Skąd wiecie kiedy jest czas na wymianę telefonu? Robicie to z zegarkiem w ręku odliczając dwa lata od daty zakupu aktualnego modelu? Czekacie aż staruszek wyzionie ducha, by w te pędy rzucić się do sklepu? Niecierpliwie przeglądacie porównywarki cenowe starając się wyniuchać jakąś dobrą cebulę? Czy też może należycie do futurystów czekających choćby na najlżejszy powiew nowej generacji?
Jeśli zaliczacie się do tej ostatniej grupy to rozsiądźcie się wygodnie, nalejcie sobie na co tam macie ochotę, weźcie przekąski i poprawcie bryle na nosie. Dzisiaj mam dla was nie lada gratkę! Recenzję Xiaomi Mi MIX 3.
Powoli mija trzeci tydzień mojej przygody z najnowszym Mi MIXem. Absolutnie nie jest to wystarczająca ilość czasu na całkowite zapoznanie się ze sprzętem, aczkolwiek wydaje się w sam raz jeśli chodzi o nabranie wstępnej opinii i rzut paroma ogólnikami.
Przyszła pora na recenzję, ale tak jak obiecałem wam w Andrzejki nie macie co tutaj liczyć na benchmarki, cyferki, tabelki czy inne cuda spod znaku szkiełka i oka. Zamiast tego będzie opisowo. Będzie subiektywnie. Będzie dygresyjnie.
Piersi – BałkanicaMi MIX 3 to prawdziwy potwór!
Żeby mieć to już z głowy pozwolę sobie rozpocząć od kwestii wydajności – jest jak najbardziej topowo. Xiaomi Mi MIX 3 wyciska ostatnie soki z obecnej generacji i nie pozostawia niczego do życzenia. W środku znajdziemy Snapdragona 845, od 6 do 10 GB RAM oraz 128 lub 256 GB na dane (UFS 2.1). Przez cały czas trwania testów nie znalazłem nawet najmniejszego powodu do narzekań, mimo że specjalnie takowego poszukiwałem próbując zadławić telefon na różnorakie sposoby. Było to moje pierwsze zderzenie z tegorocznym flagowym układem ze stajni Qualcomma i jestem pod wrażeniem tego jak bardzo rozwinęli swój SoC. Tym niemniej zastanawiam się co pokaże nowa 855-ka. Wydaje się bowiem, że nie zostało już nic do ulepszenia.
Żebyście jednak nie dostali cukrzycy od tego słodzenia pozwolę sobie ostudzić ekscytację i przypomnieć, że dokładnie te same podzespoły ma Mi Mix 2S, którego można dorwać znacznie taniej.
Chyba jedynym problemem jaki potencjalny kupujący może mieć z nowym MIXem jest fakt, że to dziecko Xiaomi, a jako takie posiada nakładkę MIUI (w wersji dziesiątej). Ja tam jednak nie mam pretensji – porównując ją z zabezpieczonym z każdej strony EMUI siedzącym w konkurencyjnym sliderze od Honora to niebo i ziemia. Nie tylko bezproblemowo zmienimy launcher na dowolny ze sklepu Play, ale również nic nie stoi na przeszkodzie, aby skorzystać z custom roma i upodobnić nowy nabytek choćby i do Pixeli. Stosowne modyfikacje są już w trakcie przygotowań. A i jeszcze gwoli jasności – zabawę ze smartfonem rozpocząłem od chińskiej wersji oprogramowania, ale w połowie testów przerzuciłem się na wersję z miui.eu.
Dlatego, że, bowiem, gdyż:
- mam do wyboru język polski (tłumaczenie zrozumiałe, choć czasami nieco przekombinowane),
- są cotygodniowe aktualizacje z nowymi funkcjami i usprawnieniami,
- mała rzecz, a cieszy: powiadomienia aplikacji można smyrnąć palcem w dół, aby otrzymać dostęp do funkcji apki (w MIUI 9 trzeba to było zrobić dwoma palcami, a w chińskiej 10-tce paluch należy przytrzymać),
- kolejna przydatna pierdółka: skrót do ustawień po rozsunięciu górnej belki powiadomień,
- usunięto chińskie bloatware oraz mamy od razu działający Google Play,
- przycisk Asystenta Xiaomi teraz wywołuje Asystenta Google i jest konfigurowalny,
- i co dla mnie bardzo ważne: aktualizacja nakładki od miui.eu nie zablokuje mi z powrotem bootloadera (a może do tego dojść przy oficjalnym sofcie).
