowiadający za przełączanie między urządzeniami. Oznacza to, że za każdym razem jak chcemy przełączyć się np. między jednym, a drugim komputerem (nie korzystając z funkcji Flow) musimy podnieść mysz i wcisnąć przycisk. Jeden dodatkowy przełącznik gdzieś „na wierzchu” nie wyglądałby źle, ale strzelam, że nie byłoby to możliwe, bez przeprojektowania całej myszy. Na całe szczęście udało się chociaż wrzucić port USB-C do ładowania, ale to akurat nie było żadnym wyczynem, bo jest w tym samym miejscu, co microUSB w poprzednich modelach.
Logitech MX Keys
MX Keys jest bardzo podobna do Logitech Craft, co widać przede wszystkim po przyciskach. Jestem niemal pewny, że same przyciski są te same tylko z innym nadrukiem w kilku miejscach. Ciężko też Keysa nazwać następcą Crafta, bo nadal obydwie są dostępne w sprzedaży. I nadal ta druga jest znacznie droższa. MX Keys wygląda też trochę tak jakby ktoś odciął od niej ten szary element z pokrętłem. Czy to dobrze? Ja do tego pokrętła miałem i mam stosunek mieszany, mogłoby być, ale nic się nie dzieje jak go nie ma. Pewnie i tak głównie używałbym go do zmiany głośności, ale zdaję sobie sprawę z tego, że trafią się osoby, które w bardziej ambitny sposób pokrętło wykorzystają. Tu go nie ma i może też dlatego klawiatura jest znacznie tańsza.
Logitech MX Keys używałem w układzie QWERTY z krótkim lewym Shiftem i wysokim Enterem. Podobnie jak to miało miejsce przy Crafcie. Mimo tego, że obydwa testy dzieli kilka lat, to ja i nadal uwielbiam pisać na tych klawiaturach. Jest bardzo wygodnie, pewnie i z odpowiednim klikiem, dźwiękiem, po prostu wszystkim. W zasadzie wszystko mi w tych klawiszach pasuje, od ich układu, po kształt i oznaczenia. Tu warto zauważyć, że klawisze mają okrągłe zagłębienie, co na pewno wpływa na komfort. Mają też przyjazne dla oka piktogramy, przykładowo tak jak aparat na przycisku do robienia zrzutów ekranu. Lecąc klasykiem – mała rzecz, a cieszy. Klawiatura ma łącznie 109 klawiszy z czego prawie cały górny rząd to klawisze funkcyjno-multimedialne. Jest też skrót do kalkulatora.
Wykonanie? Podobnie jak w przypadku myszy – wzorowe. Nie jestem w stanie policzyć ile razy już kliknąłem w klawisze, ale na pewno można to liczyć w setkach tysięcy. Klawiatura działa bez zastrzeżeń. Obudowa jest bardzo sztywna, dobrze spasowana. Nawet coraz mniej przeszkadza mi to, że waży 810 gramów (to 150 gramów mniej niż Craft). Nadal sporo, ale przynajmniej trzyma się biurka i nawet przy intensywniejszym „klepaniu” w klawisze nie przesunie się nawet o pół milimetra.
Podświetlenie w Logitech MX Keys to magia!
MX Keys ma genialne podświetlenie i kropka. Mógłbym na tym zakończyć, ale jeśli ktoś pierwszy raz widzi taką klawiaturę to dopiszę, że takie podświetlenie powinno być pokazywane na szkoleniach jako wzór podświetlenia idealnego. Działa inteligentnie, bo wystarczy zbliżyć dłonie do klawiatury, by włączyć podświetlenie. I w odwrotną stronę, jeśli nie korzystamy z klawiatury, to po około 5 sekundach sama się wygasza. Działa to zawsze, niezwykle płynnie i przyjemnie. Jest sześć poziomów jasności, ale dla mnie mogłoby być połowę mniej. Ważne, że podświetlone są znaki na klawiszach, a nie tylko obrys jak w tańszych klawiaturach. Z recenzenckiego obowiązku napiszę jeszcze, że tak, można podświetlenie wyłączyć.
