Jak mawia moja żona: nie ma ludzi, którzy nie lubią kotów. Są tylko ludzie, którzy nie spotkali jeszcze tego właściwego kota. I jak o tym pomyślę, to jest to idealny opis mnie, gdy trafiła do mojego domu pewna znajda. Znajda nazwana przeze mnie Zelda. Ale mniejsza o to. Stray jest jedną z tych gier (podobnie jak Spider-Man, Ghost of Tsushima czy Ratchet & Clank: Rift Apart), na którą czekałem od pierwszych zapowiedzi. Ograłem ją na PlayStation 5 i muszę przyznać, że gdybym mógł to zamruczałbym z zachwytu!
Miautastyczna przygoda w Stray!
Gra o bezdomnym kotku z plecaczkiem, w cyberpunkowym świecie? Brzmi jak przepis na sukces. Stray oczarowuje już od pierwszych sekund, mimo że jest tytułem od niewielkiego studia, BlueTwelve Studio. Pewnie zapytacie, co z tego? A no to, że taka gra nie będzie wypchana masą aktywności, zadań czy innych znajdziek. A jest to, uwierzcie, duży plus. W obecnych czasach, gdy dostajemy takie produkcje jak Assassin’s Creed: Valhalla na około 200 h, mniejsze i krótsze tytuły okazują się być po prostu lepsze. Nie ilość, a jakość. A przynajmniej ja tak uważam.
Co do Straya, to nie zawiodłem się ani na chwilę. Chociaż przyznam szczerze, że pierwsze „miasto” trochę przytłoczyło.
Jak to kot, można było wleźć praktycznie wszędzie. Przez co w pewnych momentach miałem wrażenie, że się po prostu zgubiłem, lub chodzę w kółko. Ale mogę to zwalić na moją kiepską orientację w terenie gry, gdy nie ma żadnej mini-mapy czy kompasu. Dokładnie, musimy zwracać uwagę na elementy otoczenia. Fakt, że zazwyczaj w przypadku wątku głównego, ale również swego rodzaju znajdziek. A tych wbrew pozorom jest kilka. Warto też zwrócić uwagę, że jak na niskobudżetowy tytuł, Stray oczarowuje nie tylko wizualnie, ale i muzycznie. Jedno idealnie komponuje się z drugim. Miód dla oczu i uszu.
Bądź jak kot, myśl jak kot
Jak wspomniałem, jest kilka rodzajów znajdziek: odznaki, partytury czy wspomnienia. Te pierwsze dostajemy za wykonanie jakiegoś zadania pobocznego, typu przyniesienia trzech kwiatów o różnych kolorach. Nad niektórymi trzeba się zastanowić, innych poszukać. Partytury z kolei, są to zapisy nutowe piosenek, które możemy dostarczyć robomuzykowi, a on je potem zagra. My w tym czasie, możemy sobie obok niego klapnąć i czilować. Najciekawsze są wspomnienia, ponieważ przybliżają świat w którym rozgrywa się historia. Co się stało? Gdzie są ludzie? Czemu są tylko roboty? Mogę to podsumować tak: gra wynagradza naszą chęć eksploracji i myszkowania. Fajnym detalem jest to, że zdobyte odznaki są umieszczane na plecaczku kota. Miły dodatek, a jak cieszy!
Warto też wspomnieć o innych drobnych rzeczach, które tak naprawdę nie wnoszą nic do fabuły, a dają uczucie, że gramy prawdziwym kotem. O czym mówię? A na przykład o tym, że można podrapać kanapę albo dywan. Czy wsadzić pyszczek do torby, co spowoduje że sterowanie jest odwrócone. Można też spać i miauczeć ile wlezie. A za obie czynności, warto wspomnieć, są trofea. I sam nie wiem kiedy wleciało to za 100 miauknięć. A jako ciekawostkę powiem, że miauczenie na PlayStation wydobywa się też z głośnika pada. Wyobraźcie sobie zdziwienie mojej kotki, jak nie mogła ustalić gdzie ten inny kot się znajduje.
Krótko i na temat, ale czy nie za krótko?