Xiaomi Mi MIX 3Pewnie o czymś jeszcze zapomniałem, ale chciałem tylko zwrócić uwagę, że jeśli kupicie Mixa z oficjalnej dystrybucji to pewnie otrzymacie urządzenie z MIUI w wersji Global. Też jest spoko, ale nie aż tak przyjemnie wybajerzona jak ta wspomniana wyżej.
Oręż oburęczny
Graliście kiedyś w jakieś cRPG? Wiecie, takie z tworzeniem i rozwijaniem postaci, uczeniem się nowych skilli i kolekcjonowaniem ekwipunku? Jeśli tak to pewnie pamiętacie te dylematy odnośnie wyboru broni. Co lepsze – czy mały miecz, który chwycimy w jedną dłoń drugą czyniąc wolną i zyskując w ten sposób premię do zwinności? A może lepiej zdecydować się na duet: buława i tarcza dające bonusy do obrażeń i zapewniające jako taką ochronę?
Porównując Xiaomi Mi MIX 3 do średniowiecznych narzędzi zagłady powiedziałbym, że to taki Claymore, broń szkockich górali w czasach rebelii Williama Wallace.
BraveheartIdentycznie jak z tym mieczem, korzystając z Mi MIXa nie uzbroicie się już w nic ponadto. Butelka z wodą? Ha, ha – dobre! Parasol? Chyba żartujesz!
No dobra, przesadzam, ale celowo. Jeśli któryś w was faktycznie ma ochotę zakupić omawiany smartfon to chcę aby wiedział w co się pakuje. Telefon jest zauważalnie większy i cięższy od tego do czego przyzwyczaiły nas ostatnie lata. 220 gramów wagi przy uwzględnieniu przyśpieszenia ziemskiego, twardości porcelany z której wykonana jest obudowa i przy założeniu, że mówimy o upadku na brukowany chodnik… Daje to nam energię potencjalną na poziomie 16 kiloton co, jak wiemy z lekcji historii, wystarcza do niszczenia całych miast. W tych okolicznościach nie chcę nawet myśleć co MIX mógłby zrobić z małym palcem u nogi!
Xiaomi Mi MIX 3Już darując sobie te porównania – z telefonu korzystało mi się dwojako. Kiedy spacerując chciałem zmienić utwór w Spotify to obowiązkowo musiałem się zatrzymać, odblokować smartfon (face unlock, zajmiemy się tym w następnym paragrafie) i albo użyć obu rąk albo powoli i ostrożnie, rozciągając palce do granic możliwości, wybrać interesującą mnie piosenkę. Z drugiej jednak strony oglądając filmy na YouTube, grając albo przeglądając strony www czułem, że zakupiony niedawno Mi Pad 4 (jego recenzję macie tutaj) jakkolwiek dobry by nie był, to pieniądze wyrzucone w błoto.
Decydując się na Mi Mixa 3 nie ma sensu kupować tabletu.
Kącik futerałowy
Xiaomi Mi MIX 3 jest śliski. Bardzo. A jako, że zima za pasem to wypadałoby założyć porządne rękawiczki. Najlepiej takie z dobrej wełny albo ocieplanego poliestru. Widzicie do czego zmierzam? Takie połączenie nie może się udać. Telefon raz dwa wymsknie się z dłoni, spadnie i rozpryska w drobny mak.
