Są takie akcesoria do laptopów, które warto mieć przy sobie, właśnie razem z tym laptopem. W torbie, w plecaku, na biurku, gdziekolwiek. Tym bardziej w dzisiejszych czasach, gdzie taki komputer, choć ekstra mobilny i lekki, ma niewiele więcej portów niż ten do ładowania czy podpięcia pendrive’a. Green Cell ponownie tutaj wchodzi i to cały na zielono ze swoim nowym hubem USB. Nazywa się Green Cell GC Connect Hub i już nie ucegla Macbooków ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Z tym Macbookiem to musiałem, wybaczcie. O pierwszym hubie, tym problematycznym, zrobiło się głośno właśnie przez sytuację z „jabłkowym” sprzętem. Widocznie coś było na rzeczy, bo Green Cell wzięło się do roboty, coś tam pozmieniało i cyk, wyszła nowość GC Connect Hub. Lepszy hub pod każdym względem. O rzeczonym hubie pisałem już przy okazji jego rynkowej premiery, ale bazując tylko na informacjach od producenta. Teraz, po dłuższym czasie, gdy miałem go podpiętego raz do laptopa, a raz do stacjonarki, mogę napisać o nim coś więcej. I nie uprzedzając faktów mogę tylko zdradzić, że po testach mam podobne wrażenia jak wtedy, gdy po raz pierwszy miałem w rękach Green Cell PowerPlay 10.
Piękniś wśród hubów
Muszę przyznać, że spójna stylistyka produktowa Green Cella, którą skutecznie firma wykorzystuje od kilku lat w swoich produktach bardzo do mnie przemawia. Connect Hub idealnie się tutaj wpasowuje. Jest leciutki (66 gramów), zgrabniutki i wzorowo wykonany. Z pewnością wygląda najlepiej spośród wszystkich hubów, które przeszły przez moje ręce. Nawet napiszę tak, że jest lepiej sklecony do kupy niż wspomniany już wcześniej powerbank. Mamy tu sporo aluminium i trochę tworzywa sztucznego, które łączą się pod z góry ustalonym kątem wynoszącym kilkanaście stopni. Nie pamiętam dokładnie ile, ale jest to wspólna cecha w designie większości produktów Green Cell z ostatnich lat.
Z plastikowej części wystaje kabelek, ale jak tak patrzę, to jest na tyle solidnie wsadzony, że raczej nie ma prawa się ukręcić. Właśnie, a propos kabelka, ten jest krótki, ma zaledwie 15 cm (razem z wtyczką USB-C) i jak na moje oko jest zbyt sztywny. To trochę przeszkadza, gdy chcemy jakoś zgrabnie ułożyć GC Connect Hub obok komputera. O ile z laptopem nie ma problemu, bo hub leży gdzieś obok (i w sumie do laptopów jest stworzony), to jak np. podłączymy go na górze obudowy peceta (tak jak w moim setupie, jest wolne tylko USB-C, bo w USB-A mam wpięty czytnik palca), to ciężko jest go położyć na płasko i w efekcie przeważnie zwisa gdzieś obok obudowy. Wtyczka USB-C też zdaje się być solidna, aluminiowa i podobnie wykonana jak cały hub, więc nie mam obaw, że się coś z nią stanie, przynajmniej na razie.
GC Connect Hub ma łącznie 7 portów, ale jednego mi szczególnie brakuje
Hub ma za zadanie dołożyć nam portów/złączy, których brakuje w laptopie. I takim oto sposobem dostajemy trzy porty USB 3.2 Gen 1 (do 5 Gb/s), które znajdują się na jednym z boków i trochę szkoda, że nie są nieco bardziej od siebie oddalone. na krótszym boku jest HDMI 2.0, a vis-a-vis portów USB mamy jedno USB-C i dwie szczeliny na karty pamięci w standardzie SD (UHS-I) i micro SD.
Czego tutaj brakuje? Chciałbym jeszcze gigabitowy port Ethernet i byłbym spełniony, a GC Connect Hub uznałbym za hub idealny. Pewnie się już nie zmieścił, ale powinien być, kosztem nawet minimalnie większych wymiarów. Często RJ-45 jest „wycinane” z nowoczesnych, smukłych laptopów i trzeba się ratować przejściówkami. Na krótkim boku jest HDMI 2.0, które pozwala wyświetlić obraz w jakości 4K i 60 klatkach na sekundę. Poprzedni hub Green Cella też miał HDMI i też obsługiwał 4K, ale tylko w 30 klatkach.
Co potrafi GC Connect Hub?
Jak na takiego małego smyka, to hub potrafi naprawdę sporo, ale mógłby jeszcze więcej gdyby nie brak RJ-tki. Jak już wspomniałem wyżej, hub testowałem przy pececie (obudowa NZXT H1), 13-calowym laptopie Huawei Matebook 13, ale i podłączyłem go do testowanego ostatnio LG gram 17. Tak, nawet laptop 17 cali może być pozbawiony niektórych rzeczy jak np. slot na karty SDXC. Hub nadaje się zarówno do laptopów jak i komputerów stacjonarnych, choć wiadomo, że w przypadku laptopów jest wygodniej, a i to właśnie laptopy chorują na niedobór portów. I w przypadku laptopów sprawa jest prosta, a hub sprawdzi się nawet gdybyśmy trafili na takiego kastrata z jednym portem USB-C (tak, na ciebie patrzę Surface Pro). GC Connect Hub ma opcję Pass-Through, co umożliwia ładowanie laptopa przy jednoczesnym korzystaniu z dobrodziejstw huba. Hub obsługuje Power Delivery, ma 100 W na wejściu i aż 85 W na wyjściu, więc powinniśmy spokojnie naładować większość ultrabooków na rynku.
