Kiedy raz wsiadło się do szybkiego samochodu to od tej chwili ciężko jest przesiąść się do czegoś słabszego. Podobnie jest z telewizorami, choć tu wyznacznikiem jest zupełnie co innego. Kiedy raz spojrzało się na matrycę OLED to nie da się jej już „odzobaczyć”. Pierwszym telewizorem Hisense jaki miałem u siebie był Hisense 55A9G, więc topowy model, właśnie z matrycą OLED. Sami zatem rozumiecie, że nie miałem łatwo, gdy pojawił się u mnie Hisense 65U8GQ, większy, bo 65-calowy ULED Smart TV. Czy się polubiliśmy?
65-calowy Hisense 65U8GQ to kawał telewizora
Zawsze, gdy przyjeżdża do mnie na testy coś większego niż komputer to najbardziej współczuję kurierowi, który musi to dostarczyć. W przypadku 65U8GQ ponad półtora metra kartonu robi swoje, więc wniesienie tego w pojedynkę jest mocno utrudnione, by nie napisać, że – ze względu na bezpieczeństwo telewizora jak i wnoszącego – niemożliwe. Telewizor razem z metalową podstawą waży prawie 27 kg, a razem z innymi rzeczami i pudłem grubo przewyższa 30 kilo. Czy to świadczy o tym, że telewizor jest świetnie wykonany? Powiedziałbym, że i tak, i nie, choć gdybym był pod ścianą to mimo wszystko, byłbym bardziej na tak.
W kwestii wykonania Hisense 65U8GQ raczej niczym szczególnym się nie wyróżnia, ani by czymś pozytywnie zaskoczyć, ani by zniesmaczyć. Ja widzę tu przede wszystkim solidną konstrukcję i pewnego rodzaju standard w jakim są teraz robione telewizory ze średniej półki. Bo omówmy się, jak dla mnie, seria U8 to jest właśnie średnia półka i wcale nie mam tu nic złego na myśli. Mamy tu plastikową obudowę z tyłu, sztywną aluminiową ramę wokół całej matrycy i metalową nogę montowaną na środku. Telewizor ma w miarę smukłe „obramowanie obrazu” z typową ramką u dołu. Gdzieś logo firmy trzeba było umieścić, wiadomo. Ale serio, wizualnie i jakościowo jest bardzo w porządku.
Muszę tu Hisense’a pochwalić za łatwość montażu podstawy. Wiadomo, w takim 55A9G było to zupełnie coś innego, bo telewizor miał wbudowaną „grajbelkę” od spodu, ale co się umęczyłem przy montażu tego to moje. Tu podstawa składa się z trzech elementów, które przykręcamy łącznie siedmioma śrubami w ciągu maksymalnie trzech i pół minuty. Naprawdę nic trudnego, bo wystarczy mieć śrubokręt gwiazdkowy i wiedzieć, w którą stronę kręcić. Miłym dodatkiem jest maskownica, którą możemy wczepić po dokręceniu podstawy i krótki przelot na kable w tym wystającym czymś z tyłu telewizora. I tu od razu zaznaczę, że trzeba wziąć pod uwagę te kilkanaście centymetrów za TV, bo na pewno nie dosuniemy go bardzo blisko ściany.
Rozpiętość nóg podstawy to kolei 100 cm, więc 120-centymetrowa szafka RTV powinna wystarczyć i to z bezpiecznym zapasem. Tu jednak mam zastrzeżenie do dwóch rzeczy. Mam wrażenie, że podstawa powinna być cięższa i stabilniejsza, bo telewizor trochę się chwieje, gdy go dotniemy. Druga kwestia to brak jakiejkolwiek możliwości regulacji podstawy (co raczej rzadko się spotyka) i fakt, że telewizor nie stoi na niej prostopadle do powierzchni. Zauważyłem, że górna krawędź jest minimalnie bliżej ściany niż ta dolna. Jeśli zatem ktoś chce mieć idealnie prosto musi telewizor powiesić na ścianie. To oczywiście jest możliwe, ale ze względu na wagę i wymiary telewizora, trzeba kupić porządny i wytrzymały uchwyt. Na tym nie ma co oszczędzać.