Xiaomi Mi MIX 3Aby do tego nie dopuścić będziemy zmuszeni założyć na urządzenie jakieś etui. Z tej okazji chciałem na szybko podzielić się z wami wrażeniami odnośnie trzech sztuk jakie przeszły przez moje palce:
Oryginalne Xiaomi (elastyczny plastik)
Dodawane do zestawu, matowe i przyjemne w dotyku, wygląda ładnie i dobrze leży na telefonie. Ale za to wciąż dość śliskie i nie wydaje się aby w ogóle amortyzowało upadki.
Nillkin (sztywny plastik)
Kupując spodziewałem się gumy, a dostałem plastik. Mimo to perforowana powierzchnia sprawia, że telefon klei się do dłoni, szczególnie po bokach. Minusem jest to jak szybko się brudzi – plastik zbiera tłuste plamy i ciężko to doczyścić bez wody z mydłem.
Bezimienny zamsz (guma + zamsz/alcantara)
Telefon nie trzyma się w ręce tak pewnie jak plastik Nillkina, ale za to lepi się jak rzep do większości tkanin, szczególnie wełny, zamszu i weluru. Bardzo przyjemne w dotyku, a do tego można znaleźć wersję z nadrukiem. Mój wybór.
Powrót do przeszłości
Mi MIX 3 to telefon z Bajerem. Tak jak BlackBerry mogły pochwalić się fizyczną klawiaturą, a Motorole doczepianymi modułami, tak wyróżnikiem nowego MIXa jest niewątpliwie rozsuwana konstrukcja. Tak zwany slider – jak za starych dobrych czasów w Nokii i Sony-Ericssonach, tylko, że dopasowany do naszych czasów. Tylko co ten „bad boy” potrafi?
Jak każdy Bajer, nie jest niezbędny do życia, ale potrafi okazać się przydatny i daje sporo frajdy, szczególnie na początku.
W opcjach MIUI mamy zakładkę Ustawienia Slidera, pod którą możemy dobrać dźwięk towarzyszący wysuwaniu aparatu oraz funkcję, którą owo wysunięcie wywołuje. Domyślnie jest to uruchomienie kamerki do selfie, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby z jego pomocą wejść do ustawień lub uruchomić dowolną zainstalowaną aplikację. Można oczywiście zdecydować się na brak jakiejkolwiek funkcji i osobiście tak właśnie zrobiłem. Przyznam, że brakuje mi tutaj skrótów do poszczególnych ustawień telefonu – np. uruchomienia latarki albo wykonania zrzutu ekranu.
Xiaomi Mi MIX 3Główną funkcją „suwaka” jest jednak wypasienie ekranu do takiego rozmiaru aby nie pozostało miejsca na cokolwiek innego.
No.. prawie, bo inżynierom z Xiaomi jakimś cudem udało się wepchnąć czujnik światła, głośnik (czy może raczej samą maskownicę gdyż po rozsunięciu telefonu mamy wgląd na prawdziwy brzęczyk) oraz diodę powiadomień na górną belkę. Ogółem rzecz biorąc, telefon jakieś tam ramki nawet ma – po bokach symetryczne, u góry nieco grubszą, a pod spodem kozią bródkę, ale… Ale każda z nich jest tak wąska, że w codziennym użytkowaniu wydaje się jakby ich nie było i szybko przestajemy na to zwracać uwagę. Dodatkowe odchudzenie obudowy stanowiłoby już chyba tylko sztukę dla sztuki.
Xiaomi Mi MIX 3Bardziej niż na krawędziach chciałbym się skupić na sposobach odblokowania telefonu. Oprócz klasycznego hasła/PINu mamy standardowy czytnik linii papilarnych na tyle oraz przednią kamerkę z funkcją face unlock. Tutaj ktoś może pokręcić nosem i zauważyć, że firma mogła się już pokusić o skaner w ekranie, ja natomiast cieszę się, że jest jak jest. Trudno jednoznacznie określić, która miejscówka na czytnik jest lepsza: z przodu czy z tyłu, tymczasem rozwiązanie w MIXie daje dostęp do obu. I wilk syty i gąska cała.
