Używam systemu Windows 11 niemal od chwili, gdy się pojawił. Zarejestrowałem się w programie Insider Preview (tu dowiecie się jak to zrobić), zainstalowałem i tak korzystam z niego do dzisiaj. Mimo kilku drobnych błędów czy braku pełnej spójności, korzysta mi się z niego dobrze. Nie mam zamiaru wracać do Dziesiątki. Mam jednak wrażenie, że nadal jestem w jakiejś niedokończonej wersji, gdzie wszystkie zapowiadane nowości są mocno dawkowane. Tak jak aplikacje z Androida, które będzie można uruchomić już w przyszłym miesiącu.
Aplikacje z Androida na Windows 11
Na oficjalnym blogu Windowsa pojawiła się wyczerpująca informacja, pod którą podpisał się sam Panos Panay, Szef Windowsa i urządzeń na nim pracujących. Jeden z ciekawszych akapitów znajduje się na dole. Jak się okazuje, już w lutym pojawi się aktualizacja Windowsa 11, która wprowadzi obsługę androidowych aplikacji i dostęp do aplikacji za pośrednictwem Amazon Appstore. Do tej funkcji będzie miał dostęp każdy kto ów aktualizację zainstaluje, a nie tylko beta-testerzy.
Obok tej zmiany usprawniony zostanie też pasek zadań, gdzie pojawią się informacje pogodowe oraz opcja wyciszania i aktywowania połączenia. Przebudowane i odświeżone zostaną też aplikacje takie jak Notatnik i Odtwarzacz. Jedyny minus jest taki, że aktualizacja oznaczona jest jako „public preview”, więc mogą pojawić się jakieś błędy i niedoróbki. Może też być tak, że nie znajdziemy wszystkich apek, które byśmy chcieli.
3 replies on “Windows 11: aplikacje z Androida uruchomimy już w przyszłym miesiącu”
Zainstalowałem Win11 z ciekawości na minipc i po miesiącu zabawy wróciłem do dziesiątki. Działa zauważalnie wolniej, wywala Skype’a co parę godzin, nie ma nawet sekund w zegarze. Z plusów tylko całkiem niezły wygląd. Jeśli nie pojawi się jakiś prawdziwy „killer ficzer” to jeszcze wiele lat minie zanim zainstaluję to na podstawowym pececie.
Może to przez tego mini PC działa wolniej, ja szczerze, nie zauważyłem spowolnienia po przesiadce z Windows 10. Skype’a nie używam, bo przerzuciłem się na Teamsy i ogólnie używam usług Microsoftu w parze z tymi od Google’a. Najbardziej irytuje mnie brak spójności i konsekwencji. Skoro są nowe ikony, nowy wygląd opcji, a tu pyk, wchodzisz gdzieś i widzisz menu rodem z Siódemki. Jest też kilka irytujących pierdółek jak to, że nie ma funkcji „drag&drop” do aplikacji otwartej na paski czy to, że na różnych komputerach pasek zadań po prawej stronie wygląda nieco inaczej. Ale i tak lubię Jedenastkę 🙂
Oczywiście, wydajność Celerona nie powala na kolana, ale Win10 chodzi na tym całkiem znośnie a Win11 już nie. Na głównym PC już tej różnicy pewnie nie byłoby widać, ale tam Win10 działa stabilnie i w sumie nic mi nie brakuje, a że to komputer do pracy to nie chcę ryzykować dla paru dizajnerskich usprawnień, że nagle coś będzie się sypać, albo jakieś appki wywalać, jak ten Skype. Win10 względem Win8.1 przyniósł znacznie więcej usprawnień niż jego kolejna iteracja.