Ja tego telewizora nie powiesiłem z dwóch powodów. Po pierwsze, na uchwycie jest już mój prywatny telewizor (Philips 55OLED706), którego nie chciałem zdejmować, bo za dużo byłoby przy tym roboty. Po drugie, miałbym trochę mokro w gaciach, bo podejrzewam, że uchwyt, choć solidny i markowy, po zawieszeniu 65 cali byłby blisko maksymalnego obciążenia.
Poza tym, taka ciekawostka, pod stojącym telewizorem idealnie mieści się Xbox Series S, ale z kolei ze względu na nóżki ciężko jest zmieścić przed nim jakiś szerszy soundbar.
Gramy i oglądamy!
Rozpoczynając ten akapit od razu napiszę, że najbardziej skupiłem się tutaj na testach organoleptycznych. Wszystkich, którzy szukają cyferek, nitów, pomiarów aparaturą za grube miliony i bardziej technicznych rzeczy muszę odesłać do innych stron jak np. HDTVPolska. Ja po prostu napisałem jakie wrażenia i emocje wywołał na mnie ten telewizor, gdy coś oglądałem i grałem. I stwierdzam, że trochę się tego uzbierało. Do telewizora miałem podłączony dekoder Vectry, konsolę Xbox Series S i zestaw głośników składający się z listwy Sonos Beam 2. generacji i dwóch głośników Sonos One. Dokładnie to samo co było podpięte do prywatnego Philipsa. I zaskakująco, nie wszystko działało tak samo.
Przyznam, że jakość obrazu mnie nie powaliła, ale muszę napisać, że bliżej jej było do OLED’a niż jakiegoś innego LCD LED. Coś czuję, że to naprawdę maksimum co można wycisnąć z tego typu matrycy. Zaznaczę, że z telewizora korzystałem tak „jak fabryka dała” bez zabawy z ustawieniami kolorów, kontrastu i tej całej kalibracji. Nie mogłem szczególnie narzekać, jak na moje oczy kolory były odpowiednie i sporo dawała tutaj wysoka jasność maksymalna. Przyznam, że w słoneczny dzień Hisense 65U8GQ radził sobie lepiej niż mój Philips, ale za to przegrywał z kretesem przy seansach wieczornych. Chodzi o to, że w dzień wysoka jasność i turbo błyszcząca matryca jeszcze bardziej uwydatniała kolory. Dopiero w nocy, przy ciemnych fragmentach jakiegoś filmu, telewizor klękał i nie mógł się pozbierać. Kolor czarny tak naprawdę był szary, a efekt ten był jeszcze pogłębiany jak spojrzało się na ekran pod większym kątem. Do kontrastu też można się przyczepić. Wygląda na to, że przyzwyczajenie do OLED’a zrobiło swoje. Ale fakt, nigdy LED nie będzie miał tak głębokiej czerni jak OLED i kropka.
Obejrzałem kilka filmów, również takich w 4K, z HDR i wsparciem dla Dolby Vision, i krótko mówiąc – bawiłem się świetnie. Gorzej było natomiast przy materiałach telewizyjnych, które wyglądały znacznie gorzej niż na Philipsie (tak, kolejne porównanie, ale co poradzę). To jednak pośrednia wina telewizora, bo duże znaczenie ma jakość w jakiej ów programy są nadawane. W mojej ocenie, Hisense 65U8GQ ma po prostu słabe skalowanie takich materiałów do natywnej rozdzielczości 4K. Tu idealnie widać, że wyższa przekątna ekranu (w porównaniu do np. 55 cali), a tym samym mniejsze zagęszczenie pikseli, ma wpływ na ostateczny odbiór. Serio, zwykłych kanałów (czyli takich nie w HD) nie dało się oglądać, a piksele waliły po oczach.
Sprawdziłem też kilka gier i tu nie widziałem problemów. Po uruchomieniu Xboxa telewizor od razu go wykrywa i włącza tryb małego opóźnienia. Napisałbym nawet, że to idealny TV do grania jeżeli szukamy czegoś dużego w rozsądnej cenie, ale… no właśnie. 65U8GQ nie ma ani jednego złącza HDMI 2.1 i wszystkie są w standardzie 2.0. Nie wykorzystamy zatem wszystkich funkcji i możliwości najnowszych konsol.