W takim wypadku czym wygodniej odblokowywać telefon – wysuwaną kamerką czy skanerem? U mnie zależało to od tego, którą ręką sięgałem po telefon – specjalnie dodałem do bazy tylko prawy palec wskazujący. Oba sposoby są równie wygodne, trzeba jednak podkreślić, że żaden nie zadziała w zimie, kiedy mamy na dłoniach rękawiczki. Uwierzcie mi na słowo – Xiaomi zastosowało tak śliską powłokę oleofobową, że mocno się natrudzimy, by rozsunąć telefon kiedy palce są mokre, mocno wysuszone albo odziane.
Xiaomi Mi MIX 3 i rękawiczkiNa koniec napiszę jeszcze, że trochę mnie boli brak dodatkowych funkcji dla czytnika paluchów. W Huaweiu żony jest dość przydatna opcja ściągnięcia belki powiadomień – rzecz o którą aż się prosi w takim kolosie. W Xiaomi Mi MIX 3 możemy co najwyżej pstryknąć tym zdjęcie z poziomu aplikacji aparatu. Na pocieszenie zostaje nam przycisk asystenta po lewej stronie telefonu. Guzikowi można przypisać do dwóch funkcji specjalnych:
- pojedynczy klik uruchamia Asystenta i tego nie możemy zmienić,
- podwójny, a także przytrzymanie są już do naszej dyspozycji.
I wszystko byłoby fajnie, szkoda tylko że ten klawisz jest umiejscowiony dokładnie naprzeciwko włącznika przez co wielokrotnie użyjemy go przypadkowo budząc/usypiając urządzenie.
W małym ciele duży duch!
Kiedy po raz pierwszy czytałem specyfikację nadchodzącego Mixa 3 moja reakcja wyglądała mniej więcej tak:

Jak łatwo się domyśleć – mina zrzedła mi gdy zwróciłem uwagę na te mizerne 3200 mAh w zastosowanym ogniwie. Przy niemalże sześciu i pół calach ekranu i grubo ponad dwustu gramach wagi!? Kpina w żywe oczy!
Z takim właśnie nastawieniem podchodziłem do testów baterii, spodziewając się najgorszego. Licząc, że statyczna zazwyczaj ikonka baterii, tutaj zmieni się w animację w 60 efpeesach. Minimum!
Dawałem smartfonowi szczodre pół dnia pracy bez ładowarki, licząc po cichu, że słuchawka jakoś dociągnie na oparach do wieczora. Tymczasem..
”Bateria w Mi Mixie 3 bardzo pozytywnie zaskakuje!”
Jeszcze raz przypominam i podkreślam – nie będzie tu żadnych testów poboru prądu, wyścigów na minuty i podniety nad miliamperami, ale pewne rzeczy wypadałoby napisać:
- Próba jak najszybszego wydojenia akumulatora zakończyła się po 3 godzinach i 40 minutach ostrego grania na wysokich detalach w Lineage 2 Revolution (silnik Unreal 4) przy włączonym LTE, Bluetooth oraz na maksymalnej jasności. Szacun!
- Normalnie korzystając z telefonu (2 godziny muzyki na Spotify, godzina filmów, pół godziny gry, komunikatory, włączone Ambient Display, dual SIM) ładuję go rano do 95%, a koło 22:00 mam jeszcze ponad 30% na liczniku.
- jeśli zamierzamy używać MIXa sporadycznie i tylko do dzwonienia to też jest przyzwoicie – przez noc zazwyczaj ubywa mi do 5%. Zakładam, że pełny rozładunek w uśpieniu to kwestia jednego tygodnia.
Xiaomi Mi MIX 3 i ładowarka indukcyjnaCzyli – jest nieźle. Nawet bardzo, a jakby tego było mało to mamy również do dyspozycji szybkie ładowanie w najbardziej rozpowszechnionej formie Quick Charge 3.0 (która w przeciwieństwie do takiego Power Delivery stosowana jest w wielu budżetowych powerbankach). Co prawda, Xiaomi Mi MIX 3 sprzętowo wspiera nawet Quick Charge 4.0, ale musielibyśmy dokupić odpowiednią ładowarkę, aby to wykorzystać. Absolutnie nie poczytuję tego za minus gdyż już w obecnej wersji telefon ładuje się pieruńsko szybko, nawet 50% w pół godziny!
