Aparat

Tym razem trochę nietypowo, bo nawiąże najpierw do poprzedniej części. Ekran krawędziowy to miejsce gdzie uciekają wszystkie przycisku interfejsu aparatu. Spust migawki, ustawienia, HDR, lampa błyskowa czy wybór trybów. Wszystko to, by zostawić nam główny ekran „czysty” tylko dla podglądu naszych cudownych zdjęć. W tej kwestii akurat nie przesadzam, bo Note Edge robi identyczne fotki jak Note 4, czyli jednym słowem mówiąc – świetne. Na pewno najlepsze ze wszystkich Samsungów (razem z Note 4), ale również sporo innych producentów mogłoby się uczyć od tej dwójki.

16-megapikselowa matryca z tyłu oraz 3,7 Mpix z przodu radzą sobie bardzo dobrze. Szczególnie ta z tyłu. Zdjęcia są ostre, o bardzo dużej szczegółowości, a te wykonane w słabych warunkach oświetleniowych są bardzo dobre, poważnie. Na pochwałę zasługuje również HDR, który ładnie łączy prześwietlone i niedoświetlone części obrazu i łączy je w całość. Masa trybów oraz ustawień włącznie z trybem zwolnionym i przyśpieszonym podczas nagrywania filmów nie zmienia się od lat i sprawia dobre wrażenie w koreańskich produktach. Filmy Ultra HD również są dostępne oraz funkcja robienia „selfie” przednią kamerą po dotknięciu pulsometru.

Bateria i ładowanie

No dobrze, Galaxy Note Edge ma mniejszą przekątną ekranu, jest niższy, ale szerszy. Ma mniejszą baterię i dwa wyświetlacze, co budziło mój niepokój. Wiem jak potrafi mnie zaskoczyć mój Note 4 i stąd moje obawy. Zapomniałem jednak, że mam doczynienia ze Snapdragonem, który minimalnie lepiej radzi sobie z akumulatorem niż Exynos i różnica (przynajmniej Exynos Note 4 do Edge) niweluje się praktycznie do zera.

Note Edge spokojnie wytrzymuje 4,5 godziny na ekranie podczas typowego użytkowania w ciągu dnia.

Owszem potrafi on wyświetlać filmy offline bez włączonej transmisji danych i Wi-Fi przez ponad 10 godzin, ale to chyba nie o to chodzi. Urządzenie jest kombajnem, który cały dzień ma za zadanie zastępować nam komputer. W tak powierzonej mu misji spisuje się bardzo dobrze i w 90% wytrzymuje jeden pełen dzień pod warunkiem, że minimum 50% czasu jesteśmy podpięci do Wi-Fi. W zestawie mamy ładowarkę z funkcją szybkiego ładowania, która umożliwi naładowania Edge od kilku procent do 100% w godzinę i 15 minut. Działa to podobnie szybko jak w Note 4, dzięki czemu nawet jeśli bateria będzie bliska rozładowaniu, zdążymy szybko ją uzupełnić przed wyjściem z domu.

 


SPIS TREŚCI:

  1. Premiera | Specyfikacja | Opakowanie | Wygląd i wykonanie
  2. Ekran | System | Funkcje
  3. Rysik | Wydajność i multimedia
  4. Ekran krawędziowy
  5. Aparat | Bateria i ładowanie
  6. Podsumowanie

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

4 replies on “Recenzja Samsung Galaxy Note Edge – ekran krawędziowy jest bardziej przydatny niż myślisz”

  • 71kris
    29 stycznia 2015 at 15:32

    Czemu znowu powielacie nieprawdziwą informację, że telefon można było kupić dopiero w styczniu, skoro pojawił się u nas bodajże 18 grudnia, sam go kupiłem 22 grudnia w Samsung Brand Store w Katowicach.

    • 29 stycznia 2015 at 21:58

      Galaxy Note Edge oficjalnie do sprzedaży w sklepach z elektroniką trafił dopiero w pierwszej połowie stycznia, o czym poinformował też Samsung w oficjalnej notce prasowej. Owszem, można było zakupić Galaxy Note Edge przed Świętami, ale tylko w Samsung Brand Store, uprzednio je rezerwując, bo dostępność była mocno ograniczona. Zatem gratuluje, że udało Ci się zdobyć swoją sztukę wcześniej 😉

  • qaz13
    1 lutego 2015 at 14:35

    71kris ty baranie jedynie co mogłeś to przyjąć sobie tego samsunga. założę się ze go nie masz….

  • Kalrizo
    5 lutego 2015 at 09:35

    nawet nie wiedziałem że można było go tak wcześniej zamówić… ale pewnie dostępność była minimalna, ja go ostatnio w komputroniku widziałem i pewnie koniec końców kiedyś go kupie, mi się ten ekran podoba, z menu wyrzucony na brzeg wydaje się wygodny w użytkowaniu, a może z czasem pojawią się bardziej zaawansowane funkcje