Gdybym miał wybrać jakąś jedną usługę, która wywarła na mnie największe wrażenie w ostatnich kilkunastu miesiącach, to bez wątpienia mógłbym wskazać Revolut. Myślę, że wiele osób zrobiłoby to samo, bowiem jest to naprawdę innowacyjny start-up. Jest on sporą zmorą dla kantorów internetowych, a polscy użytkownicy go pokochali. Jest idealnym rozwiązaniem dla zakupów internetowych w serwisach z różnych zakątków świata, a sam mogę potwierdzić, że doskonale sprawdza się także w podróży. Wiele wskazuje, że obecnie nie tylko kantory internetowe powinny się obawiać, ale również banki działające w Polsce.
Myślę, że cierpią one już od jakiegoś czasu w wyniku wprowadzenia Revoluta na polski rynek. Usługa ta uświadomiła Polaków czym jest „spread” oraz jak duży może on być w przypadku płatności w obcych walutach polską kartą debetową. Nie od dziś wiadomo, że Polacy lubią oszczędzać, a Revolut to idealne narzędzie by proces ten był jeszcze bardziej efektywny. Teraz kiedy to usługa ta została nad Wisłą jeszcze bardziej rozszerzona, powodów do obaw dla tradycyjnych banków jest jeszcze więcej.
Co się zmieniło? Do aplikacji trafiły nareszcie polskie konta bankowe.
Każdy z użytkowników ma przypisany swój własny numer konta, dzięki czemu bez problemu może, przykładowo, podać go pracodawcy w celu uzyskiwania na wspomniany numer comiesięcznego wynagrodzenia. Dodatkowo, wszystkie karty są rozpoznawane jako wydane w Polsce, dzięki czemu nie będzie już problemu z mylnie naliczanymi prowizjami przy wypłacaniu pieniędzy kartą w europejskich bankomatach.
Co ważne, nareszcie wprowadzono także polską obsługę klienta. Jak do tej pory na czacie można było pisać wyłącznie w języku angielskim, co dla niektórych mogło być uciążliwe. Osobiście miałem sytuację, w której pisząc na z Polką pracującą dla Revolut musieliśmy używać języka angielskiego. Sytuacja co najmniej dziwna, ale jedno jest pewne – więcej już jej nie będzie.
Revolut się zmienia na lepsze, w trosce o polskiego klienta.
No Comments