Nie zapominajmy też o zastosowanym ładowaniu indukcyjnym i… dołączanej do zestawu (w każdym wariancie!) bezprzewodowej ładowarce (max. 9V/2A). W sumie Xiaomi wcale tego nie musiało robić, bo takie gadżety robią się coraz tańsze i powszechniejsze, ale tak sobie dumam, że tu bardziej chodziło o element marketingu i prztyczek w nos dla konkurencji.
Ładowarka indukcyjna do Xiaomi Mi MIX 3Takie Apple do iPhona za 7 tysięcy nie raczy dodać nawet przejściówki na mini jacka (o szybkiej ładowarce nie wspominając), a tymczasem trzykrotnie tańszy „Chińczyk” oferuje pełen komplet. Czapki z głów!
Fotograficzna rewolucja?
Pamiętam jak parę lat temu etatowi krytycy Xiaomi psioczyli na stosowane wtedy przez Chińczyków aparaty. I nie ważne co byś powiedział – że telefon wydajny, że tani, że aktualizacje, oni i tak kończyli dyskusję stwierdzeniem o dziadowskiej kamerze.
Szczęśliwie rok 2018 wiele zmienił w tej kwestii i takie perełki jak Mi MIX 2S wśród flagowców, średniak Mi A2 czy budżetowy Redmi Note 5 udanie zamknęły usta antyfanom Małego Ryżu. Telefony tej marki wreszcie zaczęły dokazywać na arenie fotografii. Nie inaczej jest z trzecim Mi MIXem.
Niby w sprzyjających warunkach oświetleniowych można zrobić udaną fotkę nawet połamanymi widłami, ale mimo to Mi MIX 3 wynosi takie dzieła na jeszcze wyższy poziom. Dobrze działający HDR oraz tryb AI dyskretnie podnoszący kontrast i saturację tam gdzie trzeba to jest to co warto mieć w swoim telefonie. Tryb bokeh również nie zawodzi, aczkolwiek widać tu miejsce do poprawy – przy niestandardowych obiektach wycinanie wychodzi raczej koślawo.
Łańcuchy okazały się zbyt skomplikowane dla algorytmów w MIXie, bokeh wyszedł taki se.
Ale HDR prezentuje się znakomicie!
A tu para: HDR i bokeh.Schody zaczynają się dopiero kiedy niebo się zachmurzy albo słońce zacznie powoli znikać za horyzontem. W takiej sytuacji zazwyczaj jedyne co mogło nam pomóc to dobra stabilizacja, tryb manualny z długim czasem naświetlania i modlitwa. Na szczęście Mix ma i na to rozwiązanie – Tryb Nocny. Zdjęcia robione w ten sposób wymagają nieco więcej czasu, ale zapewniam was, że warto! Prawie, że magiczne algorytmy tworzą wtedy serię zdjęć by następnie zlepić je w jedno ze znacznie lepszym kontrastem i barwami. Spójrzcie sami poniżej – efekty bywają zdumiewające!
A to było pstryknięte mocno po zmroku. Aparat widział więcej szczegółów niż moje oczy.
Xiaomi Mi MIX 3Tryb nocny nie jest zarezerwowany tylko dla nocy. Można się nim posiłkować i za dnia, np. we wnętrzach.
Xiaomi Mi MIX 3Jak na prawdziwego flagowca przystało Mi MIX 3 wyposażony jest w tryb nagrywania w rozdzielczości 4K. A jakby to nam nie wystarczało do szczęścia to możemy dołożyć do tego jeszcze stabilizację optyczną. Nie powiem żeby takiego amatora jak ja ta zabawa zbytnio kręciła bo minuta nagrania zajmuje jakieś 400 MB i okrutnie klatkuje na moim komputerku, ale z pewnością są tacy, dla których obecność lub brak tej funkcji decyduje o finalnym zakupie urządzenia. Ja tylko napiszę, że wszystko wydaje się w porządku, a ciekawskich zapraszam na mój dysk Google. Tam znajdziecie krótkie nagranie poglądowe oraz paczkę z 50 zdjęciami w pełnej rozdzielczości.
