Google to ma jednak świetne wyczucie. Wreszcie wprowadza do Polski swoją fotoksiążkę i akurat wtedy, gdy od kilku dni zastanawiam się gdzie zamówić swój album ze zdjęciami z wesela. I to, że tak się stało, wcale nie ułatwiło mi zadania, bo doszła jeszcze jedna propozycja do rozważenia. Czy dobra? Pewnie do czasu aż nie zamówię i nie sprawdzę to się nie dowiem. Nie mniej, fotoksiążka Google jest już dostępna, a tutaj znajdziecie wszystkie informacje o tym jak ją stworzyć i zamówić.
Coś czuję, że Google coraz bardziej otwiera się na Polskę i przestaje traktować nas jak kraj trzeciego świata. Daje nam dostęp do kolejnej usługi, a chodzą słuchy, że w przyszłym miesiącu ma oficjalnie pojawić się asystent Google po polsku. Jeśli jeszcze udałoby się uruchomić oficjalny sklep w Polsce, żeby nie dymać po każde nowe urządzenie do Niemiec czy Wielkiej Brytanii, to krótko mówiąc, bylibyśmy „w domu”. Google pokazało albumy na konferencji Google I/O w połowie ubiegłego roku, wtedy znane przede wszystkim pod nazwą Google Photo Book. W końcu z tego rozwiązania możemy skorzystać i my.
Do fotoksiążki od Google możemy dostać się na dwa sposoby: z poziomu aplikacji Zdjęcia Google na smartfonie i tablecie z Androidem lub też przez webową wersję tej samej usługi. Według mnie ta druga opcja jest lepsza z jednego prostego powodu – łatwiej, przyjemniej i wygodniej jest stworzyć swoją fotoksiążkę na ekranie komputera niż kilkucalowym wyświetlaczu smartfona. Chociaż, Google twierdzi, że w jednym i drugim przypadku jest to równie intuicyjne, a stworzenie protego albumu ze zdjęciami zajmie nam kilka minut.
Tak zaczynamy, w przypadku wersji w przeglądarce:
Po pierwszych oględzinach jestem w stanie potwierdzić to co napisałem w poprzednim zdaniu, prawie na 100%. Interfejs tworzenia fotoksiążki jest bardzo prosty i przyjazny dla użytkownika. W końcu, nie trzeba być geniuszem, żeby stworzyć własny projekt fotoksiążki. Wystarczy klikać w odpowiednie miejsca i tyle – dodajemy tytuł, wybieramy zdjęcia, układamy je według swojego uznania i na końcu, wrzucamy do koszyka. Tyle. Tytuł może być inny zarówno na grzbiecie albumu jak i okładce, ale jeśli wybierzemy zdjęcie zakrywające całą okładkę to będzie widoczny tylko ten pierwszy tytuł, na krawędzi.
Fotoksiążka Google może mieć wymiary 18 x 18 cm lub 23 x 23 cm, w zależności od tego jaką wybierzemy oprawę – miękką lub twardą.
Mimo tego, że album ze zdjęciami w grubej okładce jest nieco droższy, myślę, że i tak warto go wybrać. Nie dość, że mamy większe miejsce do popisu to jeszcze album sam w sobie będzie trwalszy.
Musimy pamiętać o kilku rzeczach. Minimalna ilość zdjęć, by stworzyć fotoksiążkę to 20 sztuk, a maksymalna to 100 sztuk. Jeżeli przekroczymy limit to od razu zostaniemy o tym poinformowani, a jeżeli nie uzbieramy wymaganego minimum, nie będziemy mogli w ogóle dodać fotoksiążki do zamówienia.
No dobra, ale ile to wszystko kosztuje?
Musimy przygotować minimum 55,99 złotych w przypadku fotoksiążki w rozmiarze 18 x 18 centymetrów w miękkiej oprawie, która ma 20 stron ze zdjęciami (pamiętajcie, stron nie kartek). Jeżeli jednak zdecydujemy się na twardą okładkę, a co a tym idzie nieco większą fotoksiążkę o boku 23 cm, to wtedy musimy dorzucić prawie drugie tyle, bo wychodzi 98,99 złotych.
Możemy dodać więcej stron, ale są one dodatkowo płatne.
Każda kolejna strona ze zdjęciem w albumie z miękką okładką kosztuje 2,49 zł, a przy twardej oprawie nieco więcej, bo 2,69 zł. A to wcale nie koniec wydatków, bo jeszcze nie wspomniałem o wysyłce.
Mamy dwie, wcale nie tanie opcje na dostarczenie fotoksiążki do naszego domu. Jest to zapewne spowodowane tym, że albumy są drukowane zagranicą (nie wiem czy w Irlandii czy może nawet w Stanach), a nie w Polsce. I tak, przesyłka ekonomiczna to koszt niecałych 26 złotych, a paczka powinna dotrzeć do nas w maksymalnie 11 dni. Drugą opcją, jest przesyłka priorytetowa, która kosztuje… tyle samo co najtańsza fotoksiążka, czyli 55,99 zł. W tym wypadku, paczka powinna dotrzeć w 4 – 7 dni.
Kilka słów na koniec…
Fotoksiążka od Google prezentuje się naprawdę schludnie i to mnie przekonuje, bo po prostu lubię minimalistyczne, czyste i ładne projekty. Ze względu na jednolity styl, albumy będą dobrze prezentować się na półce, tym samym wzbudzając zainteresowanie wśród znajomych, którzy nas odwiedzą. Problem tylko w tym, że już na starcie znalazłem kilka rzeczy, które nie do końca przypadły mi do gustu.
Przede wszystkim album może być tylko w kwadratowym kształcie, co wymusza na nas ucinanie sporej części zdjęcia, jeżeli chcemy zapełnić całą stronę (bez białych ramek). Nie możemy też wybrać formy papieru (np. kredowy czy fotograficzny), choć to akurat jest do naprawienia jedną aktualizacją. I na koniec – ceny, nie tylko samego albumu, ale też kosztów dostawy. Trudno się z tym nie zgodzić, ale ponad 50 złotych za album składający się raptem z 10 kartek to stanowczo za dużo, tym bardziej, że w Polsce jesteśmy w stanie zrobić to za połowę tej kwoty (albo w tej samej cenie mieć znacznie więcej zdjęć i opcji).
Nikogo nie zniechęcam, bo sam zastanawiam się nad testowym zamówieniem albumu, by sprawdzić jego jakość, ale rozsądek podpowiada, że warto wybrać jednak coś lokalnego. Można szybko przekalkulować, że biznes się opłaca, ale chyba tylko Google. Nie wierzycie? Ok, kalkulator w dłoń. Wybieram 100 zdjęć z wesela, chcę album w twardej oprawie. Nie zależy mi na szybkiej dostawie, więc zaznaczam przesyłkę standardową. I co? Jestem lżejszy o prawie 340 złotych!
2 replies on “Fotoksiążka od Google. Jak przygotować, gdzie zamówić i ile to wszystko kosztuje?”
Poczekajmy na ocenę jakości 🙂 https://www.spidersweb.pl/2018/10/zdjecia-google-fotoksiazka.html
Jasne, sam się mocno zastanawiam czy testowo zamówić sztukę żeby sprawdzić ile jest to tak naprawdę warte.