Na koniec, mocno sceptycznie podchodzę do możliwości audio telewizora. Po pierwsze, miałem problemy z wykrywaniem Sonos Beam. Po pierwszym podłączeniu wszystko było w porządku, ale przy kolejnym włączeniu telewizora nie było w ogóle dźwięku, mimo tego, że soundbar był podłączony do HDMI z kanałem zwrotnym (HDMI 2 eARC). Po drugie, wbudowane w telewizor głośniki lepiej wyglądają na papierze niż grają. Głośników jest ogólnie kilka i Hisense zamontował nawet jeden na górze. Tak, subwoofer też jest, ale bardziej wygląda jak jakiś biwakowy pierdzik niż coś co ma nam wystrzelić popcorn z miski podczas oglądania filmu wojennego. Jak na moje uszy to całość gra tak sobie, płytko, a mnie brakowało najbardziej cieplejszych i bardziej obecnych niskich tonów.
Co z tym VIDAA 5.0?
Gdybym miał zamknąć to w jednym zdaniu to napisałbym, że autorski system VIDAA jest taki sam jak w testowanym pod koniec 2021 roku flagowym A9G. Ale minęło kilka miesięcy i trochę pozmieniało, szczególnie w usługach VOD. Ok, system sam w sobie jest super przejrzysty, w miarę poukładany i przemyślany, a i do działania nie można się przyczepić. Mam odczucie, że jest nawet prostszy niż Android TV. Aplikacje uruchamiają się „z palca” i cały interfejs jest w języku polskim.
Hisense ma jednak problem z dogonieniem konkurencji, bo od 8 marca (czyli premiery HBO Max w Polsce) minęły już prawie dwa miesiące, a aplikacji jak nie było tak nie ma. Co więcej, pobrać też jej nie można, przynajmniej na dzień publikacji tej recenzji. Nie widziałem tam też Spotify, Disney+ czy Apple TV. Ale za to takie pierdy jak jakiś goNET czy Facebook watch jak najbardziej są dostępne. Szkoda.
Niezmiennie jestem zachwycony pilotem, którego Hisense dopracował wręcz perfekcyjnie. Jest świetnie wykonany, dobrze wyważony, bardzo ergonomiczny i chciałbym, by tak dobry pilot był standardem. Co więcej, jest to dokładnie ten sam pilot, który jest w zestawie z 9. serią telewizorów, a więc znacznie droższą. Ma wygodne przyciski i dedykowane klawisze np. do Netflixa i YouTube’a. Pilot ma też wbudowany mikrofon (ale nic nie wyszukuje głosowo na telewizorze) i gdyby tylko dorzucili żyroskop i obsługę kursorem to były idealny.
Dla kogo jest Hisense 65U8GQ?
Przede wszystkim jest to telewizor dla kogoś kto chce mieć jak największą przekątną i jednocześnie zmieścić się w 4000 złotych. Testowany model w chwili wrzucenia tego tekstu do sieci był wyceniony na 3799 złotych i to naprawdę dobra cena. Co więcej, w tym przypadku kompletnie nie opłacałoby się brać wariantu 55-calowego, który był tylko o stówkę tańszy. Do mocnych stron 65U8GQ można zaliczyć dobrej jakości matrycę z dostrzegalnie wysoką jasnością, odświeżaniem 120 Hz i wsparciem dla niemal wszystkich funkcji poprawy obrazu. Jest też świetny pilot i duża liczba portów. Napisałbym, że jest to telewizor „do wszystkiego” gdyby nie brak pełnego wsparcia dla HDMI 2.1 czy zestawu wbudowanych głośników, które powinny radzić sobie lepiej. Aaa no i jest też DVB-T2.
Odpowiadając na pytanie zadane w pierwszym akapicie, tak, polubiliśmy się, ale jest to skomplikowana przyjaźń.
Mocne strony
- Wygląd premium i dobre wykonanie
- Wystarczająco dobra jakość wykonania
- Wysoka jasność matrycy
- 120 Hz
- Szybki system VIDAA 5.0
- Dolby Vision i Dolby Atmos
- Świetny pilot!
- Rozsądna cena
Słabe strony
- Podstawa powinna być cięższa
- HDMI 2.0
- Jakość wbudowanych głośników
- Bardzo błyszcząca matryca
- Brak HBO Max (na dzień 04.05.2022)
One reply on “65 cali w rozsądnej cenie. Hisense 65U8GQ – recenzja”
Kupiłem ten model i strasznie żałuję zakupu z tą aplikacją VIDA to zły pomysł zero aktualizacji pilota nie idzie sparować z Dekoderem Polsat Box głos działa źle raz samodzielnie ścisza się