Czy taki zestaw sprawdzi się w grach?
Na pewno tak, ale to z pewnością nie jest to zestaw dedykowany pod gry (przecież nie ma LED’ów ( ͡° ͜ʖ ͡°)). Można określić go uniwersalnym, ale przede wszystkim jest to klawiatura i mysz na co dzień, do biura, do domu, gdy dużo piszemy. Wtedy, gdy chcemy mieć coś wygodnego i ergonomicznego pod rękami. Przyznam, że w kilka tytułów na MX Keys i MX Masterze 3 zagrałem. I były to też tytuły, które rzeczywiście wymagały precyzji. Spędziłem trochę czasu między innymi w Star Wars: Upadły Zakon, Cyberpunku 2077, Genshin Impact, a ostatnio nawet nostalgicznie odpaliłem „Hirołsów III” i Skyrima. Nie czułem jakiegoś dyskomfortu, że używałem do tego „niegamingowych” urządzeń.
Ile wytrzymują na baterii?
MX Master 3 i MX Keys ładujemy przez USB-C i chwała za to, że wreszcie się to ustandaryzowało. Ładują się prądem 0,5 A, więc na upartego to i do USB w komputerze można podłączyć. Ja korzystałem z multiportowej ładowarki na biurku. Klawiaturę MX Keys trzeba ładować co około 10 dni jeśli mamy aktywne podświetlenie. Nie jestem w stanie wam napisać jak długo działa bez podświetlenia, bo to jest za dobre, by je wyłączać. W przypadku myszy MX Master 3 jest znacznie lepiej, bo przy codziennym korzystaniu mysz spokojnie wytrzyma miesiąc, a nawet dłużej. Co ważne, zarówno z jednego jak i drugiego urządzenie można korzystać, gdy to się ładuje.
Muszę też wspomnieć o tym, że obydwa urządzenia miałem podłączone do stacjonarki przez bluetooth (w komputerze jest zamontowana karta Gigabyte GC-WBAX200). Nie korzystałem z nano-odbiornika i dedykowanej aplikacji, choć ta usilnie polecała się by ją zainstalować. Logitech Options sprawdzałem przy okazji Crafta czy pierwszego MX Mastera i mi wystarczy. W zasadzie oprogramowania potrzebujemy tylko po to, by mieć większą kontrolę nad sprzętem czy możliwość korzystania z funkcji Flow. Jest też podgląd np. baterii, ale ja miałem to w ustawieniach systemu. I dostaję też systemowe powiadomienia, gdy bateria jest na wyczerpaniu.
Ciężko jest ocenić osobno oba produkty, bo zawsze korzystałem z nich razem.
Dla mnie to zestaw idealny z którego korzystało się wybitnie dobrze. Od początku używałem tych dwóch urządzeń w duecie, więc w podsumowaniu nie będzie listy z plusami i minusami. Bardzo ciężko jest tym sprzętom cokolwiek zarzucić, bo działają tak jak zostały do tego stworzone. Jeśli ktoś szuka szalenie pewnego zestawu, który nigdy nie zawiedzie, na którym będzie wydajnie i swobodnie się pracowało, to warto o MX Keys i MX Master 3 pomyśleć. Mysz została dobrze udoskonalona względem poprzedniej wersji, jest sporo zmian, choć mogli tutaj coś podziałać z tym przyciskiem na spodzie do przełączania urządzeń. Klawiatura z kolei mogłaby dłużej działać na baterii.
Trzeba jednak mieć na uwadze to, że za taki zestaw zapłacimy około 800 złotych i to wtedy, gdy trafimy na promocje. Craft był przestrzelony cenowo i pewnie dlatego się „nie przyjął”. Pod tym względem MX Keys wypada lepiej, bo bardzo często można go znaleźć poniżej 400 złotych. Podobnie z MX Master 3, choć widziałem też wersję z oznaczeniem „for Mac” za nieco ponad 300 złotych. Ja się przekonałem i uważam, że te urządzenia są warte swojej ceny i pod względem całokształtu, zasługują na wysoką ocenę w Galaktykomierzu.
No Comments