Max na poniższym obrazku może zwiastować tylko jedno – Slow Motion!
Max PayneTryb zwolnionego tempa w 960 klatkach na sekundę nie jest nowością, bo zdążyliśmy się z nim zapoznać już za sprawą Sony i Samsunga, ale w poniekąd budżetowym Xiaomi wydaje się mocno niespodziewany. Przy bliższym poznaniu jednak zalatuje to nie tyle prawdziwą funkcjonalnością co jarmarczną sztuczką.
Z tego co słyszałem rozwiązane jest to nie tyle sprzętowo co softwarowo poprzez kopiowanie klatek. Z jednej strony fajnie bo ta sama funkcja trafiła już do Mi MIX 2S oraz Mi 8, ale z drugiej strony… no działa to ładnie, ale trąci amatorszczyzną. Rozdzielczość 720p jest chyba tylko w teorii, bo wszystko dookoła jest mocno rozmazane. Ale to jeszcze bajka bo najgorszy jest sposób w jaki to się uruchamia.

Otóż włączamy aplikację aparatu, przesuwamy palcem w prawo przechodząc przez różne tryby aż w końcu wybieramy slo-mo. Łapiemy ostrość i wciskamy spust migawki. Teraz telefon nagrywa 3-sekundowy materiał, który w połowie trzyma normalne 30 klatek, zaś reszta nagrana zostaje w 960 klatkach. Potem aplikacja konwertuje to na standardowy film i po paru sekundach otrzymujemy 10-sekundowe nagranie, które zaczyna się normalnie aby po chwili przejść w bullet time. Co to dla nas oznacza?
Ano to, że możemy zapomnieć o zatrzymaniu tych najbardziej nieuchwytnych momentów, którymi zachwycają nas kanały naukowo-przyrodnicze. Nie nagramy pękającego balonika, strzały wbijającej się w jabłko, czy arbuza przecinanego samurajskim mieczem. Zwyczajnie nie starczy nam refleksu, aby rozpocząć nagranie w tym jednym, właściwym ułamku sekundy.
Spójrzcie na wideo, które dla was przygotowałem – końcówka z zapalniczką kosztowała mnie aż kilkanaście prób.
Zatem – brać czy nie brać?
Przede wszystkim ustalmy sobie jedno – Xiaomi Mi MIX 2S wciąż jest świetnym kawałkiem sprzętu, który zaoferuje 99% tego samego co jego następca, ale w znacznie niższej cenie. Ten sam aparat, ten sam bez-notchowy wystrój, ta sama wydajność i nawet lepsza bateria.
Co w takim wypadku przemawia za Trójką? Jego bajer.
Mógłbym wspomnieć o większym ekranie. Mógłbym dodać, że to AMOLED. Mógłbym pochwalić go nawet za klawisz AI, ale nie ma co się oszukiwać – Mi MIX 3 kupuj tylko jeśli zależy ci na telefonie ze sliderem. Dla szpanu, dla sporego wyświetlacza, czy dla zabawy – bez znaczenia. Ja od siebie mogę tylko dodać, że nie ważne czym się kierujesz, ale:
„jeśli tylko lubisz duże telefony to Mix 3 z pewnością ci się spodoba”
Ja tymczasem z ulgą wracam do mojego pięciocalowca.
Zdaję sobie sprawę, że jak na recenzję pominąłem wiele ważnych aspektów w tym jakość dźwięku czy połączeń. Zwyczajnie nie starczyło mi czasu na ogarnięcie tego wszystkiego w przedświątecznym zgiełku. Z tego też względu przed ewentualnym zakupem serdecznie zachęcam was do zapoznania się również z innymi recenzjami, choćby tej od Majster Pirzu.