Tajemnicą nie jest, że Straya da się ukończyć w mniej niż 2 godziny. Jest to zarazem plus jak i minus. Z jednej strony dobrze, że deweloperzy nie rozciągnęli sztucznie rozgrywki. Natomiast z drugiej potowarzyszyło się temu kotku trochę dłużej. Jak widać, nie można mieć wszystkiego. Chociaż dzięki temu, jest to dobry pretekst, żeby ograć tytuł więcej niż raz. Kto wie? Może przy kolejnym podejściu znajdziemy jakiś inny sekret?
Na plus zasługuje fakt, że nie można się w tej grze nudzić. Każdy rozdział jest inny od poprzedniego.
Ośmieliłbym się nawet stwierdzenie, że unikalny. Mam poziomy eksploracji, albo takie ze środowiskowymi zagadkami. W innym walczymy, a w kolejnym skradamy się i unikamy konfliktu. Twórcy naprawdę się postarali i dostarczyli nam zróżnicowaną rozgrywkę pełną emocji. A jak! Te również nam towarzyszą. Są momenty smutku albo współczucia wobec naszego głównego bohatera. Zdarzają się takie fragmenty, że nawet człowiek się zaśmieje pod nosem. Dreszcz niepokoju lub lekkiego strachu też się trafi raz czy dwa.
Kto wojownik, kto ninja
Jak wspomniałem poziomy są zróżnicowane. Gra sama w sobie też nie daje nam opcji wyboru poziomu trudności, dlatego często powodzenie zależy od naszych umiejętności. Tych co prawda nie musimy mieć na mistrzowskim poziomie, ale powtarzanie jednej sekwencji może zirytować. Walki nie mamy za duży, a i też tylko w jednym rozdziale. Nie nastawiałem się na kocią nawalankę, ale sądziłem, że starć z przeciwnikami będzie trochę więcej. Zazwyczaj musimy albo uciekać, albo starać się jakoś wrogów ominąć.
Jeśli chodzi o kwestie skradankowe, to też nie są jakoś mocno wygórowane. Ot, trzeba przejść, gdy przeciwnik patrzy w inną stronę. Lub wykorzystać elementy otoczenia i się przekraść. Fakt, zbyt dużą nieuwagę przypłacimy wykryciem i powrotem do ostatniego checkpointu, a te niestety z reguły są na samym początku poziomu. To mogłoby być poprawione – możliwość zapisu w dowolnym momencie, albo częstsze punktu kontrolne.
Podsumowanie Stray. Dobrze czy źle?
Zdecydowanie na duży plus! Klimatyczna gra z ładną grafiką, dobrze dobraną muzyką i ciekawą historią. No i gramy kotem, który jest zaanimowany naprawdę rewelacyjnie! Jak dla mnie jest to pretendent do tytułu gry roku. Co prawda ta pozycja mogłaby być ciut dłuższa – tak na 4-5 godzin – ale i tak nie jest źle. Po takich moloch na kilkadziesiąt czy kilkaset godzin, jest to zawsze miła odskocznia.
Mocne strony
- Najwyższa jakość wykonania
- Gramy kotkiem! Z plecaczkiem! I to ładnie zaanimowanym!
- Świetny cyberpunkowy, postapokaliptyczny klimat z dobrą muzyką
- Mieszanka towarzyszących emocji w trakcie gry
- Możemy być jak kot!
- Brak sztucznie wydłużanego czasu gry…
Słabe strony
- …chociaż sama główna historia mogłaby być dłuższa
- Brak możliwości jakiejkolwiek nawigacji w otwartych lokacjach
Recenzja powstała na podstawie wersji na PlayStation 5. Gra ufundowana przez Sony. Tak jakby. No bo jest w abonamencie PlayStation Plus. Ale w „Przybłędę” można też zagrać na komputerze, bo gra Stray jest dostępna na platformie Steam. Cena w chwili publikacji tej recenzji wynosiła 117,99 złotych.
Premiera gry miała miejsce 19 lipca 2022 roku.
W recenzji pojawił się link w ramach kampanii Ceneo
No Comments