Pierwsze co sprawdziłem to czytnik kart pamięci. Tu w ogóle wyszła zabawna sytuacja, bo od lat korzystam z czytnika Kingston MobileLite G4. Chciałem przetestować jedną z kart pamięci, która ewidentnie miała ze sobą problem. Myślę, no dobra, trzeba poszukać jakiegoś innego czytnika żeby ją sprawdzić. Spędziłem z pół godziny na researchu, już miałem w koszyku jeden słuszny wybór aż w końcu mi się przypomniało, że obok mnie leży właśnie Connect Hub, którym ów kartę mogę przetestować. Przetestowałem i okazało się, że to jednak karta była uwalona. Ale wziąłem inną kartę i przetestowałem inną kartę w obydwu czytnikach. Prędkości były wręcz identyczne. Po lewej stronie jest GC Connect Hub, a po prawej czytnik Kingstona.
Hub od Green Cella działa też ze smartfonami, ale nie wszystkimi. Ja sprawdziłem cztery pod kątem tego czy wyplują obraz na zewnętrzny monitor po HDMI i czy odczytają wsadzoną w czytnik kartę pamięci. Były to: vivo X70 Pro+, Huawei Mate 50 Pro, Samsung Galaxy A52 i Sony Xperia 5 IV. Z pierwszym zadziałało wręcz „z palca”, podłączyłem pod USB-C i od razu na ekranie pojawił się obraz ze smartfonu. Z drugim, co było dla mnie zaskoczeniem, nie działało, a po podłączeniu huba na ekranie pojawił się tylko komunikat z błędnym połączeniem. Samsung w ogóle nie wykrywał huba, a z Sony było podobnie jak z vivo – książkowa obsługa.
GC Connect Hub podpiąłem też do wspomnianego już laptopa, który ma dwa porty USB-C. Okazało się, że hub działał tylko na jednym, tym po prawej stronie (lewy port jest do ładowania). Hub podłączy do lewego portu w ogóle nie reagował, ale w prawym działał już bez zarzutu.
Obudowa urządzenia podczas pracy miało przeważnie ok. 33 stopni, no chyba, że podłączona była też ładowarka to było trochę więcej. Powtórzę się, ale najbardziej w tym hubie przeszkadzał mi zbyt sztywny kabel przez to nie można było ułożyć go tak jakbym tego chciał. Mógłby mieć też jakieś niewielkie gumowe nóżki, bo wtedy trzymałby się lepiej podłoża i nie przesuwałby się.
Takiego huba jak GC Connect Hub potrzebujesz
Green Cell musiał stworzyć tego huba, by zreflektować się po poprzednim, z którym gryzły się Macbooki. Ten jest już na tyle udoskonalony (a przynajmniej tak jest napisane na stronie producenta), że bez żadnego zgrzytu można go podłączyć do Macbooków z procesorami Apple M1 i M2. Ja niestety nie miałem jak tego sprawdzić, ale nie mam też żadnych podstaw do niepokoju, bo hub jest już ponad dwa miesiące na rynku i póki co cisza, a macbookowych (czy też innych) problemów brak. Widać, że ta mała kostka to naprawdę udany sprzęt, w który powinna wyposażyć się osoba korzystająca ze smukłych i wykastrowanych laptopów i która wie, że będzie podłączać coś więcej niż tylko kabel ładowania. Nawet jeśli taka sytuacja zdarzy się raz w miesiącu, warto taki dodatek mieć niż nie mieć.
Ale z drugiej strony, na upartego to i do laptopa dla graczy można taki hub z dodatkowymi portami podłączyć. Portów nigdy za wiele, tym bardziej jeśli mamy podłączone (w przypadku scenariusza dla gracza/streamera) słuchawki, ulubioną mysz na przewodzie, mikrofon, jakieś urządzonko do przechwytywania, może dysk zewnętrzny na zgrywany materiał czy jeszcze lampę oświetleniową z pilotem. Wszystko zależy od tego jakie mamy potrzeby, ale nie zmienia to faktu, że taki wieloportowy hub zawsze się przydaje.
Ja do minusów, czy grzeczniej to ujmując niedociągnięć, muszę dodać jeszcze wspomniany już brak RJ-45. Też się czasami może przydać, bo jest to na tyle „grube” gniazdo, że często wylatuje z laptopów. Zabawne jest to, że mam też inny hub, podobny, w którym jest RJ-45, ale z kolei nie ma miejsca na karty. Może jest jakaś niepisana zasada między producentami, że takie gniazda nie mogą żyć obok siebie? Szanuję mocno za HDMI 2.0, szybkie porty USB i aż 100 W na wejściu. Nie uważam też, by cena była za wysoka. Na stronie producenta jest 249 złotych, ale w innych sklepach i na promocjach można zbliżyć się do 200. Gdyby nie ten Ethernet byłaby dziewiątka.
W recenzji znajduje się link w ramach kampanii Ceneo
No Comments